100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie #01 recenzja

Nietuzinkowa Apokalipsa... nietuzinkowy, wolny od przymusu świat

Autor: @belus15 ·9 minut
12 dni temu
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Można spotkać się z wieloma opiniami w sieci, pośród społeczności na licznych spotkaniach, konwentach i temu podobnych. że istnieją grupy miłośników ogólnej tematyki ,,Zombizmu” i temu podobne w popkulturze, którzy chłoną każdą książkę, film, serial, komiks, notkę encyklopedyczną i wszelakie inne wpisy w tym temacie, oraz grupy czy też bardziej ,,fanowskie sekty” i akolickie subkultury, które ,,Zombizm” rozumieją praktycznie tylko i wyłącznie przez pryzmat (i temu tworowi to zawdzięczają) Uniwersum The Walking Dead, do którego oprócz kanonicznego wielosezonowego serialu o tymże tytule zaliczają się serie: „Fear The Walking Dead”, „The Walking Dead: Dead City”, czy „The Walking Dead: Daryl Dixon” oraz masa komiksów R. Kirkmana w Polsce znanych pod nazwą „Żywe Trupy”, na podstawie których stacja AMC wyprodukowała te serialowe tytuły. Jak widać popkulturowicze nie próżnują, każdy z nas ma jakąś niszę danego Uniwersum czy ogólnie tematu lub zagadnienia, w których to lubi się poruszać i spędzać z tym ,,kochanym czymś" swój geekowski czas. Nie dziwi więc ta rozbieżność (bo na pewno w Zombizmie występują jeszcze inne tego typu) w interesowaniu się tym a tym podtematem, grupą, rodzajem informacji z tego tygla treści, które na pęczki dają nam lubiący jeść ludzkie mózgi ,,Zimni” czy inaczej zwani ,,Sztywni”.

Ja, Ty, czy Wy – my wszyscy jesteśmy tylko ludźmi: biologicznymi konstruktami mięsno-tkankowymi zawieszonymi na kostnym rusztowaniu z wapna i fosforu i teoretycznie niczym innym poza tym. Nie jesteśmy więc doskonali zarówno mentalnie jak i fizycznie. Paradoksalnie na poziomie jednostki strasznie się od siebie różnimy, a najbardziej sądzę widać to od tej pośredniej, niematerialnej ,,osobowościowej i psychologicznej” strony. Bo nie inaczej, mamy fenomenalnie wręcz zróżnicowane i odmienne gusta, preferencje i upodobania. I jeśli chodzi o mnie, nawiązując do wyżej w rozpoczęciu nakreślonego Zombie tematu: nie ukrywam, należę do grupy nazwijmy to ,,Zombie-Geeków” ogólnych, nie tych ,,walking-deadowców” - czyli do tych fanów, i tu jest dość istotna rzecz: przede wszystkim otwartych na ,,Zombie-wyzwania”; jedno z nich właśnie skierowało mnie do sięgnięcia po pewną, niespodziewanie dobrą lekturę tak popkulturowo specyficznego zagadnienia. I nie był to ani film, serial i powieść, których to autorów oprócz Maxa Brooksa, Manela Loureiro i Miry Grant – w tym przypadku prawie że ,,Trójcy Świętej” autorów piszących w podgatunku horroru post-apo wyjątkowo dobrze, wręcz intuicyjnie realnie i z zacięciem magii przewidywania losów cywilizacji (bo coś w tej ich fikcji jest bardzo, bardzo realnego) – mamy jeszcze kilku całkiem dobrych, a niespodziewanie okazała się być to… manga.

