Zawsze mam problem kiedy muszę wypowiedzieć się na temat książki skierowanej do czytelnika dużo młodszego ode mnie, bo moim pierwszym odruchem jest skrytykowanie książki za zawartą w niej naiwność. A jak z tą naiwnością w przypadku ‘#niewidzialnej’? Sprawdźmy.
Tytułowa #niewidzialna to nastoletnia Vicky Decker, która cierpi na fobię społeczną i przez to odczuwa ogromny dyskomfort i strach w sytuacjach, które dla innych są czymś zwyczajnym. Zwykłe przywitanie się albo wypowiedzenie na głos kilku słów w obecności innych osób jest dla niej często wyczynem przyprawiającym o palpitacje serca. Historia zaczyna się od momentu kiedy jedyna przyjaciółka Vicky Jenna wyjeżdża do innego stanu i pozostawia Vicky samą. Na początku ich rozłąki dziewczyny kontaktują się ze sobą, ale później Vicky zaczyna być trochę zazdrosna o Jennę i jej nowych przyjaciół aż wreszcie dochodzi do wniosku, że Jenna nigdy nie była jej prawdziwą przyjaciółką. Ich przyjaźń zostanie wielokrotnie wystawiona na próbę, ale nie mogę wam powiedzieć jak się to skończyło.
Pewnego dnia, na skutek zbiegu okoliczności Vicky zakłada konto na Instagramie gdzie ukrywa się pod nickiem @Observi. Zamieszcza tam odpowiednio obrobione zdjęcia, na których jest szaloną dziewczyną w kolorowej peruce pojawiającą się w różnych znanych miejscach czy kadrach z filmów. @Observi jest kimś kim Vicky nigdy nie odważyłaby się być w prawdziwym świecie. I tutaj następuje moment, do którego mam największe zastrzeżenia - w bardzo krótkim czasie @Observi zaczyna być obserwowana na Instagramie przez ogromną ilość użytkowników. Jak? Dlaczego? Co w jej koncie takiego niezwykłego? Początkowo byli to tylko nastolatkowie cierpiący na chroniczną samotność i bycie niezauważanym przez rówieśników, ale z czasem @Observi staje się niesłychanie modna i znają ją chyba wszyscy. Popularność konta zaskakuje samą Vicky - jej konto miało być tylko dowodem na to, że może prowadzić ciekawe życie, a skończyło się na tym, że rzesze ‘folołersów’ pragnęły zwrócić na siebie uwagę @Observi.
Sama nie wiem czy autorka gani internet czy nie, bo z jednej strony pokazuje, że to ustrojstwo wciąga nastolatków w sztuczny świat, w którym udają kogoś kim nie są, żeby zaimponować ludziom, których nie znają, ale pod koniec książki internert bardzo się przydaje w momencie najbardziej dramatycznym w całej historii.
Mimo pewnych usterek i moich wątpliwości dotyczących wiarygodności całej historii, bardzo polubiłam Vicky i jej kolegę Liptona (nie chodzi o herbatę). Vicky przez swoją fobię nie była zauważana przez otoczenie, a jeśli ktoś ją zauważył to zaliczył do istot z kategorii ‘dziwadła’. Lipton urwał się z tej samej choinki co Vicky i dlatego tak dobrze się zrozumieli. Ich relacja naprawdę mnie rozczuliła – ich liściki, rozmowy, w których otwarcie mówią o swoich lękach, poznawanie samych siebie. Są jakby z innej bajki i żyją własnym tempem, mają inne problemy niż ich rówieśnicy i zachwycają się innymi rzeczami niż inne nastolatki. Ich historia daje do zrozumienia, że jest mnóstwo młodych ludzi, którzy męczą się ze swoją chorobliwą nieśmiałością i liczą na to, że ktoś zauważy, że pod dziwaczną powłoką kryją się normalni ludzie, którzy czasem potrzebują bardzo niewiele, żeby móc wyjść ze skorupy, w której się schowali.
Cała historia zdaje się zataczać koło – zaczęło się od utraty przyjaciółki, potem było zatracenie się w internecie i wreszcie powrót do rzeczywistości dzięki przyjaźni z żywym człowiekiem, a nie z komputerem. Czyżby człowiek potrzebował do szczęścia drugiego człowieka, a nie współczesnych wynalazków? Taka niespodzianka.