Niebezpieczny facet recenzja

„Nie mogę być gwiazdą na twoim niebie, bo Ty jesteś jedyną, która jeszcze świeci na moim”.

Mogłoby się wydawać, że po poprzednich pięciu przeczytanych tomach serii „Rock Chick” będę mieć dość, jednak nic bardziej mylnego. Jak tylko ukazała się zapowiedź, a następnie książka znalazła się na mojej półce, nie mogłam się doczekać, aż zacznę ją czytać i kolejny raz zagłębię się w historię rockowych lasek.

Tom szósty to kolejna zwariowana para. Tym razem mamy Stelle – wokalistkę zespołu rockowego, którą mieliśmy okazję poznać trochę w poprzednich częściach oraz Mace’a kolejnego z ludzi Nightingale’a. Ta dwójkę łączyło kiedyś coś więcej, jednak dziś każde miało swoje życie – do czasu, gdy pewnej nocy ktoś strzela do Stelli i innych rockowych lasek..

Wiem, że wielokrotnie powtarzane są zarzuty o to, że każdy tom tej serii jest do siebie bardzo podobny i autorka leci utartym już wcześniej schematem. I faktycznie taka jest, tylko co z tego, skoro czytanie tych ponad pięciuset stron sprawia mi tak wielką frajdę?

To prawda, że każdy z męskich bohaterów, jakich poznajemy w serii „Rock Chich”, przejawia te same skłonności – wie, czego pragnie i bierze to, bez względu na sprzeciw z jakiekolwiek strony. I może osobiście nie chciałabym mieć takiego mężczyzny, to jednak w przypadku tych historii bardzo mi się to podoba. Oczywiście, wolałabym, by kobiety z grona rockowych lasek więcej walczyły i były bardziej oporne, jednak moim zdaniem to jest właśnie najfajniejsze w tych książkach, dzięki czemu czas, jaki spędziłam z bohaterami, był aż tak udany.

„Niebezpieczny facet” tak jak poprzednie tomy bardzo mi się podobał. Fajne było to, że oprócz głównych bohaterów, były też rozdziały z perspektywy postaci, które znany z poprzednich części a oprócz dużej namiętności, do jakiej przyzwyczaiła mnie autorka, dostałam też dużą dawkę adrenaliny, związanej z wątkami kryminalnymi, które dodatkowo podkręcały atmosferę.

Historia Maca i Stelli dostarczyła mi naprawdę wielu emocji. Śmiałam się w głos, ale też uroniłam kilka łez. Już nie mogę się doczekać następnej części, a z tego, co widziałam, w oryginale pojawiły się jeszcze trzy.
POLECAM!