Królowa cieni recenzja

" - Nie ma co patrzeć w przeszłość, Chaol. Nikomu to w niczym nie pomoże. Musimy iść do przodu.
- A co poczniemy, gdy w istocie będziemy iść do przodu a po drodze będziemy natrafiać na coraz więcej bólu i rozpaczy? Co jeśli czekają nas starcia z coraz większymi koszmarami?
- Wówczas trzeba będzie bardziej się postarać."


  "Królowa cieni", czyli czwarty tom "Szklanego Tronu" Sarah J. Maas to wyjątkowa książka, która sprawiła, że nie potrafię nawet opisać tego co teraz, świeżo po zakończeniu czuję. Przepraszam, że nie jest to do końca recenzja a bardziej taka krótka opinia ale muszę iść czytać dalej, ponieważ ta seria jest niesamowita i nie potrafię się powstrzymać. 
 To jakie emocje wywołał we mnie 4 tom... nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tak zakończona. Maas to królowa intryg i zwrotów akcji. Chyba nikt się nie spodziewał tego co dzieje się na koniec. Jestem pełna podziwu dla aktorki jak wszystkie te rzeczy pasują do siebie zarówno przed poznaniem tajemnicy jak i po tym. Tutaj wszystko zostało zaplanowane od A do Z, każda sytuacja coś znaczy (jeśli nie teraz to później). Podczas czytania było też wiele wzruszeń i smutku. Historia Asterin - wiedźmy, która skrywała swoją przeszłość zbyt długo... brak słów. Punkt kulminacyjny książki był oszałamiający i czuję jakby mój mózg wybuchł razem z sercem. Droga autorko, co ty tu zrobiłaś?! Wciąż nie potrafię uwierzyć w to co się stało. Jeśli już czytaliście to z pewnością rozumiecie co mam na myśli.
 Bohaterowie jak zwykle cudowni. Było więcej Doriana! Więcej Manon! Więcej Aelin i Rowana a także Aediona. Pojawiła się Lysandra z uroczą Evangeline. Spotkalyśmy ponownie również pewnego wojownika.... (nie, niestety jeśli liczyliście tak jak ja na Gavriela to jesteście w błędzie). Otóż wraca Lorcan, którego nie wiadomo czy należy spostrzegać jako wroga, czy sojusznika.
 Sarah J. Maas bawi się uczestnikiem cały czas podsuwając mu rozsądne teorie, a później całkowicie przeistaczając sytuacje i pokazując te prawdziwe (jeszcze bardziej rozsądne, co jest dla mnie mega zdziwieniem).  To co zrobiła na koniec (tak muszę o tym jeszcze raz wspomnieć) jest zaje*iste. Jeśli myślicie, że coś wiecie podczas czytania Szklanego Tronu to zdecydowanie się mylicie. Świat wywraca się do góry nogami, praktycznie nic co przeczytaliście w poprzednich częściach nie jest takie jakie myśleliście, że było. 
 Ta książka to najlepszy tom z serii i to tylko potwierdza mnie w przekonaniu, że im dalej, tym lepiej. Z książki na książkę jest coraz więcej akcji, emocji i plot twistów. Intrygi Aelin są niesamowite, a to co Sarah J. Maas nam funduje oprócz tego jest oszałamiające. W recenzji nawet nie skupiam się na wątku romantycznym, ponieważ ten wpis nie miałby końca, więc wspomnę tylko, że taki wątek jest, powoli (i bardzo dobrze, że nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia) się rozwija i zachwyca ❤️. Miało być krótko hahah a wyszło jak zwykle, także już kończę...
Bardzo, bardzo polecam książkę 🖤.


Ocena:11/10