Tę niewielkich rozmiarów, niepozorną książką o różowawej okładce dostałam na urodziny, jednak dość długo stała niemal nietknięta na mojej półce. Szczerze mówiąc, zniechęciły mnie już pierwsze (dość ciężkie) akapity, na które rzuciłam okiem i odstawiłam książkę na półkę, by dopiero po około pół roku później sobie o niej przypomnieć. Lepiej późno niż wcale...
Christian Signol, współczesny francuski pisarz przeplata wydarzenia współczesne ze wspomnieniami, by przedstawić czytelnikom historię życia Blanche- emerytowanej nauczycielki. Główna bohaterka od najmłodszych lat wie czego chce i walczy o swoje marzenia. Okrutny los dość wcześnie pozbawia ją rodziców, ale paradoksalnie to właśnie ta tragedia pozwala jej na zrealizowanie marzeń. Blanche zostaje nauczycielką i jako młodziutka kobieta poznaje Juliena, a wraz z nim prawdziwą miłość. Miłość, która trwa przez całe życie, mimo okrucieństwa wojny i ogromu cierpień. Taką, która nie kończy się wraz z odejściem ukochanej osoby. Miłość do Juliena sprawia, że Blanche robi wszystko, aby przeżyć wojnę. Myśl o wspólnej przyszłości każe jej iść naprzód, dlatego kiedy dowiaduje się, że jej ukochany zginął jest bliska śmierci. Powoli jednak wraca do normalnego życia, do pracy. Wychodzi za mąż, ale nie z prawdziwej miłości- bo czy można naprawdę kochać więcej niż jeden raz? Blanche przeżywa chwile szczęścia i zaznaje macierzyństwa, a w końcu przychodzi starość trzymając za rękę samotność. Signol dobitnie uświadamia czytelnikowi, że w dzisiejszych czasach, kiedy człowiek jest wiecznie zabiegany, nawet dla najbliższych ludzie starzy są balastem, a ich odwiedzanie traktowane jest jako przykry obowiązek. Gdyby tak nie było, to czy Eveline naprawdę nie znalazła by tyle czasu, by móc odwiedzać matkę? Albo czy nie mogłaby zrezygnować z wygodnego życia w wielkim mieście i znaleźć pracy bliżej? Czy praca nie jest tylko sprytną i wygodną wymówką?
„W tym życiu albo w przyszłym” porusza niezwykle ważne kwestie. To opowieść o sile charakteru, miłości, wojnie, poszukiwaniu szczęścia, ale przede wszystkim o nadziei. Ta powieść wywarła na mnie ogromny wpływ. Dogłębnie mnie poruszyła, tak, że kiedy przeczytałam ją po raz pierwszy przez długie tygodnie nie mogłam o niej zapomnieć. Miłość jaką przedstawia Signol jest dla mnie przykładem uczucia prawdziwego i doskonałego. To więź, której fundamentem nie jest pożądanie i romans, ale zaufanie, szacunek, zrozumienie, troska i pewien rodzaj przyjaźni. Uczucie, które po pięćdziesięciu latach tkwi w sercu kobiety w czystej, niezmienionej formie. To właśnie siedemdziesięcioletnia kobieta co dzień tęskniąca za ukochanym mężczyzną jest dla mnie prawdziwym obrazem miłości. Kto nie chciałby przeżyć czegoś takiego?
Temat wojny Signol porusza jakby niewymuszenie. Niewątpliwie powieść ukazuje realia II wojny światowej, pokazuje jej okrucieństwo i bezsens, ale nie jest to książka o wojnie. Obozowa rzeczywistość jest tylko tłem. Autor nie narzuca patosu wojny, pokazuje ją jako element w układance życia głównej bohaterki. Akcentuje temat wojny, rozważa jej sens, ale robi to w sposób wyważony, tak, że ma się wrażenie, że wojna nie jest tu najważniejsza. Bardzo podoba mi się takie podejście.
Najbardziej jednak wzruszyło mnie to, że ta powieść tak dobitnie pokazuje historię kobiety, która przechodzi piekło w nadziei, że po wszystkim ułoży sobie życie z mężczyzną, którego kocha, jednak musi zderzyć się z ponurą rzeczywistością- ona nie ma do kogo wrócić. To przerażające i wstrząsające.
„W tym życiu albo w przyszłym” to niepozorna książka o niewielkich rozmiarach i wielkim przesłaniu. Niestety, nie należy do lekkich powieści, czyta się ją mozolnie, a niektóre fragmenty są naprawdę męczące. Łzy wzruszenia napływające do oczu też raczej lektury nie ułatwiają, jednak mimo wszystko warto przebrnąć przez te 206 stron i poznać tę poruszającą historię.