Jadąc do mieszkającego we Włoszech przyjaciela z wojska, Ben omal nie przejechał chłopca, który wbiegł na jezdnię tuż przed samochodem. Wkrótce potem chłopiec i jego matka stali się ofiarami napadu na galerię, a Ben postanowił włączyć się w śledztwo. Czy zrabowana, niereprezentująca dużej wartości rynkowej rycina Goi mogła rzeczywiście być jedynym powodem zbrodni? Niesłusznie oskarżony o morderstwo, Ben musi uciekać przed włoskimi stróżami prawa.
Irytujące było nieskończone szczęście Bena. Kiedy ponad sto uzbrojonych po zęby osób depcze mu po piętach i nadchodzi z naprzeciwka, on dziwnym trafem odnajduje zamaskowane przejście. Karabinierzy nie są w tyle i również odnajdują to przejście, tyle, że znacznie później. Następnie okazuje się, że i w tym miejscy znajdujemy inne przejście. Tym razem do katakumby. I kiedy śmierć patrzy mu w oczy on odnajduje kolejne wyjście, które pozwala mu skutecznie uciec. Trochę za dużo tu szczęśliwych wypadków.
Sama w sobie historia jest jednak bardzo dobra. Chwilami akcja wciągała tak bardzo, iż miałem wrażenie, że to ja uciekam przed policją. Spotkałem się też czymś, co bardzo mnie zaskoczyło, bo jeszcze nigdy nie miałem styczności z tego typu lekturą. Czułem się, jakbym grał w filmie sensacyjnym, a tak naprawdę przewracałem tylko kolejne kartki z niewiarygodną prędkością.
Nie czytuję pozycji, w których jakąś ważniejszą rolę gra polityka. Wyjątkami są Przegląd Końca Świata: Feed i oczywiście Zagubiony klejnot. W obydwu tych powieściach autorzy odsłaniają przed nami mroczną stronę polityki, pełnej intrygi i wielu oszustw. Takie lektury dają mocno do myślenia; Czy nasi politycy zachowują się podobnie? Wolę nie zagłębiać tego tematu, bo im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi.
Jestem zaskoczony nieskończonymi pokładami pomysłów autora. Emocjonujące przygody następowały jedna po drugiej, nie dając nam chwili na wytchnienie. Zadziwia mnie, jak błahe elementy fabuły potrafią się w przeciągu kilku stron zamienić w fascynującą ściganinę, która może się źle skończyć dla Bena Hope'a.
Powieść mogę polecić Czytelnikom, którzy lubią akcję przyśpieszoną do granic możliwości. Mam nieodparte wrażenie, że zekranizowanie Zagubionego klejnotu spotkałoby się z wielką entuzjazmem od strony fanów filmu akcji.