Tak, japoński komiks obracający się w realiach ,,Żywych Trupów", to nie aż taki chleb powszedni, z którym każdy ,,mangowicz” chce lub może się zetknąć. W tej kategorii mang trzeba trafić na naprawdę coś ,,sytego", ot całkiem dobrego, aby na własnej skórze przekonać się, że ,,to Zombie coś” właśnie wnosi solidną, ogromną wręcz nie cegiełkę a cegłę informacji, relacji, zdarzeń, wątków i temu podobne do ogólnej istoty gatunku post-apo w popkulturze i jego dalszej ewolucji. I co istotne, mamy co najmniej dwa Uniwersa, których to mangi realizują ów gatunek i nurt Zombie niezwykle dobrze, na tyle poprawnie, że ogólny sympatyk ,,Zombie kultury” na pewno będzie zadowolony, zwłaszcza ten, któremu nie straszne są doświadczenia i wyzwania w gatunku, które to pozwolą mu na ten rodzaju geek-kultury wnieść się na jeszcze wyższy poziom doznania oraz odczuć to, że jest się częścią Mikrokosmosu specyficznej społeczności, którą tworzą autorzy takowych dzieł i fani, miłośnicy gatunku – w ten sposób kreuje się spójny i szanujący się (przynajmniej początkowo, bo z tym i też różnie bywa) fandom, pozwalający czerpać ze swojego tematycznego zainteresowania i treści same korzyści. I takie właśnie profity, te mega-plusy dla pragnącego rozrywki w tym aspekcie post-apo nerda w zdecydowanej większości, bo całościowo nie okazał się być to komiks otwierający to Uniwersum jako ten idealny, doświadczyłem z pilotowym rozdaniem wielotomowej mangi pt. „100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie”.

Autorami przytaczanej i niniejszym omawianej mangi są mangacy Haro Asou i Koutarou Takata. Za scenariusz tomu odpowiada pierwszy z nich, a kwestie rysunkowe to specjalność pana Takaty. Nie ukrywam, że tym większościowym reaktorem, który wywołał u mnie stan zmuszający mnie śmigiem-migiem tak szybko jak się da po sięgnięcie Zombie-mangi w Uniwersum 100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie, okazało się nie inaczej jak tylko anime, które było tym ,,serialem po komiksie”, czyli adaptacją o tym samym co ,,źródło” tytule, na którą to fani twórczości Asou i Takaty, co bardzo zaskakujące, nie czekali specjalnie długo. Serial wydany został w postaci 12 odcinków; na razie jest to pierwszy sezon, który zakończył się niedawno, w 2023 roku. I tak, ostatecznie, po obejrzeniu finałowego, wieńczącego sezon epizodu, „Zom 100: Bucket List of the Dead”, bo tak brzmi najpopularniejsza opcja tytułowa tej produkcji na świecie, można uważać ten tytuł za wytrawnie dobry. ,,Wytrawnie”, bo przede wszystkim doceni ją lubiący dobry humor, akcję z dodatkiem motywu horroru z Zombie, no i coś z okruchów życia i dramatu, fan. I nie boję się tego przyznać, to ta produkcja padł u mnie ofiarą złego przewidywania i ,,oceniania czegoś po przysłowiowej okładce". W trakcie seansu dwóch pierwszych odcinków ,,Zom 100” zrozumiałem, że strasznie się myliłem, co do tego jakie konkretnie ostatecznie okaże się to być anime, uważane ogólnie w społeczności za dość dobre. Przejrzałem na oczy, bo już owe odcinki, co potwierdziła tylko reszta 10 z całego sezonu, udowodniły mi, jak niezwykle odważna, jak ekspresyjna, po prostu ,,pełna": żywa w akcję, emocje, świetnie nakreślone historie głównych postaci, niespodziewanie dobrą grafikę, ba!, specyficzną choć prostą fabułę, gdzie wiele okazji do wykazania się mają tytułowe sylwetki (Akira i Kenichi) była to Zombie post-apo piękna, choć nie idealna, historia. A wisienkę na torcie dla tego ,,animu” dodaje niespotykana stylistycznie szata graficzna – chyba każdy z nas, kto widział pierwszy sezon wie, jak piekielnie dobrym pomysłem z świetnym wykonaniem okazały się tu te charakterystyczne kleksy kolorów w tle, czy to na truposzach, czy gdzieś na budynku, ulicy, krawędziach różnych rzeczy etc.! Kalejdoskop barw, który dodaje kolorytu fabule jak i emocjom, które serial wytwarza na pęczki. Czy może być piękniej? Tylko źródło może być lepsze. No właśnie, jak więc ono wypadło na tle ,,konkurencji” w formie swej adaptacji, o której mowa?

