W świecie książek obracam się już dobrych kilka lat i muszę przyznać, że już dawno nie spotkałam się z powieścią z gatunku kryminał/thriller/sensacja, gdzie główny wątek stanowi oś fabuły, brak jest rozbudowanych wątków pobocznych, a bohaterów znamy na tyle, na ile to konieczne. Takim przykładem jest powieść Piotra Rogoży „Niszcz, powiedziała”.
Szymona Pelawskiego poznajmy kiedy kończy karierę w jednej z warszawskich agencji, gdzie przez kilka ostatnich lat był zatrudniony jako copywriter. Z powodu konfliktu między szefami, wszyscy pracownicy muszą odejść z pracy, więc do realizacji zostają ostatnie zlecenia. Na co dzień Sajmon zajmuje się wymyślaniem haseł reklamowych do mediów społecznościowych, praca z pozoru niewymagająca, jednak konieczna jest kreatywność, pomysłowość i poczucie humoru. Te kilka ostatnich dni to też czas rozliczeń i podsumowań, nie tylko na gruncie zawodowym, tym bardziej że niedawno doszło do rozstania Szymona i Eweliny. Kolejne dni przyniosą kilka spotkań towarzyskich, nowy etap życia zawodowego i… znikniecie Eweliny. Z pomocą dziwnych przypadków i zbiegów okoliczności Sajmon zostaje wplątany w wojnę korporacji. Do tego wymyślone przez chłopaka hasło reklamowe zostaje wykorzystane przez terrorystów, a i na niego padają podejrzenia, że ma coś wspólnego z zaginięciem dziewczyny.
Jak wspomniałam na początku nie ma tu pączkujących jak pod wpływem działania drożdży wątków. Cała akcja skupia się na Szymonie, mafijnych porachunkach nowego pracodawcy oraz zniknięciu byłej dziewczyny Eweliny. Bohaterów można policzyć na palcach obu rąk. W większości nie znamy ich przeszłości czy przemyśleń, a jedynie stanowią oni tło do wydarzeń wokół Szymona. Tu akcja naprawdę wciąga. I to od pierwszej strony. Nie ma dużo niewiadomych, które w nadmiarze mogą przytłoczyć czytelnika. Jak za sprawą dobrze naoliwionego mechanizmu poszczególne elementy sprawnie zajmują swoje miejsce na kolejnych etapach historii.
Nie boję się użyć stwierdzenia, że powieść Rogoży jest oryginalna i niebanalna. Choć atak terrorystów w Warszawie dzisiaj dla mnie brzmi lekko na wyrost, to z drugiej strony patrząc na nieustanne konflikty i zbrojenie na arenie światowej, nabiera on realnych kształtów. Szymon to taka postać, której się kibicuje od pierwszych akapitów. Trzydziestokilkulatek, który życia nie bierze cały czas na serio i często kieruje się zasadą „jakoś to będzie”. Z drugiej strony to mocno uniwersalna postać. Przecież tak jak on czytamy artykuły do połowy, po czym szybko przełączamy się do banku czy kompulsywnie sprawdzamy pocztę i portale społecznościowe.
„Niszcz, powiedziała” wciąga jak gra. W trakcie lektury kilkukrotnie zastanawiałam się czy czasem bohater nie został wkręcony w jakiś happening czy przypadkiem ktoś nie sprawił mu niebanalnego prezentu urodzinowego, w którym znika Ewelina, a on stacza swoistą walkę ze światową korporacją. Autor rzuca Sajmona w wir czasem nierealnych wydarzeń, a przy tym sprytnie manipuluje czytelnikiem. Dzięki zastosowaniu pierwszoosobowej narracji tło wydarzeń budujemy na podstawie przeżyć, odczuć i przemyśleń bohatera. Znamy takie fakty jakie przedstawi nam Sajmon.
Książka, choć niewielka rozmiarem, zostaje w głowie. Z drugiej strony jak udało się Rogoży na niespełna 330 stronach skumulować tyle emocji i wrażeń?
Powieść Piotra Rogoży wciąga i osacza. Fabuła tworzy niespotykany klimat. Zawładnął mną styl autora – niby prosty, a niepokojący, jak element gry. Miałam nawet wrażenie, że i tempo i język dopasował do aktualnych wydarzeń, gdzie początek biegnie leniwie, tak jak leniwe dni Szymona, by później przejść w literacki galop. Brawa za dialogi, bo nie są sztuczne i świetnie wpasowują się fabułę. Co tu dużo pisać, to kawał wiarygodnej kreacji. Czytajcie, zanim zniszczy!