Zaciekawił mnie tytuł tej książki, ponieważ bardzo dobrze wspominam reportaże Marcina Bruczkowskiego „Bezsenność w Tokio”.
Joanna Gałach zanim dotarła do celu podróży wraz z mężem i przyjaciółką ornitolożką, szeroko opisała same przygotowania do wyprawy tj. szczepionki, przepastny plecak i jego wyposażenie oraz podróż różnymi środkami lokomocji. Trudności w podróży, kłopoty przy odprawach i sam lot i obawy z nim związane zajęły trzy rozdziały. Dla osób podróżujących samolotami to nic nowego.
Ekwador jest jednym z nielicznych krajów Ameryki Łacińskiej, który posiada aż 40% rdzennej ludności. Przy tym nie jest krajem trzeciego świata, jakby się wydawało. Quito, stolica, tętni życiem, posiada zabytki, które można zwiedzać, pomniki bohaterów.
Ekwador to trzy krainy: wyspy Galapagos z wulkanami i charakterystycznym żółwiami olbrzymami, Andy ze specyficznym klimatem i cieniem rzucanym przez kondory oraz dżungla w dorzeczu Amazonki. Autorka starała się opisać każdą ze zwiedzanych krain.
Andy – to życiodajna siła Ekwadoru.
Czarodziejskie wyspy Galapagos – intymne spotkanie z naturą. Żeby poznać je bliżej, to życia nie starczy. Poznajemy namiastkę historii olbrzymich żółwi wylegujących się na błotnistej ziemi. Oprócz nich spotkać można agresywne pelikany, przytulające się do siebie legwany czy czerwone kraby.
Wędrówka po amazońskiej dżungli przypadła na porę deszczową, więc niezbyt ciekawe okazało się zwiedzanie, ale za to autentyczny strach przed niebezpiecznymi stworzeniami takimi jak anakondy, jadowite pająki, uciążliwe małpy czy krokodyle. Ta przerażająca kraina, dla podróżników egzotyczna, zachwycająca, dla mieszkańców jest częścią codzienności.
Według mnie autorka poświęciła za dużo miejsca opisom podróży, przygotowaniom do wyprawy, własnym odczuciom i odczuciom towarzyszących jej osób, ale może taki był zamysł tej książki, taka konwencja? Zubożyło to, niestety, opis tych tytułowych trzech krain. To, czego dowiadujemy się o Ekwadorze, to właściwie podstawowe wiadomości, które znajdziemy w nieco rozbudowanych przewodnikach.
Ciekawe okazały się wtrącenia dotyczące historii np. przy zwiedzaniu kościołów założonych przez konkwistadorów albo wyginięciu legwanów podczas II wojny światowej. Obserwując upamiętnienia kontrowersyjnej postaci prezydenta Garcii Moreno – reformatora, dyktatora, autorka komentuje : ”Ciekawa postać. Nie wątpię. Ciekawe czasy, ciekawi ludzie i zaiste bardzo ciekawy kraj.”
Denerwujące są wtrącenia tekstów w języku angielskim, jakby autorka zakładała, że każdy czytelnik zna biegle ten język. Rozumiem, kiedy używany jest w dialogach z przewodnikami albo na lotnisku, ale często użyty został bez uzasadnienia.
„Bezsenność w Tokio” pozostała ze mną na zawsze, czego niestety, nie mogę powiedzieć o „Bezsenności w Ekwadorze”. Nie zmienią tego nawet zdjęcia zrobione przez autorkę, a mające wzbogacić opisy tej egzotycznej krainy.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.