"Nigdy nie będziesz szło samo" to opowieść złożona, pełna emocji, przypadkowych znajomości i wielu krzywd. Bardzo ciężko mi się ją czytało, szczególnie wtedy, gdy pomyśli się, że niektóre z sytuacji zawartych w tej książce, mogą wydarzyć się w prawdziwym życiu.
Anouk Herman stworzyło opowieść, którą się pochłania i o której się nieustannie myśli. Nie miałam dużych oczekiwań co do tej historii, a dostałam coś, co mnie naprawdę zachwyciło. Czuć w niej realizm, czuć pasję do pisania. Bardzo lubię czytać o miejscach, które znam bądź w jakimś stopniu kojarzę. Śląsk nie do końca jest moim celem, jednak osoba autorska dosyć szczegółowo opisało realia tam panujące (najbardziej trafiły do mnie momenty podróży🚉). Już od pierwszych stron można zauważyć, że książka została oryginalnie napisana. Nie ma w niej rozdziałów ani podziału na części. Anouk dało głos każdej ze swoich postaci. Mamy tu różne perspektywy: Katuchna, Sobaka, Riko, Melody, Aleksandra, Łanieczka... To właśnie te osoby poznajemy w "Nigdy nie będziesz szło samo". To właśnie z nimi możemy się utożsamić. Może dla niektórych będzie to mankament (zazwyczaj sama narzekam na ten element), ale dla mnie ten zabieg wręcz pachniał autentycznością. Chodzi mi tu o zastosowanie młodzieżowego języka. Typowe teksty jak "xd", skróty czy przekleństwa są dla naszych bohaterów codziennością (kto ich nie używa?😉). Na pewno wiele osób może się zrazić do takiego stylu, ale dla mnie był on pozytywem w tej historii. Po prostu pasował!
"Nigdy nie będziesz szło samo" - czy możemy docenić jak ten tytuł idealnie oddaje całą książkę? Tak, chodzi tu o osoby niebinarne. Ale nie tylko! Nasi bohaterowie zmagają się z naprawdę różnymi problemami, a niektórzy wciąż rozpamiętują przeszłość, która codziennie daje o sobie znać (❗️TW: śm¡erć, ED, transf0bia, nastoletnia c¡ąża/matka, przem0c, depres¡a, miz0ginia, wy0utowanie bez zgody). Muszę przyznać, że niekiedy te problemy mnie przerastały. Jak pisałam na początku, ciężko czytało mi się o niektórych tematach; czułam się bezsilna, wściekła... Nawet nie chcę sobie wyobrażać co muszą przeżywać te osoby. Anouk oddało te emocje w każdym możliwym calu (kilka razy miałam nawet łzy w oczach). Miałam pisać krótko, ale jak widać, niektórym książkom nie przystoi. Czy jest to powieść bez wad? Niestety nie. Przez tyle różnych perspektyw momentami gubiłam się w fabule. Do tego, punkt widzenia jednej z postaci wydał mi się bezcelowy (¿urywał się po kilku zdaniach, przez co naprawdę mało wnosił?). Lubię poznawać jakieś wydarzenie z oczu kilku bohaterów, czy to świadków czy osób postronnych, jednak tutaj było to dla mnie za dużo. Co nie zmienia faktu, że można się zżyć z tymi postaciami. Jeśli chodzi o zakończenie "Nigdy nie będziesz szło samo" to również mogę zaliczyć je do lekkich rozczarowań (*przepraszam wypisane na serniku*). Samo rozwiązanie pewnej sprawy, niedokończone wątki czy urwana w połowie końcówka... Ja potrzebuję odpowiedzi! Dlatego po skończeniu poczułam zwyczajny niedosyt. Nie zamykam się oczywiście na inne historie Anouk, bo wiem, że jeszcze nie raz sprawi, że pokocham jeno twórczość.
Krótko mówiąc: Serdecznie polecam Wam tą powieść❤️🩹