Stieg Larsson, Hening Mankell, Jo Nesbo, Camilla Läckberg. To tylko garstka. Co ich łączy pewnie wiecie. Każdy z nich, jak i od groma innych, niewymienionych, pisze kryminały i pochodzi ze Skandynawii. Dla wielu wielbicieli tego gatunku, skandynawskie kryminały uchodzą za najlepsze. Ja za mało takich pozycji przeczytałem by wygłaszać jakąkolwiek opinie, dlatego też postanowiłem sięgnąć po "Niemieckiego bękarta" Camilli Läckberg. Jest to piąta część sagi o Fjällbace i jej mieszkańcach, jednak nawet bez sięgania po poprzednie części nie ma problemu z odbiorem czy zrozumieniem fabuły.
Erika Falck, pisarka z Fjällbacki podczas robienia porządków na strychu znajduje pamiątki po zmarłej matce a wśród nich zakrwawiony kaftanik oraz hitlerowski medal. Próbując dowiedzieć się czegoś więcej o tym dziwnym, nie pasującym do jej matki znalezisku udaje się do lokalnego historyka, Erika Frankla, by mu go pokazać i zostawić. Nie doczekuje się jednak żadnej odpowiedzi. Po jakimś czasie okazuje się dlaczego: Erik Frankel zostaje znaleziony martwy w swoim domu. Nie zniechęca to jednak Eriki do dalszych poszukiwań w celu odkrycia przeszłości matki. Policja szuka sprawcy morderstwa, tymczasem ona prowadzi własne śledztwo. Czy to możliwe by obie sprawy, wydawałoby się nie mające ze sobą zbyt dużo wspólnego, coś jednak łączyło?
"Niemiecki bękart" jest powieścią wielowątkową, nie tak prostą jak mogłoby się wydawać po opisie. Poza sprawa zabójstwa 80-letniego historyka Erika Frankela jest tu jeszcze kilka wątków pobocznych. Autorka rozwija akcję powoli, naprzemiennie ukazując różnych bohaterów i wydarzenia. Na równi z morderstwem stoi tutaj próba poznania przeszłości matki Eriki Falck i wyjaśnienia tego jak w jej rękach znalazł się tajemniczy hitlerowski medal. Poza tym są jeszcze sprawy rodzinne innych bohaterów oraz odgrywające w powieści dużą rolę retrospekcje. Choć z początku wydają się one zupełnie nieważne, po jakimś czasie okazuje się, że w młodości matki Eriki i jej przyjaciół mogą czaić się błędy i grzechy potrafiące dopaść człowieka po kilkudziesięciu latach. Mimo naprawdę dużej ilości różnych wątków wszystko pozostaje klarowne i zrozumiałe. Nie ma tu żadnego chaosu, już po krótkim czasie czytelnik przyzwyczaja się do przewlekających się wątków.
Bohaterów jest tu co nie miara. Widać, że autorka nie ogranicza się tylko do kilku najważniejszych postaci. Umiejętnie, bez nudzenia czytelnika wprowadza oraz opowiada o losach bohaterów drugoplanowych i dalszych. Równie ważna co policjanci prowadzący śledztwo zabójstwa jest tutaj Erika Falck, córka Elsy, która w przeszłości przyjaźniła się z ofiarą. Ten fakt jest tu bardzo ważny i wpływa na to, że poznajemy również postaci żyjące w Fjällbace podczas wojny. Policjanci w powieści nie są ukazani jako typowi służbiści, mają własne problemy i prywatne życie, które autorka pozwala nam poznać. Läckberg. ukazuje nie tylko główne postacie, lecz ludzi z ich otoczenia: dzieci, męża, rodziców. Tak szczegółowe przybliżanie życia postaci drugoplanowych choć niekoniecznie nudne, wydaje się jednak trochę zbędne. Tak jakby tego wszystkiego było aż za dużo.
Autorka zawarła w książce również problemy niezwiązane bezpośrednio z morderstwem. Mam na myśli przede wszystkim trudy wychowania czy też różnice ideowe potrafiące podzielić zarówno rodziny jak i całe społeczeństwo. To właśnie temat nazizmu i nienawiści do innych pod względem rasowym i pochodzeniowym ludzi przewija się tutaj cały czas. Mamy tutaj więc morderstwo, duchy przeszłości i problemy społeczeństwa. Na szczęście jest tu również odrobina humoru, która dobrze rozładowuje napięcie. Również zakończenie(zaskakujące, a jakże) powieści nie ma w sobie nic do czego mógłbym mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Pierwsze moje spotkanie z Czarną Serią i z Camillą Läckberg, mam jednak wrażanie, że na pewno nie ostatnie.