Pyskata, bezczelna, wredna. Maxi ma szesnaście lat i jest buntowniczką. Czas spędza w gronie przyjaciółek, z którymi świetnie się bawi. Mimo tego, że każda z nich jest inna, a najbardziej wyróżnia się jednak bohaterka, która nie cierpi chodzić po sklepach, woli wybrać się do parku i pojeździć na desce, to świetnie się dogadują. Pewnego dnia dziewczyny udają się do swej kryjówki, gdzie mogą napić się piwa i porozmawiać. Nazywają to swoim miejscem, którego nikt nie zna, więc ich zdziwienie jest naprawdę duże kiedy podchodzi do nich czterech chłopaków. Maxi zaczyna podrywać Zac - przystojny blondyn z błękitnymi oczami, niestety zostaje przegoniony. Łatwo się jednak nie podda i od tej pory będzie jej kulą u nogi.
Tak zaczyna się przygoda czterech przyjaciółek i czterech kumpli, którzy po pewnym czasie swojej znajomości wyjeżdżają wspólnie spędzić wakacje. Tam poznają lepiej siebie, wyjazd zaowocuje w nowe znajomości, a także pokaże czym jest prawdziwa przyjaźń.
Lekturę czyta się bardzo szybko, jest to jedna z tych, w której przeważają same dialogi. Przyznam szczerze, że mimo iż książkę czyta się szybciej niż taką, w której jest dużo opisów, to niestety tutaj brakowało właśnie tego. Same dialogi nie wystarczą.
Jeśli jesteśmy już przy rozmowach to książka miała być pisana językiem młodzieżowym, który miał trafiać do czytelników. Do mnie nie trafił, wręcz odwrotnie – irytował mnie. Bo przecież ile można czytać o ''fochu z przytupem i melodyjką'' i innych takich modnych zwrotach? Ja niestety mam do nich wielką awersję, więc gdy czytam coś takiego denerwuję się. Postacie w książce były dość dziwne. Maxi była bezczelna i chamska. Podobno było to spowodowane przyszłością, która była strasznie przerysowana, wręcz nierealna. Bohaterka drażniła swoim zachowaniem, tym jaka była samolubna, tym jak biła kolegów i jak traktowała przyjaciółki. Po prostu nie potrafiłam jej polubić. Zac uczepił się bohaterki i mimo wyzwisk kierowanych przez nią w jego stronę, dalej był natarczywy i uparty. Uśmiechał się kiedy go biła, uśmiechał się kiedy go wyzywała. Zachowywał się jakby się w ogóle nie szanował. Maxi wykorzystywała jego słabość do niej.
Tytuł książki to ''Nielegalna''. Moim zdaniem on w ogóle tutaj nie pasuje. Jedyne rzeczy nielegalne, które robiła Maxi to jazda autem i picie piwa po kryjomu. Nic więcej. Więc gdzie ona jest nielegalna i skąd wziął się pomysł na ten tytuł?
Okładka książki przyciąga oko i na tym się też kończy. Litery są porozrzucane i wielkie. Trzeba się przypatrzeć, żeby sprawdzić gdzie jest nazwisko autorki, a gdzie tytuł. Z boku stoi dziewczyna. Jej styl pokazuje, że jest ona buntowniczką.
Coś mnie skłoniło, aby dowiedzieć się czegoś o autorce. Monika Przybyłek, jest bardzo młoda. Z tego co wiem, to dopiero zaczyna pisać. Od razu nasunęła mi się autorka ''Spalonej Róży'', jednak nie powinnam tych książek porównywać. Za kilka lat, jeśli Monika Przybyłek dalej będzie pisać, na pewno sięgnę po jeszcze jakąś z jej książek, aby móc porównać, co zmieniło się od tej pory. ''Nielegalnej'' jednak więcej nie przeczytam.