Fabrizio Battistelli, autor recenzowanej przeze mnie książki „Niewidzialne kolegium”, to przede wszystkim profesor socjologii, dopiero później literat. I o tym pamiętać należy podchodząc do lektury jego dwóch dotychczasowych powieści, z Riziero Pietracutą w roli głównej. Dlaczego o tym wspominam? Bo profesor Batistelli spotkał się z dość dużą dozą krytyki, skierowaną pod adresem swojej twórczości powieściopisarskiej, moim zdaniem niesłusznie.
„Niewidzialne kolegium” jest nietuzinkową powieścią, skierowaną w głównej mierze do fascynatów historii i historii kultury, zwłaszcza zaś epoki Oświecenia, z jej urokami i wstydliwymi przypadłościami. Jej akcja rozgrywa się w wieku XVIII, we Włoszech.
Czytając tę powieść, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Battistelli swoim stylem pisarskim nawiązuje do stylu znanego libertyńskiego mistrza, markiza de Sade. Dlatego też nie dziwiły mnie dość odważne sceny erotyczne, których bohaterem stawał się zawsze bohater powieści, kawaler Riziero Pietracuta. Niestety, momentami opis owych scen rozkoszy, wbrew zamierzeniom autora stawał się groteskowy. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo erotyczne podboje Riziera to wyłącznie epizody, które zliczyć można na palcach jednej ręki i stanowią one wyłącznie dodatek, którego zadaniem jest ukazanie panującej w epoce Oświecenia obyczajowości.
Książkę Fabrizio Battistellego można uznać za powieść historyczno-obyczajową, z elementami erotyki i kryminału. Podkreślić jednak należy, że w głównej mierze jest to powieść obyczajowa, zaś erotyka i kryminał, to ledwo zauważalne dodatki, czy bonusy, mające uatrakcyjnić nieco fabułę. Historia przedstawiona w książce jest bardzo prosta i nieskomplikowana: kawaler Riziero otrzymuje zadanie odnalezienia skradzionego rękopisu napisanego w przeszłości przez papieża. Dokument ten w rękach niepowołanych osób (tajemniczego niewidzialnego kolegium), może posłużyć za zarzewie konfliktów i wywołać niechciane walki wewnątrz kościoła i niepotrzebny rozlew krwi. I choć mamy tu do czynienia z wątkiem kryminalnym, książka zupełnie nie trzyma w napięciu, zaś intryga dotycząca papieża Benedykta XIV schodzi na dalszy plan, znajdując się w cieniu informacji na temat obyczajów dworskich panujących we Włoszech i w Europie. Podobnie jak kolegium, także i wątek kryminalny staje się niewidzialny, przypominając jednak o sobie od czasu do czasu. Nie może jednak to dziwić, jeśli jeszcze raz weźmiemy pod uwagę fakt, iż autor powieści jest socjologiem, dlatego też skupił się w głównej mierze na aspektach dotyczących funkcjonowania społeczeństwa. Z tego punktu widzenia powieść jest niezwykle interesująca!
Pomimo pewnych niedociągnięć, nie można zarzucić książce, że wieje z niej nudą. Bo nie brak w niej wartkiej akcji, szalonych ucieczek, brawurowych pościgów i krwawych pojedynków. Zupełnie jak w książkach z gatunku płaszcza i szpady.
Dlatego też gorąco polecam jej przeczytanie i wydanie własnego osadu na jej temat.
Ja swoją opinię mogłam wygłosić dzięki uprzejmości serwisu Nakanapie, od którego otrzymałam egzemplarz recenzencki, za co gorąco dziękuję.