Finley od urodzenia mieszka w Bellmont i nigdy nie opuścił tego miejsca. Dla niego całym światem jest to małe i niebezpieczne miasteczko, gdzie rządzą gangi i irlandzka mafia. Mieszka tu z dziadkiem, który nie ma obu nóg i wciąż tęskni za swoją zmarłą żoną oraz z ojcem pragnącym zapewnić lepsze życie synowi od tego, jakie sam miał. Jego matka umarła, kiedy był mały i nikt z rodziny nie chce wspominać okoliczności jej śmierci. Sam Finley niewiele mówi, tylko wtedy, kiedy jest to konieczne. Jedyną osobą, która go rozumie, jest Erin – jego przyjaciółka i dziewczyna. Razem trenują grę w koszykówkę, oboje są w szkolnej drużynie. Wieczorami przesiadują na dachu jego domu i obserwują gwiazdy marząc o wyjeździe z Bellmont. Wszystko się zmienia, kiedy trener prosi Finleya o pewną przysługę. A przecież trenerowi nie można odmówić…
Matthew Quick to amerykański pisarz. Po rzuceniu pracy nauczyciela j. angielskiego, zadebiutował w 2008 roku powieścią „Poradnik pozytywnego myślenia”, jaka doczekała się ekranizacji w rolach głównych z Bradley’em Cooperem oraz Jennifer Lawrence, która dostała za tę rolę Oscara. Zostały wydane już cztery jego książki, piątą jeszcze pisze. W Polsce ukazały się do tej pory dwie – „Poradnik pozytywnego myślenia” oraz niedawno wydana „Niezbędnik obserwatorów gwiazd”.
Już od dawna miałam zamiar zapoznać się z twórczością Quicka. Kilka miesięcy temu zakupiłam jego pierwsze dzieło, jednak do tej pory nie znalazłam czasu na jej przeczytanie. Kiedy w moje ręce wpadła jego najnowsza książka, od razu zabrałam się za lekturę. Zachęcił mnie fragment opinii zamieszczony na tylnej części okładki: „Daje czytelnikowi poczucie nadziei i optymizmu”. Ostatnio potrzebowałam właśnie takiej powieści, która podniosłaby mnie na duchu. Ta sprawdziła się wyśmienicie.
Bohaterowie to chyba największy atut lektury. Finley był mi bardzo bliski. Rozumiałam każdą jego decyzję, razem z nim odczuwałam te wszystkie emocje, przeżywałam radość i smutek. Wiele razy przy czytaniu towarzyszyło mi współczucie dla niego. Erin także bardzo polubiłam. Była bardzo naturalna, co wyróżniało ją spośród innych bohaterek, których zachowania wydają się czasem sztuczne. Wspierała swojego przyjaciela i nie kwestionowała jego wyborów. Pozwalała mu milczeć, rozumiała go nawet wtedy, kiedy nic nie mówił. Porozumiewali się bez słów. To piękny przykład prawdziwej przyjaźni i miłości.
Wspaniały okazał się wątek kosmosu. Bohaterowie interesowali się nim, a przede wszystkim uwielbiali patrzeć na gwiazdy. Wtedy i ja zaczynałam snuć z nimi marzenia i zachwycać się pięknem wszechświata. Podczas czytania książki sama zapragnęłam położyć się w nocy na ziemi, obserwować niebo i zapomnieć o wszelkich troskach.
Russ, czy też Numer 21 okazał się intrygującą postacią. Przeżywał trudny okres, trudno mi było sobie wyobrazić siebie w podobnej sytuacji. Jego przyjaźń z Finleyem wydawała się bardzo szczera i prawdziwa. Rzadko teraz znaleźć taką relację dwojga ludzi. Byli w stanie poświęcić dla siebie to, co najbardziej kochali. Wydawali się tak do siebie podobni, a zarazem tak różni. Ciężko mi opisać ten wątek powieści, niesamowicie mnie poruszył i nie da się tego wyrazić w słowach.
„Niezbędnik obserwatorów gwiazd” bardzo mnie wzruszył. W wielu momentach miałam ściśnięte gardło i łzy napływały mi do oczu. Na koniec nie opanowałam emocji i płakałam, szczerze płakałam. Nie ze smutku, lecz z piękna książki. Długo nie mogłam się po tym pozbierać. To tak pozytywna lektura, pełna nadziei, poprawiająca humor i sprawiająca, że bardziej optymistycznie podchodzi się do życia. I przy okazji można sobie pomarzyć obserwując gwiazdy…
Podsumowując, „Niezbędnik obserwatorów gwiazd” to wspaniała i przepiękna powieść. Świetnie się ją czyta i może naprawdę wiele nauczyć, choćby cierpliwości dla innego człowieka. Jest to uniwersalna książka, każdy może się z nią zapoznać, bez względu na wiek i uważam, że każdy znajdzie w niej coś pozytywnego dla siebie. Ja już się nie mogę doczekać drugiego spotkania z panem Quickiem!
Moja ocena: 10/10