"Każda kolejna minuta z Willem mogła sprawić, że zupełnie stracę dla niego głowę. Zakochałam się bez reszty w kimś, kogo nie mogę mieć. W kimś dla mnie nieosiągalnym."
Czy będąc małymi dziewczynkami nie marzyłyście o tym, by zostać księżniczkami? A może wręcz przeciwnie, wolałyście kopać piłkę lub wdrapywać się na drzewa? Powiem Wam, że ja robiłam to wszystko. Z pragnienia zostania księżniczką co prawda dawno wyrosłam, ale pewnie gdzieś tam w środku we mnie drzemie... Dlatego wielką przyjemnością było dla mnie odkrywanie tej historii.
Nie wiem jak autorki tego dokonały, ale ani w jednym najmniejszym momencie nie czułam, by tę książkę pisały dwie osoby. Ona jest spójna od początku do końca. Dla mnie Ewelina Nawara i Małgorzata Falkowska to duet doskonały!
Bohaterowie zostali wykreowani oryginalnie. Willa pokochałam z miejsca. Dawno tak bez ani cienia zawahania żaden bohater nie zdobył mojego serca. Mimo bogactwa nie jest zadufany czy nadmiernie pewny siebie. To coś świeżego w męskiej kreacji, z jakimi mam styczność w książkach. Tak samo szybko poczułam sympatię do Olimpii, jej przyjaciółki Majki czy dwójki ochroniarzy.
"Długo się zastanawiałem, gdzie powinienem ją zabrać na kolację, jak pokazać jej, że choć moim życiem rządzą zasady i protokół, to gdy jesteśmy sami, jestem tylko Wilem. Nie księciem, nie następcą tronu, tylko zwykłym facetem."
Początkowo Olimpia sprawia wrażenie nieco infantylnej postaci, jednak ma w sobie sporo uroku, jest oczytana, a wrodzona naturalność i instykt pozwalają jej odnaleźć się w wielu dla niej niecodziennych sytuacjach. Przyjemnie obserwowało się jej przemianę i dojrzewanie do życiowych zmian.
Moją uwagę zwróciła zwariowana przyjaciółka Olimpii Majka. To prawdziwy wulkan energii, a jej słowne potyczki z Wiilem rewelacja! Podobało mi się jak go nazywała. Nie zdradzę Wam tego, sami przeczytajcie. Jestem pewna, że będziecie bawić się wyśmienicie! I coś mi się wydaje, że kolejna część to właśnie jej będzie poświęcona i pewnemu... tu też pozostawię Was w niewiedzy... Bo jakaż byłaby przyjemność z czytania, gdybyście znali wszystkie niespodzianki fabularne, prawda?
Autorki umieściły w fabule wątek złej macochy, tylko że w wersji męskiej, w postaci ojca głównej bohaterki, co bez wątpienia nadaje tej historii pewnej oryginalności.
"(...) zawsze tłumaczyłam zachowanie ojca miłością do mnie. Chorą, toksyczną, ale wciąż miłością."
Brak wolności, etykieta, wygórowane oczekiwania rodziców, gra pozorów, przemoc psychiczna i fizyczna, potrzeba bezpieczeństwa. Czy w świecie narzuconych zasad można pozostać sobą? Ludziom zdarza się oceniać innych na podstawie tego, kim są, jakie mają pochodzenie, jak wyglądają, a nie jakimi są ludźmi, jakie mają charaktery. Ta historia łamie zasady, konwenanse i wskazuje właściwe ścieżki postępowania. Pokazuje czym jest prawdziwa przyjaźń, miłość, rodzina i wyznawane wartości. Przypomina nam, by zawsze podążać za sercem, a nie rozsądkiem.
"Pkazał mi swój świat, ale ja wciąż nie miałam odwagi zaprosić go do mojego świata. Bałam się szczerych rozmów, w których zrozumie, że jestem zwykłą dziewczyną, którą wyróżniało w zasadzie tylko to, że była może tylko bardziej sponiewierana przez życie."
Mamy do czynienia z romansem, więc nie mogło zabraknąć gorących scen. Jednakże zostały poprowadzone bardzo subtelnie, naturalnie, nie stanowią głównej osi fabuły, lecz są jej dopełnieniem.
"Nieosiągalny" to ciepła, romantyczna, ale i dostarczająca kilka chwil grozy powieść, która pokazuje co w życiu jest najważniejsze. Autorki zapraszają na wycieczkę do Martagonu, miejsca w którym zakosztujecie pobudzającej zmysły historii. Zapewniam, że to oryginalna opowieść, jakiej jeszcze nie czytaliście! Dla niegrzecznych dziewczynek... no doba, dla grzecznych też. Powiem Wam, że po przekręceniu ostatniej kartki, ciężko było mi wrócić do rzeczywistości... chciałabym pozostać w tej bajce jak najdłużej.