"Twierdza Kimerydu była miastem kontrastów i mieszających się ze sobą kultur".
Wiem, wie, nie zaczyna się recenzji od cytatu, ale nie mogłam się powstrzymać. No właśnie, pani Magdalena Pioruńska zabiera nas w podróż, która na pewno zostanie nam długo w pamięci. Twierdza to miejsce nie tylko bogate kulturowo - mamy tu ludzi, pół-ludzi i oczywiście dinozaury, ale i całkiem udany mix gatunkowy. Znajdujemy tu elementy sci-fi, fantasy, dark fantasy i przede wszystkim wszechobecną tajemnicę.
Na początek czytania sugeruję zaopatrzyć się w wujka google - prawdę mówiąc nie spodziewałam się tak trudnych nazw dinozaurów, ale powiem Wam, że to nie uznaję tego za minus tej książki, bo w mojej opinii jeśli książka może nas czegoś nauczyć - choćby nazw dinozaurów, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia (elasmozaur, korytozaur - można zabłysnąć potem przed dziećmi) jest zawsze plusem.
"Ludzie są bardziej przerażający od zwierząt. Dlatego rządzą światem".
Dużą zaletą powieści są bohaterowie. Sama autorka ostrzegała, że są oni bardzo wyraziści, niektórzy twierdzą, że aż nazbyt. Ja czytając tego nie odczułam. Każdy z wspomnianych bohaterów został ukształtowany w taki, a nie inny sposób przez swoje doświadczenia, a są one niekiedy bardzo brutalne. Mimo to, nie da się ich nie lubić. Każdy z nich zmienia się na kartach powieści, walczy lub poddaje się swoim zwierzęcym instynktom, poznaje siebie i swoje uczucia. Mamy tu owszem wątki miłości homoseksualnej, bywają czasem bardzo wyuzdane, ale według mnie, idealnie wpasowały się w klimat opowieści. Jeśli ktoś jednak jest na bakier z ruchem LBGT, może być nieco zgorszony. Dlatego sięgając po tą powieść pamiętajcie, że pani Pioruńska nie boi się poruszać tematów trudnych, a swoich bohaterów nie oszczędza. Bywa brutalnie i krwawo, za co daję plusa, bo ja akurat cenę sobie pisarzy, którzy nie boją się krwi, flaków, śmierci i brudnych rąk.
"Żyjemy w trudnych, okrutnych czasach. Wyznacznikiem naszej wartości jest już tylko odrobina przyzwoitości, którą jeszcze zachowaliśmy w zakamarkach naszych serc. Albo i nie".
Powieść czyta się na prawdę bardzo szybko, jak zresztą zwykle przy narracji pierwszoosobowej, którą ja akurat uwielbiam. Powieść w moim mniemaniu z gatunku tych, które bierzemy do ręki żeby poprzeglądać, a tu nagle pół książki za nami, nie wiemy nawet jak i kiedy. Zakończenie troszkę pomieszane, bo pojawił się nagły przeskok czasowy, ale jest to jednocześnie zapowiedź kolejnej części.
Pokochałam Twierdzę Kimerydu wraz ze wszystkimi bohaterami, kulturowym misz-maszem i tajemniczymi zakamarkami. Myślę sobie, że szkoda, że ta akurat pozycja wydaje się niedoceniona wśród tak wielu pozycji na naszym rynku wydawniczym. Polecam serdecznie odwiedzić Twierdzę i poznać jej bohaterów.
Dla mnie bardzo dobra powieść, idealna na wakacje. 9/10!