Agnieszki Krawczyk chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, bo to znana autorka powieści obyczajowych, które działają na czytelnika kojąco i sprawiają, że ciepło robi się koło serducha. Są jak plaster na ranę, która nie chce się zagoić i otulają nas pozytywną energią. Są jak koc w mroźne popołudnie, gdy siadamy z książką i kubkiem ulubionej herbaty, zapominamy o całym świecie i dajemy się porwać w wir wydarzeń.
Nie inaczej było z najnowszą książką autorki Splątane ścieżki. Pod skórą czułam, że to będzie dobra historia, ale zupełnie nie spodziewałam się, że przeczytam ją w jeden dzień, odkładając ją tylko po to, aby z przymusu wykonać codzienne obowiązki.
Pani Agnieszka zabiera nas do Krakowa, gdzie w Splatanej nitce poznajemy Klaudynę i jej siostrzenicę Monikę. Ta pierwsza choć ma serce na dłoni i dla każdego dobre słowo to zdaje się być wycofana i ciągle myśli o Tatrach, gdzie w młodości spędzała każdą wolną chwilę. Monika z kolei to młoda dziennikarka, która do szaleństwa zakochana jest w Jeremim. To z nim planuje spędzić resztę życia i nie wyobraża sobie, że może być inaczej. Jeremi jest jednak.... żonaty.
W Splątanej nitce raz w tygodniu odbywają się spotkania miłośników robótek ręcznych. To tutaj przy herbacie i kawałku domowego ciasta zapadają decyzje o przyszłości tego kawałka ziemi, gdzie mieszkają bohaterowie. Jest ochroniarz z pobliskiego sklep, kobieta, która dokarmia koty , znawczyni ptaków i nauczycielka z pobliskiej szkoły. Oczami wyobraźni widziałam ten sklep z nitkami, niteczkami, mulinami, kordonkami, drutami i szydełkami. Kolorowy i niecodzienny, pełen schowków i zakamarków, w których królują akcesoria niezbędne dla każdego miłośnika dziergania i wyszywania.
Ci zupełnie obcy ludzie okazują się być zgraną paczką, która do każdego wyciągnie pomocna dłoń. Nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, a przeciwności są po to, aby je pokonywać.
Splątane nitki to pełna ciepła i uroku powieść o życiu. O Tobie i o mnie, o życiu, które tak jak nitki w robótce się plącze i supła, ale wystarczy cierpliwość i konsekwencja, aby wszystko wróciło na właściwe tory. Bo w życiu tak już jest, że wszystko jest po coś. Upadki są po to abyśmy się umieli podnieść i byli silniejsi, a każdy spotkany na naszej drodze człowiek ma jakieś zadanie do wykonania.
Polubiłam głównych bohaterów a już najbardziej Klaudynę, która całe swoje życie skrywała tajemnicę, która na szczęście po latach znalazła happy end. Kobietę ciepłą, mądrą i z otwartymi ramionami dla każdego. Zranioną, pełna tajemnic i tęsknot. Kobietę, która po latach znajduje bezpieczny port. Jeśli jesteście ciekawi co skrywa ekscentryczna właścicielka pasmanterii to sięgnijcie po Splątane nitki i jestem przekonana, że nie będziecie żałować swojego wyboru.
Agnieszka Krawczyk pisze o rzeczach zwyczajnych i zwykłych ludziach w sposób niezwykły. Pisze o życiu i przyjaźniach. Można się utożsamiać z bohaterami i odnaleźć cząstkę siebie.
Polecam Wam lekturę Splątanych ścieżek na długie letnie wieczory, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam: z pewnością zarwiecie noc, bo są książki, które można odłożyć dopiero po ich skończeniu. Życzę Wam i sobie, aby każdy z nas odnalazł grupę przyjaciół i takie miejsce jak Splątana nitka, do którego chce się wracać i w którym znajdziemy rozwiązanie każdego problemu.
Dołączcie do klubu Splątanej nitki, a z pewnością znajdziecie tutaj miejsce dla siebie.