Apokaliptyczne wizje zagłady świata w dziwny sposób mnie przygnębiają. Czy to w filmach, czy w książkach. Zawsze pozostaje wrażenie, że to może się kiedyś wydarzyć, wystarczy jeden groźny wirus... „Las zębów i rąk” to zarazem pierwsza książka z serii o apokaliptycznej wizji świata i debiut autorki, który moim skromnym zdaniem, jest bardzo udany.
Las zębów i rąk otacza małą wioskę. Mieszkańcy nie znają świata poza Lasem, to co jest Zewnątrz brzmi jak bujda, nierealne marzenie. Do wioski nikt nie wchodzi, a jeszcze lepiej, żeby też nikt nie wychodził... Wiedzą tylko tyle, że tam, w Lesie, czai się zło, które tylko czeka na błąd mieszkańców, a jedyne co ich interesuje, to ludzkie mięso.
Akcja zaczyna się w momencie dźwięku syreny, która alarmuje zwykle albo na ćwiczenia, albo na zagrożenie.
Tym razem nie są to ćwiczenia.
Ktoś został zaatakowany... Matka Mary. Została Zainfekowana, co oznacza jedno – śmierć i Powrót jako Nieuświęcona. Dziewczyna towarzyszy matce przez siatkę z bólem obserwując ostatnie chwile życia ukochanej osoby.
„W chwili pomiędzy śmiercią a Powrotem mojej matki przestaję wierzyć w Boga.”*
Gdy Mary wraca do domu jej własny brat ma do niej pretensje, że pozwoliła matce Powrócić zamiast ją zabić. Informuje ją również że .... wysyła ją do Sióstr. Tym samym, przekreśla jej szanse na założenie rodziny, w zamian oddając ją Bogu i Siostrom.
Siostry stoją na straży ładu i porządku. Mary nie potrafi się odnaleźć się wśród Sióstr, które jak się okazuje, skrywają wiele sekretów.
Marzeniem Mary jest zobaczyć ocean, o którym wiele razy opowiadała jej matka, jednak czy na pewno istnieje? Czy jest tylko płonną nadzieją? Myśl o oceanie napędza dziewczynę nadzieją i wiarą, staje się to jej obsesją i najważniejszym celem.
Mieszkańcy wierzą, że są ostatnimi ocalonymi ludźmi, gdy resztę świata spotkała zagłada, że na Zewnątrz nie ma już nikogo. A jednak pewnej mroźnej nocy ktoś z Zewnątrz wkracza do wioski, a jego obecność otoczona jest kolejną tajemnicą.
Mary staje się poprzez swoją dociekliwość niewygodna dla Sióstr. Te postanawiają, że Mary poświęci swe życie nie jako jedna z Sióstr, ale jako żona i matka. Zostaje zaręczona z Harrym, mimo że dziewczyna darzy gorącą miłością jego brata, Travisa, który z kolei jest zaręczony z kimś innym.
„Myślisz, że chcesz miłości, Mary. Myślisz, że to piękny dar, które wypełnia cię i czyni całością; nic więcej. Ale mylisz się. Miłość potrafi być okrutna i zła. Może stać się mrokiem i powodować najdotkliwszy ból. (...) Nie rozumiesz, że życie w tej wiosce nie polega na miłości, lecz na poświęceniu?”*
W wiosce panują pewne zasady, obrządki... Dzieci jest coraz mniej, a małżeństwa nie są zawierane z miłości, lecz z obowiązków rodzinnych, aby przedłużyć pokolenia... Jednak trudno jest myśleć o przyszłości, gdy w mroku czają się żarłoczne istoty a ich jęk jest przytłaczający.
Co będzie gdy siatki, któregoś dnia nie wytrzymają pod naporem żarłocznych Nieuświęconych? Czy Mary da radę ochronić bliskich?
Mary jest sprytną, ciekawską, waleczną dziewczyną. Jest też wrażliwa, owszem, ale pełna poświecenia. Muszę przyznać, że uwielbiam takie bohaterki, choć Mary nieraz wydała mi się samolubna. Jej jedynym celem było zobaczyć ten mityczny ocean. Podziwiam jej ambicje, naprawdę, ale odczuwałam, że jej obsesja się potęguje. Relacje między bohaterami były dla mnie takie realne. Wszystkie emocje działały na mnie. Czułam tą bezradność bohaterów, ich strach, nadzieję.
Narracja jest pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym, co potęgowało we mnie wrażenia i emocje wypływające z książki. Styl autorki bardzo mi się podoba. Ach, wielbiciele „IŚ” to coś dla Was. Będziecie się bać, wzruszać, ronić łzy, przeżywać każdy moment tej książki...
Sama fabuła, może nie jest aż nadto oryginalna, nachodzi przecież skojarzenie do filmu „Osada”. Atmosfera książki jest mroczna, wręcz momentami przerażająca.
Ta książka mnie uwiodła, oczarowała, niemal od pierwszej strony. Byłam wręcz uzależniona od niej, nie mogłam spać bo musiałam ją skończyć, by poznać finał tej przejmującej historii. Nie mogłam przestać o niej rozmyślać zarówno w trakcie czytania, jak i po. Przerwy w czytaniu były jak męczarnia. Ja po prostu musiałam poznać zakończenie tej książki.
Dawno nie czytałam tak wspaniałej książki młodzieżowej. Bałam się, płakałam, przeżywałam tę książkę całą sobą, wszystkie emocje bohaterów odczuwałam dogłębnie. Z nerwów i tych wszystkich emocji obgryzłam paznokcie, niestety.
Ta powieść nie jest absolutnie schematyczna a tym bardziej przewidywalna. Co to, to nie! Nawet wątek romantyczny jest taki prawdziwy, delikatny, pełen poświęceń.
Nie jest to książka o kolejnym pustym wątku miłosnym z paranormalną otoczką, zamiast tego mamy chęć przetrwania, walkę o wolność, nadzieję, miłość, poświecenie, strach i... śmierć czającą się zewsząd.
Zakończenie w pełni satysfakcjonujące, gdy dobrnęłam do ostatniej strony poczułam ogromny smutek, że finał już za mną. Smuci mnie też nieco fakt, że następne części będą już nie o Mary, a o innych bohaterach, jednak czuję, że będą równie fascynujące jak ta część. Seria trafia do mojego grona ulubionych książek.
Jest to świetna propozycja dla młodszych i starszych czytelników. Gorąco zachęcam do zapoznania się z tą pozycją, bo naprawdę warto. Jest to coś wyjątkowo świeżego. A gdy będziesz kiedyś w ciemnym lesie i usłyszysz za sobą chrzęst liści... uważaj na siebie, bo to mogą być Oni.
* cytaty pochodzą z książki