Czy Natalii 5 to kryminał? W pewnym sensie tak, bo mamy niewyjaśnioną śmierć Jarosława Sucharskiego, niby samobójstwo ale z pewnymi elementami wskazującymi jednak na morderstwo, mamy tajemnicze próby włamań, zagadki.. ale tak naprawdę, akcja nie kręci się wokół śmierci, jej przyczyn etc ale wokół głównych bohaterek, które z tym wszystkim muszą się zmierzyć. Kryminał, powieść obyczajowa, trochę też sensacyjna i historyczna ale przede wszystkim komedia. I to mi się chyba nawet bardziej podoba niż mroczny kryminał, jakiego można się spodziewać po opisie na okładce.
Oto w swoim domu zostaje znaleziony Jarosław Sucharski, handlarz dziełami sztuki. Przed śmiercią dokładnie zorganizował wszystko, zostawiając u notariusza wiadomości i depozyt dla swoich córek. I pojawia się u Pana notariusza pięć kobiet, już wizualnie możemy ocenić, że diametralnie się od siebie różnią, każda z nich nazywa się Natalia Sucharska, wszystkie są córkami denata, a żeby było ciekawiej o swoim istnieniu nie miały pojęcia. Jak również o prawdziwym charakterze i prawdziwym życiu ich taty – bigamisty.
Wszystkie Natalie otrzymały po milion złotych na koncie, duży dom do podziału oraz obietnicę innych dóbr, których jednak musiały doszukać się same. Mamy więc i zagadkę i dociekliwe poszukiwania, wybijanie dziur w podłodze, rozbijanie ścian kilofem, otwieranie grobowców i wiele wiele innych.
Każda z kobiet zachwyca, ciekawi, irytuje i fascynuje. To świetnie zbudowane postaci, tak silnie skontrastowane i idealnie dobrane, że razem tworzą mieszankę wybuchową, wystawiają na próbę cierpliwość tych, którzy mają z nimi wątpliwą przyjemność, stwarzają zagrożenie dla zdrowia psychicznego innych, oraz dla siebie samych. A to wszystko pod dachem jednego domu.
Jak nikt potrafią być złośliwe i nieprzyjemne ale kiedy trzeba potrafią się zjednoczyć, pomóc sobie lub stanąć w obronie którejś z sióstr. Są nieprzewidywalne, nieobliczalne i na pewno mają nadzwyczajny talent do pakowania się w kłopoty. Dorzućmy jeszcze twardy charakter, bujną wyobraźnię, spryt i przebiegłość, inteligencję oraz momentami naiwność życiową co mamy? Fantastyczną zabawę.
Wiele jest tu okazji do śmiechu. Momenty kiedy siostry próbują się porozumieć za pomocą kłótni, ironii, złośliwości i sarkazmu. Sceny rozgrywające się w domu, kiedy siostry kombinują, udają i zmieniają chłopaków – prawie doprowadziły mnie do łez.
Olga Rudnicka serwuje nam naprawdę dużą dawkę śmiechu za sprawą dowcipu sytuacyjnego i słownego: wyważonego, inteligentnego, przyjemnego i zarazem nie przesadzonego a zarazem pokazuje nieco prawdy o charakterach kobiet, o ich odmienności i indywidualizmie.
Powieść jest bardzo równa zarówno jeśli chodzi o prowadzenie akcji jak i o humor, sarkazm i język . Dialogi doprowadzają do łez, zuchwałość bohaterek na początku zaskakuje a potem już tylko śmieszy. Autorka doskonale komponuje fabułę, rozkłada role i buduje postaci. Wątek kryminalny chowa gdzieś w tle a na pierwszy plan wysuwa perypetie pięciu kobiet, które zwiastują nadchodzący kataklizm.
Udany pomysł na powieść, jeszcze lepsza realizacja, przystępny lekki styl, wciąga i porywa. Cud miód w kategorii rozrywka!