Świat bez świtu recenzja

"(...) nie o to chodzi w pracy bajarza, by dostarczać ludziom materiał do marzeń. Bajarz musi też sprawiać, by słuchacze myśleli".

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @annamusialowicz ·4 minuty
2021-10-14
Skomentuj
5 Polubień
„(...) nie o to chodzi w pracy bajarza, by dostarczać ludziom materiał do marzeń. Bajarz musi też sprawiać, by słuchacze myśleli”.
R. Darmiła, „Świat bez świtu”

Oto historia tego, jak można zepsuć sobie lekturę dobrej książki.
Proszę Was tylko, byście przeczytali tę opinię do końca – bo nie taki diabeł straszny, jak go początkowo maluję. A może właśnie...?

Zacznijmy od powszechnie znanych prawd: „nie oceniaj książki po okładce”, „nie wypowiadaj się, dopóki się nie zapoznasz”.
Znacie eksperyment dotyczący różowego słonia? Spróbujcie zatem wziąć w nim udział. Skupcie się i absolutnie nie myślcie teraz o różowym słoniu.
Udało się?
Nieświadomość nie zna zaprzeczeń, a ja zrobiłam wszystko to, czego, sięgając po książkę, robić nie powinnam.

Wydawnictwo IX ma to do siebie, że po ich książki sięgam właściwie w ciemno. Jednak gdy zobaczyłam zapowiedź „Świata bez świtu”, nie poczułam przysłowiowej mięty. Po pierwsze pseudonim autora – Radomir Darmiła – tak słowiański, że aż banalny, w dodatku złożony z niemal tych samych głosek, które dźwięczały mi w uszach jak refren piosenki disco. Przepraszam autorze, nic osobistego, po prostu to do mnie nie trafiło. W dodatku w zestawieniu z tytułem „Świat bez świtu”, gdzie melodia refrenu tej piosenki pozostaje ta sama, tylko głoski się zmieniają, poczułam się przytłoczona.
Po drugie okładka – skojarzenie z ruchem New Age nasunęło mi się samo. Ale o ile do samej filozofii nie mam nic, o tyle w pewnym okresie mojego życia przetoczyło się mnóstwo znajomych zafascynowanych nią do tego stopnia, że aż zdziwaczałych. Radykalizm – nieważne jak wzniosłych idei by nie dotyczył – nigdy nie niesie nic dobrego. W każdym razie okładka mi się nie spodobała. Potem, gdy już miałam książkę w rękach, przeczytałam bios autora, przeczytałam blurb i stwierdziłam, że pierwsze wrażenie mogło być mylne, a powieść wydaje się obiecująca.
Niestety pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, a ja nie pozbyłam się uprzedzeń. Do czasu.

Pokrótce: po wielkiej wojnie bogów z Naukturami ci pierwsi zawinęli się do Dworców Wszechojca świętować razem z wybrańcami. Niegodni tego zaszczytu, czyli nędzarze, bandyci, dziwki i inne tałatajstwo, pozostali na świecie, w którym słońce nie wschodzi. Jednak kapłani nie ustawali w próbach przebłagania bogów, by wrócili. Magiczne obrzędy, krwawe ofiary widać nie trafiały w gusta, gdyż bogowie milczeli. Podczas jednej z ceremonii poznajemy Ikę – jedną z wielu adeptek w świątyni. Jak można się spodziewać, dziewczyna nie jest taka zwyczajna, jak się może na pierwszy rzut oka wydawać. Zdruzgotana śmiercią przyjaciela podejmuje pewną decyzję... i zaczyna się przygoda.

Gdy zaczęłam czytać, poczułam się zagubiona. Trudno mi uznać, czy to zabieg celowy, czy to niedopatrzenie korektora, ale już na pierwszych stronach nie mogłam zrozumieć systemu używania kursywy -– myśli czy cytaty (np. słowa modlitw) raz pojawiały się pochyłym drukiem, raz prostym, raz wypowiedź był zaczynana kursywą, a kontynuowana już normalnie. Może inni czytelnicy to zrozumieli, może nie zwrócili uwagi, ale w tym oto momencie zaczęło się moje naprawdę przesadzone czepialstwo: poszukiwanie każdego zagubionego czy nadliczbowego przecinka, nielogicznych zdań w stylu „maszerował spacerowym tempem”, „gdzieŚ indziejów”, całej jednej(!) zapomnianej spacji i wszystkiego, na co pewnie 90% osób nie zwróciłoby uwagi, w mojej głowie urosło do takiego rozmiaru, bym nie potrafiła cieszyć się lekturą i przede wszystkim skupić na fabule. Na szczęście Radomir Darmiła, jakby na wezwanie, użył jednego z moich ulubionych zwrotów w języku polskim: „nie lubił gadać po próżnicy”.
Tym oto stwierdzeniem odczarował mi „Świat bez świtu” do tego stopnia, że nagle książkę, której pierwszych rozdziałów nie mogłam zmęczyć w miesiąc, „łyknęłam” w trzy wieczory. Nie czekałam na świt.

