Pierwszy tom trylogii fantasy Imperium Wilka zawiera, obok elementów charakterystycznych dla tego gatunku, sporą domieszkę wątków śledczych, typowych bardziej dla powieści kryminalnych czy sensacyjnych oraz tło złożone w większości z intryg politycznych i religijnych wywołanych walką o władzę w olbrzymim, chociaż chylącym się już ku upadkowi Imperium. Główny bohater, Vonvolt, jest cesarskim sędzią, co w książce oznacza bardzo wysokiej rangi urzędnika podlegającego bezpośrednio władcy Imperium i łączącego w jednej osobie funkcje cesarskiego kontrolera, sędziego, prokuratora, policjanta a nawet kata. Sędziowie podróżują po całym Imperium, rozwiązują spory, ścigają przestępców i nadzorują przestrzeganie cesarskiego prawa, wywołując przy okazji bardzo zróżnicowane reakcje ze strony lokalnych możnowładców, kościelnych dostojników oraz przedstawicieli podbitych narodów, które niekoniecznie radośnie przestrzegają cesarskich i kościelnych nakazów. Taki wybór głównego bohatera niejako z góry przesądza o wielości potencjalnych konfliktów, w których sędzia nieustannie uczestniczy. Akcja powieści jest dzięki temu wartka i koncentruje się na śledztwie w sprawie zabójstwa pewnej szlachcianki, które wciąga Vonvolta w sieć intryg politycznych i religijnych o skali dalece przekraczającej typowy zakres działania sędziego. Nie są to zresztą jedyne ograniczenia, które w powieści przekracza główny bohater i najciekawsze wydało mi się śledzenie zmian jego postawy: od niezłomnego wyznawcy prawa lecz równocześnie pragmatyka, który stara się wydawać wyroki bez nadmiernego okrucieństwa i interpretować przepisy tak, aby nie robić krzywdy ludziom, do człowieka, który decyduje się sprawiedliwość wymierzać mieczem, gdy inne środki okazują się niewystarczające.
Tło powieści nakreślone jest dość grubą kreską. Otrzymujemy fragmentaryczne informacje o cesarzu, podstawach systemu zarządzania Imperium, jego konfliktach granicznych i wewnętrznych. Równocześnie możemy obserwować pierwsze objawy degeneracji i upadku cesarskiej władzy, w postaci lokalnych buntów, intryg religijnych i prób opanowania dawnej, zakazanej magii. Magia pojawia się w książce dość oszczędnie i trzeba jasno zaznaczyć, że to zaleta a nie wada. Jest to głównie magia utylitarna, wykorzystywana przez sędziów do przesłuchań żywych i martwych świadków. Autor daje jednak poczuć, że ten obszar zawiera mnóstwo tajemnic i potencjalnie może odgrywać większą rolę w kolejnych tomach.
Główny wątek powieści zyskuje w powieści jednoznaczne zakończenie, ale równocześnie jest on jedynie pretekstem do pokazania w następnym tomie źródeł choroby toczącej Imperium. A przynajmniej tak zgaduję po zakończeniu Sprawiedliwości królów i mam nadzieję, że RIchard Swan nie będzie chciał rozmieniać się na drobne, tylko wyśle sędziego Vonvolta do centrum wydarzeń.
Gdybym miał szukać podobieństw do innych książek fantasy, książka R. Swana skojarzyła mi się głównie z Grą o tron G.R.R. Martina, chociaż jest to powieść bardziej kameralna, nie tak wielowątkowa i zdecydowanie mniej rozbuchana geograficznie.