Niezmiernie rzadko zdarza mi się sięgać po debiuty literackie osób, o których nigdy dotąd nie słyszałam. W większości przypadków są to dzieła osób znanych, które dorobiły się już uznania w świecie czytelników zyskując sobie rzesze fanów. Do debiutów podchodzę z pewną dozą rezerwy, gdyż nie mam pojęcia, czego mogę się spodziewać po autorze, który po raz pierwszy wydał książkę - nie znam ani osoby, ani jej stylu pisania, dosłownie nic na jej temat nie wiem poza tym, co napisano o niej na okładce takowej książki, bądź gdzieś w sieci podczas poszukiwania informacji na temat tej osoby. To napawa nie małym strachem, czy aby nie zmarnuję swojego czasu, który poświęcę na lekturę dzieła, któremu jeszcze nikt nie przetarł ścieżek na rynku wydawniczym. Tak się złożyło, że moja osoba została wystawiona na takową próbę. W moje ręce wpadła książka "Nieznane PRZYKAZANIE" pana Marka Meissnera - człowieka, o którym nigdy dotąd nie słyszałam. Jak wypadł jego debiut literacki? O tym za moment.
Wpierw nieco wspomnijmy o samym autorze. Kim że on jest? Jak głosi opis z okładki z wykształcenia jest filologiem angielskim, jednakże z zawodu biznesmenem, gdyż pasjonuje go giełda papierów wartościowych. Mamy coś ze sobą wspólnego, gdyż pan Meissner, tak jak i ja, jest miłośnikiem kotów [ma ich trzy]. Mimo że pierwsze kroki w kierunku powieściopisarstwa rozpoczął stosunkowo późno, to jednak od zawsze pasjonował się literaturą. Zdarzało mu się dotąd jedynie publikować artykuły na temat amerykańskiego rynku akcji w prasie specjalistycznej. Może się jednak pochwalić, że spośród 154 sonetów Szekspira przetłumaczył i wydał połowę z nich. W końcu jednak postanowił spróbować swoich sił jako powieściopisarz i tak na nasz rynek pod koniec lipca trafiła jego książka "Nieznane PRZYKAZANIE".
Mark Wells to pochodzący z Bostonu dziennikarz specjalizujący się w tematyce ekonomicznej, poważany i uznawany za autorytet wśród kolegów po fachu. Od sześciu lat żonaty z piękną Christine, która z czasem stała się jedną z czołowych modelek na świecie. Wydawać by się mogło, że niczego do szczęścia im nie potrzeba, gdyż doprawdy bardzo dobrze im się powodzi w sferze zawodowej. Jednakże to mylne wyobrażenie, gdyż w prywatnym życiu żona coraz bardziej odsuwa się od Marka, a z czasem zostawia go dla starszego i bogatego mężczyzny. Jakby tego było mało, Mark traci dotychczasową pracę i zmuszony jest przyjąć posadę dziennikarza w czasopiśmie nie mającym niczego wspólnego z jego dotychczasową branżą. Kolejne zlecenia godzą w jego dobre imię zmuszając go do zajmowania się nic nie znaczącymi tematami z pogranicza zwykłego szmatławca. Pewnego dnia jego naczelny - Peter Jackson - daje mu nowe zlecenie: ma przeprowadzić wywiad z rodzicami autora bestsellerowej książki "Nieznane przykazanie" - pana Rona Greena. Markowi wyznaczone zadanie zdaje się kolejnym nudnym tematem, nie wartym większego wysiłku. Nie wie jednak, jak srogo się pomylił. Rodzina Greenów zdaje się skrywać mroczną tajemnicę, a książka ich syna Rona może stać się podstawą do ataku na podstawy Kościoła katolickiego na świecie. Z pomocą fotoreporterki Carli nasz główny bohater będzie starał się dojść prawdy - czemu autora książki uważa się za skandalistę? Czy napisana przez niego książka faktycznie może zachwiać fundamentami wiary? Oraz co takiego na sumieniu ma rodzina Greenów, że za wszelką cenę stara się uciszyć sprawę - a co za tym idzie, również Marka i Carlę... Czy może być prawdą pomysł, że za tym wszystkim stoi sam Szatan? Rozpoczyna się niebezpieczna rozgrywka, w której stawką będzie życie wielu ludzi.
