NIEKTÓRZY LUBIĄ POEZJĘ – wiersz Szymborskiej.
„Niektórzy – czyli nie wszyscy. Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość. Nie licząc szkół, gdzie się musi, i samych poetów, będzie tych osób chyba dwie na tysiąc”.
No ja niestety nie mieszczę się w tych dwóch osobach na tysiąc… Nie przepadam za poezją, wręcz jej nie lubię (ale może to dlatego, że nie zawsze /często/ nie rozumiem, co autor miał na myśli). Tę formę czytam zwykle tylko wtedy, gdy jestem do tego zmuszona. Ale… Ale zawsze lubiłam Szymborską jako taką. Nieprzeciętną, staromodną damę, ze specyficznym poczuciem humoru i niebywałym dystansem do siebie. Jej poezję wybrałam z kilku pozanoblowskich powodów: bo to kobieta, bo to Polka, bo była z Krakowa, z którym wiele mnie wiąże, bo pamiętam, jak czasem czytała swoje wiersze na antenie Radia Kraków (za czym ponoć nie przepadała), bo na studiach cały jeden semestr wykładowca wtłaczał nam do głowy, jak to nazywał „wierszoszymborskość” (której wtedy miałam serdecznie dosyć) i dlatego, bo czytelniczo chciałam poczuć coś innego niż prozę.
Ten tomik jest zbiorem ponad stu wierszy pochodzących z kilku wcześniej wydanych tomików. Coś w rodzaju antologii. Nie będę się wgłębiać w analizę wierszy bo ja się zwyczajnie na tym nie znam. Na ogół podchodzę do poezji jak do jeża wychodząc z założenia, że albo mi się spodoba albo nie. I takie kryterium przyjęłam przy czytaniu: przemówi do mnie lub nie przemówi.
Wiele z nich przemówiło: „Podziękowanie”, „Życie na poczekaniu”, „Nagrobek”, „***(Jestem za blisko żeby mu się śnić)”, „Pisanie życiorysu”, „O śmierci bez przesady”, „Nienawiść” czy „Do serca w niedzielę”.
Są to wiersze napisane bardzo wprost, mówiące dokładnie to, co odzwierciedlają użyte w nich słowa. Trafne, dosadne, prawdziwe. Nie ma tam drugiego dna, nie trzeba się domyślać o co dokładnie chodziło poetce i czy może nie ma tam ukrytych znaczeń. Nie ma. Jest w nich niemalże dziecinna prostota przekazu, która cechuje całą poezję Szymborskiej, uważnej obserwatorki rzeczywistości. Jej wiersze to szczera prawda i lekkość przekazu, ubrana w niemal banalne słowa.
I przyznaję, to jedna z niewielu poezji, którą rozumiem. Może dałabym jeszcze szansę Poświatowskiej czy Jasnorzewskiej, ale w najbliższym czasie na pewno to nie nastąpi :) Obywatelsko-czytelniczy obowiązek spełniłam i wracam do prozy.
Przepraszam wszystkich poetów! To nie tak, że nie doceniam ich talentu, ja go prostu nie rozumiem :)