„Miłość powinna być nieskazitelna, czysta, pełna niewyczerpalnej nadziei oraz wiary. To uczucie powinno uskrzydlać, a nie przybijać do ziemi. Powinno największego grzesznika wznieść wyżej, aby widział światełko, dzięki któremu będzie chciał żyć.”
Niekiedy niewyjaśnienie niektórych sytuacji może prowadzić do tragicznych decyzji i sytuacji. Niekiedy coś, co się zobaczy, może mieć inne znaczenie i wysłuchanie tego, co ma do powiedzenia druga strona na ten temat może okazać się zbawienne. Bo zamiast cierpieć i zadawać jeszcze większy ból drugiej osobie można było cieszyć się szczęściem, a nie tracić czasu na złość. Tylko że życie nie jest takie kolorowe i łatwe. Mimo że rozwiązanie niektórych sytuacji mamy na wyciągnięcie ręki, to świadomie rezygnujemy z tego. A gdy przyjdzie dzień, gdy prawda wyjdzie na jaw, może okazać się już za późno na naprawienie krzywd i ran, jakie się zadało. A nic tak bardzo nie rani, jak słowa, które mają moc niszczenia, ale i odbudowywania.
Ivy przekonała się, jak bardzo mogą ranić słowa i zachowanie osoby, której oddało się serce, a która z niewiadomych przyczyn odwróciła się od niej. Gdy ona potrzebowała najbardziej wsparcia Matta, on całkowicie zmienił swoje zachowanie w stosunku do niej. Do kobiety, która przebiła się przez jego mur i wprowadziła trochę światła w jego życie. Ona nie wiedziała, co się stało i chciała wszystko wyjaśnić, ale on był tak uparty, że nie chciał poznać prawdy. Twierdził, że ma racje i to, co widział, było prawdziwe, ale był w błędzie. Karał Ivy za każdym razem, a przy tym i siebie. Mimo że ona cały czas go kochała i od pięciu lat znosiła jego obelgi, ale wystarczyła chwila i wypowiedziane przez niego o kilka bolesnych słów za dużo, by sprawić, że miłość zmieniła się w nienawiść, gniew i ból. Sprawiając, że wszystko, co ich łączyło, zostało zniszczone. Tylko czy na pewno tak łatwo można zniszczyć uczucie, które połączyło dwie osoby? Jak dużo można znieść i jak długo można walczyć w imię miłości? Bo każdy kiedyś traci nadzieje i siły, że coś się zmieni. A przeważnie, gdy jedna strona odpuszcza, to druga zaczyna walczyć, ale niekiedy może być już za późno na wybaczenie i zapomnienie o tym, co się wydarzyło. Czy każdy zasługuje na drugą szansę i ponowne zaufanie? Jaka okaże się prawda? A wy ile bylibyście w stanie znieść dla miłości?
„On się tym karmi. Czuję, jak niszczy mnie kawałek po kawałeczku, odbierając każdy kolejny oddech.”
Karolina zabrała mnie w kolejną świetną podróż, pełną bardzo silnych emocji, w których utonęłam. W niektórych momentach nie mogłam uwierzyć w to jakim aroganckim, bezczelnym, egoistycznym dupkiem jest Matt. Jego zachowanie doprowadzało mnie nie raz do złości, a słowa, jakie wypowiadał do Ivy, sprawiały, że miałam ochotę go udusić, a totalnie przegiął i stracił w moich oczach po słowach w biurze. Oj wtedy to się we mnie tak krew, zagotowała, że gdyby to była książka, a nie laptop to bym nią rzuciła. Bardzo współczułam Ivy i nie raz miałam ochotę ją przytulić. Na szczęście miała przy sobie przyjaciela, który ją wspierał i chciał chronić, nawet przed swoim bratem. Bardzo polubiłam ją jako postać i podziwiam za ten upór, jaki w sobie miała, bo pewnie nie jedna osoba nie dałaby sobie rady z tym, z czym ona się mierzyła. Postacie zostały bardzo dobrze wykreowane i to nie tylko pierwszoplanowe, ale i drugoplanowe, a do tego każda wnosiła coś do tej historii. Poznajemy ich wszystkich po trochę, co tylko podsyca ciekawość, jakie skrywają się historie za nimi. Występuje tu różnica wieku między bohaterami, ale i między rodzeństwem. Zostało pokazane, jaki ona ma wpływ na braci i to jak się różnią. Do tego można się przekonać, że przyjaźń męsko-damska istnieje i jest tu bardzo dobrze ukazana. Nie zabraknie również wrednych postaci oraz gorących scen. I nadziei, która tli się w każdym z nas do samego końca. Że da się wszystko naprawić i odzyskać czyjeś zaufanie, a najważniejsze, że da się posklejać zniszczone i rozbite na kawałki serce. Jestem ogromnie ciekawa, co przyniesie i jakie wywoła we mnie emocje kolejna część tej serii. Gorąco polecam.