Jest to książka " o ludziach, którzy, mimo traumatycznych wydarzeń, znaleźli w sobie siłę, by ruszyć z miejsca, aby żyć dalej." (str.466)
Poruszająca historia migrantów osadzona w świecie karteli w Meksyku. Główna bohaterka prowadzi księgarnię, starając się dobierać książki, które wywierają na niej wrażenie, wzbogacają jej wiedzę. Lubi też dyskutować o nich z klientami. Z jednym z nich nawiązuje przyjacielską więź, dyskutując początkowo o przeczytanych książkach, później schodząc na tematy osobiste, rodzinne, a także o wyborach dokonywanych w życiu. Bardzo się do siebie zbliżyli, rozumieli się, a łącząca ich więź stawała się coraz bardziej intensywna, lecz z czasem okazała się niebezpieczna. Kiedy była przekonana, że ma prawdziwego przyjaciela brutalna prawda wychodzi na jaw, jest rozdarta wewnętrznie. On okazał się być człowiekiem o dwóch osobowościach.
W mieście dominuje przemoc, rywalizacja miedzy kartelami, mieszkańcy żyją w ciągłym strachu, zmuszeni do płacenia haraczy. Wolna prasa powoli zanikała. Akty niewyobrażalnej brutalności karteli początkowo przerażają mieszkańców Acapulco, później ich znieczulają jako mechanizm obronny. Fala morderstw narasta, a jedynym który stawił czoła czynom karteli na łamach prasy był dziennikarz, mąż bohaterki, za co on i jego rodzina zapłacili najwyższą cenę. Zdesperowana, pogrążona w smutku bohaterka podejmuje próbę ucieczki by ratować syna i siebie. Żyje w ciągłym strachu, nikomu nie ufa, boi się, nie wie co ich czeka, lecz musi stawić czoło nieznanemu losowi.
Ataki paniki, trauma, strach to pokłosie koszmaru jaki oboje przeżyli. Ma świadomość, że kartel ma długie macki i może ich dopaść w każdej chwili. Po tragedii jaką przeżyli zdaje sobie sprawę, że jej dotychczasowe życie było trywialne, a rzeczy którymi się przejmowała mało istotne. Trudna droga ucieczki, nawarstwiające się problemy wykańczają psychicznie matkę i syna, który mimo iż był małym chłopcem był nadzwyczaj odważnym małym człowiekiem i często potrafił stawić czoła w trudnych sytuacjach. Małymi krokami posuwają się do przodu z towarzyszącymi im strachem, niepewnością, nerwami i bólem po stracie najbliższych.
"Lęki z przeszłości mieszają się z horrorem teraźniejszości, niczym niepasujące do siebie kawałki puzzli, których nie można ułożyć, ponieważ nigdy nie miały do siebie pasować (str.160)
Podróżowali różnymi środkami lokomocji, także pieszo. W czasie wędrówki zmuszona była do podejmowania wielu decyzji, część z nich była dobra, inne okazywały się złe. Robiła rzeczy, których nigdy nie zrobiłaby w normalnym życiu. Jej głównym celem było ocalenie syna. W swojej tułaczej wędrówce poznają kolejnych migrantów, opowiadających swoje przeważnie smutne historie, w których zawsze gościło cierpienie. A powód migracji zawsze był ten sam - ratowanie życia. Wszyscy migranci wciąż oglądali się za siebie, obawiając się pościgu swoich oprawców.
Łączyła ich wspólna trauma, żal za opuszczonym miejscem rodzinnym i trudy podróży. Często z braku środków finansowych podróżowali na dachu pociągu, co było bardzo niebezpieczne podczas samej jazdy, jak i wsiadania i wysiadania, a także nalotów policji. Cały czas towarzyszyła im determinacja by dotrzeć do miejsca docelowego, doznali wiele traumatycznych przeżyć, lecz także spotkali się z życzliwością i współczuciem mieszkańców mijanych miast.
Koszmarna przeprawa przez pustynię w zimnie, deszczu, upale i niespodziewanymi wydarzeniami wzmocniła ich, zjednoczyła, bo kierował nimi jeden cel - przetrwanie. Znieśli bardzo dużo i już nic nie było w stanie ich zaszokować.
Powieść jest niesamowita. Trzyma w napięciu do samego końca. Wierzyc się nie chce, że człowiek jest w stanie tyle znieść. Wspomnienia z niebezpiecznej wędrówki będą im towarzyszyć do końca życia. Doświadczamy ogromnej siły matczynej miłości, zdolnej do wszelkich poświeceń by tylko ocalić swoje dziecko. Potęgę przyjaźni dającej swoje świadectwo w niebezpiecznych momentach. Emocje towarzyszą mam podczas lektury cały czas.
Dziękuję portalowi Lubimy czytać za bezpłatny egzemplarz.