Drugi sezon serialu "Reacher" został oparty na powieści "Elita zabójców" z 2007 roku. To jedenasty tom cyklu o Jacku Reacherze - ex-wojskowym, emerytowanym majorze, a obecnie bezdomnym przemierzającym USA. Przed obejrzeniem drugiego sezonu serialu, postanowiłem przypomnieć sobie książkę. Po raz pierwszy "Elitę zabójców" czytałem w 2016 roku, a zatem przez tych osiem lat fabuła zdążyła mi wywietrzeć z pamięci. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, czytadła nie zostają z nami na długo. Owszem, dają nam chwilę przyjemności, ale tylko w trakcie czytania, potem ulatują dym z komina i zostaje jedynie zapełniony regał. Nie ma w tym nic złego. Literatura rozrywkowa rządzi się swoimi prawami i o ile te prawa i zasady ogarniamy i je akceptujemy, wszystko jest ok, bo wiemy na co się piszemy. Cykl o Jacku Reacherze choć nie wnosi niczego poza czystą rozrywką, to jednak ma swoje stałe miejsce nie tylko na moim regale, ale i w serduchu. Uwielbiam książki Lee Childa i nic tego nie zmieni... To znaczy mam nadzieje, że nic. 😉
"Elita zabójców" zaczyna się od zrzucenia gościa z helikoptera z wysokości 900 metrów. Facet spadając jeszcze żył, choć po zderzeniu z ziemią, to się naturalnie zmieniło. Szybko się okazuje, że zamordowany to dawny kompan Jacka Reachera z 110 jednostki specjalnej. Reacher dowiaduje się o śmierci przyjaciela w dość osobliwy sposób. Ktoś na jego świecące pustkami konto bankowe przelał 1030 dolarów. Przelew był wiadomością - 10 30 to wojskowy kod wołania o pomoc. Przelew zrobiła Frances Neagly - jego dawna prawa ręka z czasów armii. Teraz łączą siły, aby dowiedzieć się dlaczego ich przyjaciel został zamordowany i kto, do cholery, za tym stoi. W czasach armii ekipa ze "sto dziesiątej" mawiała: "nie zadzieraj ze specjalną grupą śledczą". Ta zasada nadal obowiązuje i gdy ktoś wypowiada wojnę przyjaciołom Reachera musi się liczyć z rychłym zgonem...
"Elita zabójców" ma w sobie wszystko to, co każda powieści Lee Childa. Tutaj nie ma zaskoczenie. Child od początku swojej literackiej twórczości wykorzystuje te same mechanizmy, ten sam schemat i to się sprawdza i się dobrze czyta. Mamy tu zarówno sporo akcji, jak i zadowalającą ilość plot twistów, które zapewniają odpowiedni dynamizm, mamy też duszne i parne Los Angeles, które bynajmniej nie sprawia wrażenia wymuskanego Miasta Aniołów z hollywoodzkich produkcji, a raczej surowe i suche, wypełnione przydrożnymi knajpami, obskurnymi magazynami i pustynią mało przyjazne miejsce na świecie. Ale to wszystko tło, atrakcyjnie przedstawiona sceneria dla spektaklu o zemście, sprawiedliwości i złolach, którzy prędzej czy później dostają po dupie. "Elita zabójców" odkrywa też przed nami przeszłość Reachera. Nie jest to jednak prequel, jak choćby "Nieprzyjaciel" (Jack Reacher, tom 8), ale ludzie z czasów, nazwijmy je, wojskowych, stają się punktem wyjścia, zapalnikiem, aktywującym całą opowieść.
Reachera już wcześniej poznaliśmy jako faceta z zasadami, własnym kodeksem wartości, który lubi brać sprawy w swoje ręce. W pierwszym tomie "Poziom śmierci" szuka zabójców brata, w "Elicie zabójców" z kolei musi pomścić śmierć przyjaciela z wojska, a przyjaciel z wojska, to ktoś znacznie bliższy niż brat. Szybko okazuje się, że nie tylko on tak myśli, że wszystkich członków 110 jednostki specjalnej łączy silna więź, która w chwili kryzysu ściąga wszystkich w jedno miejsce. Znowu stają się grupą, niemalże jednością, na czele której ponownie staje Reacher.
Mimo, że Lee Child pisze swoje książki tak, że każda stanowi odrębną całość i można cykl z Reacherem zacząć w dowolnym momencie, ja jednak jestem zwolennikiem zaczynania wszystkiego od początku, a nie od środka. Miło było przypomnieć sobie "Elitę zabójców", choć - jak wspominałem na początku - nie jest to powieść, która na długo zapada w pamięć. Ale i sensacja, jako gatunek, chyba nie ma zadania wryć się w mózg, wręcz przeciwnie, ma dostarczyć chwilowej przyjemności, a potem ulecieć, niczym liść na jesiennym wietrze. Raz na jakiś czas takie książki dostarczają mi sporo frajdy, chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że co za dużo, to niezdrowo. 😉
© by MROCZNE STRONY | 2024