Jak często przy wyborze lektury okładka ma wpływ na jej zakup, przeczytanie czy wypożyczenie? Czy tymi kryteriami czasami się kierujecie? W moim przypadku tak było z Autostradą w ciemność, autorstwa Sebastiana Artymiuka.
Właśnie ona przykuła moją uwagę. Mroczna, zagadkowa droga i ciemny tunel symbolizujący w tym przypadku ową ciemność. Ciemność na tle czerwonej poświaty, która może być pozostałością po zachodzącym słońcu. Może być również związana z krwią, bo gdy spojrzymy na opis na czwartej stronie okładki, to dowiemy się, że będzie tu sporo śmierci. Jest niestety jeden minus okładki. Gdy przyjrzymy się nagłówkowi u góry okładki, to od razu rzucają się w oczy braki polskich znaków... Jest tu pewna niekonsekwencja. "Śmierc", "imie", "poznac", "zadnego". Te same słowa z tyłu okładki są już napisane poprawnie.
Za nim jednak o zawartości kilka słów o autorze. Sebastian Artymiuk od swoich narodzin związany jest ze stolicą Lubelszczyzny, Lublinem, jak i okolicami. Obecnie mieszka w przygranicznym Chełmie, gdzie studiował matematykę i filologię polską na Państwowej Akademii Nauk Stosowanych. Kończył tu też studia w kierunku bibliotekoznawstwa na UMCS w Lublinie. Pracuje w Chełmskiej Bibliotece Publicznej, a więc jest moim kolegą po fachu!
Jak się okazuje Autostradą w ciemność to opowiadania w klimacie thrillera psychologicznego (choć nie wszystkie). Jedno ma znamiona opowiadania psychologiczno-obyczajowego, a jedno związane jest z historią regionu z czasów PRL-u. Jedno ma coś w sobie z science fiction, ponieważ mamy tu pewną wizję przyszłości świata. Siedem pozostałych można zakwalifikować jako opowiadania z mocną akcją, sensacją, kryminałem, a nawet z elementami erotycznymi. Nic ich nie łączy. Każde z nich jest zupełnie o czym innym. W kilku z nich akcja rozgrywa się Stanach Zjednoczonych, część w Polsce i innych krajach Europy.
Tak jak wspomniałem na początku recenzji, tematem przewodnim wszystkich opowiadań jest śmierć. To ona rozdaje karty, to ona jest wszechobecna, jest niestety nieunikniona. To ona jest bohaterką, co na pewno zupełnie nam się nie spodoba. Jednak zawsze będzie towarzyszyć postaciom wykreowanym przez Artymiuka i nie mamy na to żadnego, najmniejszego wpływu. Oczywiście będziemy próbować „kibicować” wszystkim zagrożonym bohaterom, choć możemy domyślać się, że nic nie wskóramy, że z góry wszystko ma sprowadzić się do jednego. Jednak zawsze pozostaje nam nadzieja: a może jednak się uda uniknąć tego, co najgorsze?
Ciężko powiedzieć, które opowiadanie przypadło mi najbardziej do gustu. Na pewno „Mewa” była jednym z nich, gdzie poznajemy losy kobiety, która nad morzem spotkała małą dziewczynkę i się z nią zaprzyjaźniła. Jednym z nich będzie też opowiadanie „Nieproszeni goście”, gdzie wigilijną kolację szczęśliwej rodziny zakłócą niepożądani intruzi.
Przy ogólnej ocenie książki, plusy za oryginalność i pomysły, (no i fakt, że autor jest bibliotekarzem!), minus — błędy na okładce. Trochę powtórzeń w tekstach, drobne literówki. Mam ogromną nadzieję, że pan Sebastian nie spocznie na laurach i jeszcze będę mieć możliwość przeczytania lektury w podobnych klimatach do niniejszej pozycji. Jeśli są tu fani tego typu literatury, a dokładniej opowiadań o mrocznej tematyce, to koniecznie powinni spróbować zmierzyć się z Autostradą w ciemność. Oczywiście to moja subiektywna ocena i może różnić się od innych.
A prywatnie Chełm odwiedziłem w zeszłym roku...
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.