"Ta książka jest ewidentnie szkodliwa i podstępna. Bardzo podstępna. Pod płaszczykiem ciekawej fabuły przemyca szatańskie przesłanie." [s. 170]
Wielokrotnie czy to w literaturze, czy też w filmach, spotykałam się z historiami, w których jakiś czynnik sprawiał, że pod znakiem zapytania stawało przetrwanie chrześcijaństwa i samego Kościoła. Tak było chociażby w znanej wszystkim książce Dana Browna "Kod Leonarda da Vinci", gdzie bohater poszukiwał ukrytego Graala, który mógł zmienić oblicze znanego wszystkim Kościoła i obrócić całą wiarę w wierutne kłamstwo. Na podstawie tejże książki powstał nawet film, który zdobył rzesze fanów na całym świecie. Pamiętam dokładnie toczące się wówczas dyskusje na temat treści książki. Starano się szukać dowodów na to, że to jedynie wymyślona fikcja, nic realnego. Jednakże zostało zasiane ziarno niepewności - a co by było, gdyby to jednak była prawda? Gdyby okazało się, że Kościół faktycznie skrywa sekrety w podziemiach Watykanu, których nie zamierza przekazać do wiadomości publicznej? To wystarczyło, aby na świecie zawrzała dyskusja na ten temat, a autora nazwano skandalistą, którego najlepiej sam Watykan by wyklął. Podobna sytuacja miała również miejsce w przypadku filmu "Stygmaty" w reżyserii Ruperta Wainwrighta, który na ekranach kin pojawił się w 1999 roku. Wtedy także rozpoczęły się dyskusje na całym świecie i znów ludzkość zaczęła się zastanawiać - a może?... Wystarczy zasiać maleńkie ziarno niepewności... czasem tyle wystarczy, aby dać zaczątek czemuś wielkiemu. Pan Meissner pisząc "Nieznane PRZYKAZANIE" wykorzystał podobny temat - znów ktoś napisał powieść, która zasiała wspomniane ziarno w bohaterach i rozpętała prawdziwe piekło. Jesteśmy przecież tylko ludźmi, staramy się wierzyć i jesteśmy ufni naukom Kościoła. Bynajmniej cechuje nas również ciekawość i podważanie obowiązujących zasad, zatem nawet jeśli ktoś postanowi zadać kłam obowiązującej wierze, w której pokładamy od wieków nasze nadzieje i żyjemy zgodnie z Dekalogiem, nie zawahamy się, aby sprawdzić, czy czasem w nowych tezach nie ma czasem odrobiny prawdy.
"Otóż metoda działania szatana jest identyczna z użytą w książce. Zasiewa po prostu wątpliwości w duszy człowieka. Pozornie nieszkodliwe [...]" [s. 173]
"Sam wiesz, że kłamstwa powtarzane często stają się po pewnym czasie prawdami..." [s. 170]
Mamy zatem do czynienia ze spiskiem uknutym całe wieki temu, mającym na celu uderzenie w podwaliny chrześcijaństwa, a w następstwie tego upadek całego Kościoła, którego nieświadomymi uczestnikami stała się dwójka głównych bohaterów - Mark oraz Carla. Sama historia biegnie wielotorowo. Mamy wgląd w początki historii, która ma swój zaczątek w roku 1692 - czasach polowań na czarownice i procesów kobiet podejrzanych o konszachty z samym diabłem. Wówczas to poznajemy protoplastę rodu Greenów - Konstancję. Następnie przyglądamy się po kolei biegowi zdarzeń dzięki głównym bohaterom - Markowi oraz Carli, ale również dzięki postaciom pobocznym, jak chociażby ksiądz Andrew czy matka Rona Greena - teraźniejsza Konstancja. Śledzimy też kroki samego Watykanu w tej niecodziennej sytuacji. Wszystkie kawałki historii umiejętnie się przeplatają i tworzą spójną całość. Książka napisana jest wyrazistym i niezwykle plastycznym językiem, przez co lektura książki stanowi niekłamaną przyjemność. Nie dopatrzyłam się żadnych niedociągnięć, nawet zwyczajowych literówek, które niejednokrotnie odnajduję w pozycjach autorów, którzy są już powszechnie znani i lubiani. Trzeba przyznać, że jak na debiutującego pisarza, pan Meissner wykonał dobrą robotę oddając czytelnikom porządnie napisaną książkę.
Zbliżając się zatem ku końcowi mojej recenzji dochodzimy do momentu, w którym muszę wydać osąd, czy warto [bądź też i nie] sięgnąć po tę książkę? Oczywiście że warto! To dobrze napisana powieść z wątkami sensacyjnymi oraz takimi, które cechują dobry horror. Jeśli dodatkowo spojrzeć na fakt, że jest do przecież debiut pisarski pana Meissnera, to trzeba tym bardziej sięgnąć po tę książkę. Sięgając po nią, miałam obawy, co też mnie czeka i czy lektura mnie nie zawiedzie. Na całe szczęście historia opisana przez autora jest bardzo ciekawa i wciągnęła mnie od samego początku. Zatem nie czekajcie, tylko czym prędzej wybierzcie się do księgarń w poszukiwaniu powieści tego pisarza. Daję Wam moje słowo - nie zawiedziecie się!