,,Zom 100", to odważna opowieść o takim kurnia balans typowym życiu, o próbie odszukania prawdziwej jego prostoty w paradoksalnie walącym się, implodującym do apokalipsy Świecie. O tym opowiada zarówno 12-epizodowa seria jak i jej mangowy archetyp. Młody dorosły, 24-letni Akira stanowi tu rdzeń, wokół którego cała fabuła rozwinie się w swej opowieści na wiele odnóg, w tym na te ,,gałęzie", które przedstawiają sylwetki ważnych dla Akiry postaci, także los, który ich po prostu czeka. Najpiękniejsze w tym Uniwersum jest to, że zanim nasz ,,main character” stał się aktywnym uczestnikiem Zombiedemi, w tym ,,normalnym" ludzkim świecie był typowym szarakiem pracującym dla zysku Korporacji: oddychający, żyjący, pragnący i myślący tak jak chce i kiedy chce Korporacja. Życie Akiry nie miało więc z punktu widzenia firmy żadnego znaczenia: pogoń za pieniędzmi i ,,karierą w firmie” okazały się więzieniem dla jego ciała i duszy, co w tej mandze, czy Uniwersum w ogóle, staje się odzwierciedleniem tego, jak tak naprawdę w naszych realiach przedstawia się egzystencja ,,Korpocholika”, mimo iż mamy tu do czynienia ze swego rodzaju ,,upiększeniami" i fikcją. I piękne jest to, że autorzy mangi już w pierwszym tomie zawarli jedną charakterystyczną rzecz z piękną wymową: często proste rzeczy, które są właściwe dla naszego serca i umysłu są dużo lepsze niżeli wyścig po bycie tym najlepszym i najbogatszym, tym najpotężniejszym i tym jedynym. To właśnie dostrzega Akira, gdy epidemia Zombie niespodziewanie ofiaruje mu tę jedyną utęsknioną i upragnioną wolność oraz możliwość spełnienia swoich marzeń, czyli tak naprawdę zrealizowania celów, planów, idei wcielanych w życie i całą masę innych różności, które więziona kajdanami korpo-zależności dusza zapragnie z listy ,,100 rzeczy”, które trzeb zrobić, i to na luziku, bez stresu, zanim ten post-apo Świat naprawdę szlag trafi... zrealizować! Anime robi to wszystko bardziej ,,namacalnie”, jednak przekaz tychże wartości i refleksji jest bardziej intuicyjny już w pierwszym tomie (a co dopiero, gdy się zagłębimy w dalsze części tej Sagi) komiksu, na którego treść składa się około 150 stron. No i właśnie, czy jest to wystarczająca objętość do przekazania kilku rozdziałów zapoczątkowujących przygodę Akiry, także Shizuki, którą spotkał w ten swój ,,szalony” sposób w tym tomie oraz Kenichiego, którego na pewno spotka w późniejszych wydaniach? Nie mogę powiedzieć w tej kwestii ,,zdecydowanie tak”, ale na pewno ta ilość stron wystarcza do tego, aby opowiedzieć (i co istotne mangacy w tym wydaniu w odróżnieniu do medium animowanego nie gnają i gnają nie wiadomo gdzie z dynamiką i ilością prezentowanych treści w jednym tylko tomie – materiał jest tu lekko oszczędzany, aby nie przedobrzyć i skupić się na konkretnych wątkach i Akirze wkraczającym w ,,erę post-apo Zombie... gdzie nie trzeba już pracować") i przekazać odpowiednią dozę przykuwającego uwagę i dalsze na przyszłość zainteresowanie kolejnymi tomami czytelnika contentu, z którego Świat ,,100 rzeczy" tak niesłychanie słynie.

