„Mordercze instynkty” autorstwa Marcela Mossa to kolejny thriller psychologiczny domestic noir, którego fabuła zainspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. Do tej pory nie potrafię uwierzyć, jak szybko przeczytałam ten tytuł oraz do jakiego stanu doprowadził mnie ten autor. Jak już pewnie wiecie, książki Marcella Mossa czytam na bieżąco, dlatego do tej pory nie potrafię uwierzyć jakim cudem nie jestem w stanie domyślić się, co siedzi w jego głowie. Była to moja siedemnasta książka, której przebiegu fabuły nie byłam w stanie przewidzieć. Co tu dużo mówić - Moss to jeden z tych autorów, którego kolejnego ruchu nie jest w stanie przewidzieć żadna osoba poza nim samym.
Kamila zawsze marzyła o kochającym mężu i gromadce dzieci. Gdy poznaje Wojtka, zaczyna wierzyć, że spotkała idealnego kandydata na partnera. Po ślubie czuły i szarmancki mężczyzna zmienia się jednak nie do poznania, a oliwy do ognia dolewa jego zaborcza matka. Znerwicowana i zastraszona Kamila w tajemnicy obmyśla plan uwolnienia się od agresywnego męża i toksycznej teściowej.
Jacek nie może sobie ułożyć życia po tragicznej śmierci żony. Pogrążony w depresji bezskutecznie stara się odnaleźć jej zabójcę. Wkrótce bierze udział w nowatorskim projekcie, dzięki któremu zaczyna radzić sobie z tęsknotą. Gdy wydaje mu się, że odzyskał równowagę, odkrywa szokujące fakty na temat swojej żony.
Odnosząca sukcesy zawodowe Malwina nie myśli o powiększeniu rodziny. Naciskana przez męża godzi się na dziecko i stawia na szali karierę. Po ciąży zmagająca się z silną depresją i niemogąca liczyć na wsparcie męża kobieta marzy o odzyskaniu dawnego życia. Wkrótce pomocy udziela jej tajemniczy znajomy…
Trzy historie łączą się w najmniej spodziewanym momencie. Teraz każdy zrobi wszystko, by osiągnąć swój cel. Nawet kosztem przelania cudzej krwi.
Przyznam, że początek tej historii zalicza się do tych spokojniejszych. Prawdopodobnie ten element sprawił, że na samym końcu straciłam czujność i po skończeniu ostatniej strony musiałam zbierać szczękę z podłogi. Marcel Moss pozwala swojemu czytelnikowi poznać na spokojnie losy Kamili oraz teściowej z piekła rodem, później przychodzi czas na Jacka, którego historia strasznie przypomina mi jeden z odcinków „Black Mirror”, który z całego serca Wam polecam. Jednak kiedy do głosu dochodzi Malwina oraz Tomasz - jej nowy partner - zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki!
Do tej pory nie potrafię uwierzyć jakim cudem, te trzy niezależne od siebie historie tak wiele łączy. Do tej pory nie potrafię uwierzyć, jak autor zgrabnie to wszystko połączył.
„Mordercze instynkty” to pozycja, która wciąga już po kilku stronach i nie wypuszcza ze swoich szpon aż do ostatniego zdania. Po raz kolejny Moss w genialny sposób oddał ludzką naturę, poprzez zagłębienie się w umysły poszczególnych postaci. Poza bohaterami pragnącymi zemsty za swoje cierpienie dostaniecie tutaj kilka fragmentów dotyczących m.in, przemocy fizycznej i psychicznej, żałoby związanej ze stratą bliskiej nam osoby oraz zauważalny ostatnio konflikt: kariera vs macierzyństwo.
Niestety mam pewien dylemat co do zakończenia. Z jednej strony Moss (jak zawsze zresztą) połączył wszystkie wątki ze sobą w najmniej oczekiwanym momencie, jednak z drugiej finał tej pozycji wydaje mi się zbyt mało realny. Owszem spowodował moje zaskoczenie, jednak kiedy pomyślę o zakończeniu tej lektury, czuję pewien niesmak.
Czy książkę polecam? „Mordercze instynkty” to pozycja obowiązkowa dla fanów mroczniejszych klimatów oraz dogłębnych porterów psychologicznych. Marcel Moss przygotował dla swojego czytelnika prawdziwą ucztę, która z każdą przeczytaną stroną zagęszcza się coraz bardziej.