**PATRONAT MEDIALNY**
Dzień dobry serdeczne! Dziś chciałabym napisać o ostatnim patronacie medialnym tego roku. Piszę o tej książce na sam koniec roku, bo jest to książka, która nie tylko mnie zaskoczyła poruszoną tematyką, ale i sprawiła, że nie mogę przestać o niej myśleć, a raczej o tym, jakie pytania ona przede mną postawiła...szczególnie jeśli chodzi o postać Krzysztofa... Kim on jest? Katem i ofiarą czy ofiarą, która zmieniła się w kata? Czy mógł wybrać, kim się stanie, czy jego życie było zapisane już wcześniej i choćby nie wiadomo, w którą stronę by poszedł, to co było mu pisane i tak by się wydarzyło?
Powieść Karoliny Sokołowskiej, choć niezbyt obszerna zabrała mnie w niezwykle emocjonującą opowieść i trudno mi o tej książce pisać, bo wszystko, co chciałabym o niej powiedzieć, wydaje mi się zbyt błahe i proste, by uwypuklić wszystkie emocje, które czułam w trakcie tej niesamowitej przygody. Jest to jedna z tych książek, które niesamowicie trudno jest zamknąć w sztywnych ramach i jednoznacznie ocenić. Nawet w kilka dni po skończeniu lektury nadal nie wiem, jak ubrać w słowa te emocje i refleksje, które czuję.
Trudno jest opisać tę historię bez zdradzenia czegokolwiek, tym bardziej że wydawca już odpowiednio nakreślił główną oś fabuły, chciałabym tylko od siebie dodać, żebyście przygotowali sobie spory zapas chusteczek, bo będą one naprawdę potrzebne, szczególnie kiedy poznacie historię małej Sary, ja wyłam jak bóbr.
Akcja może nie pędzi na złamanie karku, ale gwarantuję, że zapewnia całą gamę uczuć, emocji. Mimo że porusza niezwykle trudne tematy, otula czytelnika jakimś wewnętrznym ciepłem, trudno odłożyć ją na bok bez poznania zakończenia, które swoją drogą zmiażdży niejedno serce.
Bohaterowie są genialnie wykreowani, wielowymiarowi, niebanalni, przepełni emocjami, posiadający całą gamę wad i zalet, przez co stają się niezwykle bliscy czytelnikowi. Łatwo się z nimi utożsamić, polubić, ale i niektórych szczerze znienawidzić- każdy z nich wnosi "to coś" do przedstawionej historii i myślę że gdyby ich nie było, książka nie byłaby taka, jaką właśnie trzymamy w dłoni.
Przyjemny w odbiorze język, barwne i plastyczne opisy, pobudzają wyobraźnię, pozwalają wczuć się w to, co przeżywają bohaterowie, poczuć emocje, które nimi targają.
Jest to historia o zagubieniu, chorobach, które nadal są tematem tabu i osnute są tysiącami mitów i niedopowiedzeń, szczerej przyjaźni i prawdziwej miłości, która pokona wszystkie trudności.
To opowieść o tym co najważniejsze i najcenniejsze w naszym życiu, a zarazem wskazówka jak bardzo ważne jest słuchanie siebie.
Autorka zaserwowała czytelnikowi cały wachlarz emocji i jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i zaskoczona tym, że pod tak niepozorną okładką kryje się taka moc.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak, to książka, w której każdy odnajdzie cząstkę siebie i każdy spojrzy na nią pod innym kątem, odnajdując drugie, trzecie a może i czwarte dno... Genialny debiut, który zostanie w sercu już na zawsze. Jestem dumna z faktu, że mogę być patronem tej wyjątkowej, choć bardzo trudnej historii.