Pilotowy tom mangi o losach młodego pracownika typowego wampiro-energetycznego Korpo, który zaczyna żyć pełnią życia (przy okazji na boku zajmując się ,,przetrwaniem") wtedy, gdy Cywilizacja zdaje się zapadać pod natłokiem ciężaru zagłady mózgożernych Zombie, nie ukazał nam w pełni tego, z czym tak naprawdę prawdopodobnie będzie zmagał się Akira – chodzi o fakt zdarzeń tu prezentowanych i postaci spotykanych przez tego bohatera w tym tomie, które nie nadają całości jakiegoś solidnego ciężaru dramaturgii i wyczekiwanej po takich okolicznościach post-apo powagi. Akira ,,obudził się” nie w wypaczonym niczym holocaust bólu i cierpienia świecie, on dopiero się do niego przystosowuje, zresztą będzie starał się przeżyć to na swój całkiem normalny sposób. Buzuje w nim jeszcze pamięć po ,,Korpo-Życiu”, adrenalina czegoś nowego, więc ton tomu pierwszego można również tak specyficznie rozumieć.

Więcej mi nie trzeba – po lekturze omawianej mangi czuję się na tyle usatysfakcjonowany, żeby z radością sięgać po kolejne tomy tego Uniwersum, tym bardziej, że anime, które już się zakończyło okazało się ukrytą gdzieś perełką, którą niedawno odkopałem, no i dobra moja! W około 150 stron opowieści ,,100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie” zmieściła się nawet ciekawa narracja o Shizuce, co jest o tyle istotne, że oglądający anime przed czytaniem tej mangi wiedzą jak piekielne ważną rolę ona odegra. Ale nie tylko ona...

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-09-23
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie #01
100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie #01
Haro Asō
8/10
Cykl: 100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie, tom 1

Akira pracuje w korporacji, która za nic ma kodeks pracy czy prawa człowieka. Notoryczne zarywanie nocek, wyścig szczurów, fikcyjne urlopy – po trzech latach fizycznej i psychicznej harówki mężczyzna...

Komentarze
100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie #01
100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie #01
Haro Asō
8/10
Cykl: 100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie, tom 1
Akira pracuje w korporacji, która za nic ma kodeks pracy czy prawa człowieka. Notoryczne zarywanie nocek, wyścig szczurów, fikcyjne urlopy – po trzech latach fizycznej i psychicznej harówki mężczyzna...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @belus15

Demonolodzy
Warrenowie i ich walka ze złymi bytami. Pierwowzór filmowego ,,Uniwersum Obecności"

Nie jestem w stanie zrozumieć co tak naprawdę skłoniło mnie do przeczytania książki ,,Demonolodzy” Geralda Brittle. Być może była to ludzka ciekawość oraz chęć zbadania ...

Recenzja książki Demonolodzy
Jak powstał „Obcy”
The Movies That Made Us... Czyli jak ,,Obcy" Scotta stał się jednym z najważniejszych filmów w historii kina

Pisząc o popkulturze, o ulubionych książkach, filmach, serialach, czy wszelakiej maści innych tworach prezentujących treści z rozmaitych Uniwersów lub małych nazwijmy to...

Recenzja książki Jak powstał „Obcy”

Nowe recenzje

Miałeś już nigdy nie wrócić
Współpraca barterowa
@andzelikakl...:

🅡🅔🅒🅔🅝🅩🅙🅐 ▪️Ta historia przedstawia obraz miłości matki do dziecka. Jej bezwarunkowa miłość pokazuje, że jest najważniej...

Recenzja książki Miałeś już nigdy nie wrócić
Hotel w Zakopanem
"Nowe Zakopane" i Agrafka...
@maciejek7:

Do sięgnięcia po książkę „Hotel w Zakopanem” autorstwa Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego skusiła mnie piękna zimo...

Recenzja książki Hotel w Zakopanem
Sen o okapi
Okapi = śmierć
@Moncia_Pocz...:

Książka "Sen o okapi" niemieckiej pisarki Mariany Leky przyciągnęła moją uwagę Interesującą szatą graficzną oraz opisem...

Recenzja książki Sen o okapi
© 2007 - 2025 nakanapie.pl