W powieści mamy do czynienia z fantastyką bazującą na utartych schematach, co wcale nie jest wadą. Początkowo relacja Wika i Iki przypominała mi tę, która łączyła Ogara i Aryę z „Gry o tron”. Motywy: opuszczenia przez bogów, ucieczki ze świątyni, wędrówki, zstąpienia do piekieł czy poświęcenia ukochanej osoby dla dobra ogólnego wykorzystywane były już w literaturze starożytnej Grecji, a i u bliższych naszym czasom klasyków ich niemało. Później doszukiwałam się porównań i do twórczości Tolkiena, i do Sapkowskiego, i do Pratchetta, i do wielu innych uznanych czy pomniejszych pisarzy, którzy czerpali z podobnej studni pomysłów. Co mnie najbardziej urzekło? Wik Ponarus, który mnie intrygował, Amarylios tak prawdziwy, że aż irytował, Ika, z którą w niektórych momentach miałam ochotę się identyfikować i Tukulentka, która chciała dobrze, a wyszło... jak zawsze. Nie tylko oni. Kreacja postaci to coś, co panu Radomirowi (pozwólcie, że zostanę przy imieniu, bo nadal mi niemiło zestawienie z nazwiskiem w uszach dźwięczy) wyszło znakomicie. Postaci z krwi i kości, wcale nie czarno-białe, jedne sympatyczne, lecz upierdliwe, inne takie, którym najchętniej by się w twarz napluło, ale nie sposób odmówić im niekiedy racji. Nie dali mi się znudzić swoim towarzystwem. A i sama wyprawa opisana tak, jak trzeba – lekko, wprawnym piórem, bez niepotrzebnych dłużyzn czy urwanych wątków. Gdzie trzeba było przyspieszyć, tam narracja przyspieszała, gdzie spowolnić, akcja przystawała.
Suma summarum skończyłam książkę zła, że tak bardzo sama się nakręciłam i zepsułam sobie świetną zabawę – na szczęście tylko na początku. Bo po „Świat bez świtu” warto sięgnąć.
A czy bajarz (nawiązując do cytatu z początku mojej wypowiedzi) sprawił, że rozmyślałam?
Oczywiście. Nie tylko o świecie pozbawionym bogów, za to pełnym fałszywych proroków. Nie tylko o tym, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla dobra ogółu, jakie granice jesteśmy w stanie przekroczyć.
Najciekawsza był refleksja dotycząca tego, jak bardzo nasze doświadczenia (czy raczej uprzedzenia) mogą wpłynąć na obiektywną ocenę książki.
A książka okazała się bardzo dobra.

https://grozownia.pl/2021/10/13/swiat-bez-switu-radomir-darmila/

Moja ocena:

× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Świat bez świtu
Świat bez świtu
Radomir Darmiła
6.8/10
Seria: Światy wizjonerów

W Ostatecznej Bitwie bogowie pokonali Naukturów i opuścili świat, aby cieszyć się zwycięstwem na dworach Ojca Wszechrzeczy. Zabrali ze sobą bohaterów i królów, ich rodziny i wierne sługi: całą ludzko...

Komentarze
Świat bez świtu
Świat bez świtu
Radomir Darmiła
6.8/10
Seria: Światy wizjonerów
W Ostatecznej Bitwie bogowie pokonali Naukturów i opuścili świat, aby cieszyć się zwycięstwem na dworach Ojca Wszechrzeczy. Zabrali ze sobą bohaterów i królów, ich rodziny i wierne sługi: całą ludzko...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Świat bez świtu” zainteresował mnie ze względu na kilka czynników. Po pierwsze, Radomir Darmiła jest polskim twórcą. Staram się sięgać w pierwszej kolejności po polską literaturę, która ma do zaofer...

@AgataGrabowska @AgataGrabowska

Świat spowija mrok. Bogowie, których zadaniem było utrzymywanie porządku odeszli i zabrali ze sobą tylko bohaterów, królów i wierne sługi. A co z resztą? Niewolnicy, żebracy i bandyci zostawieni na p...

@read.my.heart @read.my.heart

Pozostałe recenzje @annamusialowicz

Strychnica
To od czytelnika zależy, jak głęboko chce wejść, ile gotów jest zobaczyć, co zrozumieć.

Kiedy tylko pojawiły się zapowiedzi książki, byłam pewna, że prędzej czy później (to drugie bardziej prawdopodobne, biorąc pod uwagę hałdy wstydu zalęgające w każdym kąc...

Recenzja książki Strychnica
Paranormalne. Egzorcyzmy. Prawdziwe historie opętań
Pozycja dla tych ciekawych świata, również tego, który istnieje poza naszym pojmowaniem.

„Paranormalne. Egzorcyzmy. Prawdziwe historie opętań” - książka zgarnięta z mojej hałdy wstydu poza kolejnością, i tak przeleżała na niej stanowczo za długo. Nim po nią ...

Recenzja książki Paranormalne. Egzorcyzmy. Prawdziwe historie opętań

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl