Jakże złudna jest ta przepiękna okładka i jak bardzo kontrastuje z tytułem. Ciężarna kobieta i serce z kamienia? Przecież każda kobieta, będąc w ciąży powinna być w euforii, powinna cieszyć się z tygo, że pod jej sercem rozwija się dziecko. Tyle tylko, że czasami rzeczywistość nie idzie w parze z oczekiwaniami.
Poznajemy Weronikę, mamę dwóch ślicznych i niesamowicie żywiołowych córeczek, Natalki i Kornelki, żonę Wiktora, przystojnego i dobrze zarabiającego faceta. Weronika prowadzi bloga, na którego wrzuca zdjęcia swoich dzieci. Spontaniczność zastąpiła reżyserowana perfekcja. Asystent, fotograf, stylistka, specjalistka od marketingu. Wszystko jest ułożone a dzieci ugłaskane.
Blog, sława i rozpoznawalność dają Weronice możliwość zarobku ale jest też druga strona medalu, ta ciemniejsza. Jest ona wystawiona nieustannnie na ocenę opinii publicznej, bo przecież w internecie można opluwać i hejtować do woli.
Wystarczy jednak przestać patrzeć na tę rodzinę przez obiektyw aparatu fotograficznego i wtedy dojrzymy, że tak naprawdę to ułuda a Weronika sobie nie radzi. Wiecznie sama, przemęczona i jak się wkrótce okaże w drugiej, nieplanowanej ciąży. Wiecznie nieobecny mąż, niesamowicie roszczeniowy nie pomaga. Weronika nie cieszy się z kolejnej ciąży. Nie chce tego dziecka. Jak na ironię jej siostra od lat próbuje zajść w ciążę.
"Miałam piękne mieszkanie, świetnie zarabiającego męża, dwie cudowne córeczki i wszystko, o czym niektóre kobiety mogły tylko marzyć. A jednak czułam się jak w potrzasku. Zaszczuta, uwięziona we własnym życiu, bezwolna."
Po narodzinach synka wcale nie jest lepiej. Euforia i miłość nie spywają na nią od razu. Przychodzi za to zmęczenie, rozdrażnienie, a potęgują to dziewczynki, które jawnie okazują swoje niechęć i niezadowolenie z brata. Pozbawiona wsparcia najbliższych nie potrafi się pozbierać.
"Nie kochałam tego dziecka i nie potrafiłam sprawić, żeby było inaczej. Przeszadzało mi, drażniło, zawadzało jak wbita w stopę drzazga."
Wszystko to nieuchronnie prowadzi do katastrofy.
Wiktora nie polubiłam. I niestety nie zmieniłam swojego stosunku do niego nawet pod koniec historii. Do Weroniki mam ambiwalentne uczucia. Działała mi nerwy a chwilę później kiwałam z politowaniem głową i w myślach mówiłam "jak ja cię rozumiem." Właśnie ona była w tej historii prawdziwa, od początku do końca.
Czytałam "Serce z kamienia" i łapałam się chwilami na tym, że to ja. Na stronie dalej też mogłabym się odnaleźć. Ileż to dobrych rad musiałam wysłuchiwać będąc w ciąży. Właśnie takich co powinnam a czego nie, co wypada a co nie. A po porodzie musisz sobie radzić bo tak trzeba. Nie wolno narzekać, spotkało cię szczęście bo masz dziecko. Musisz być wzorową matką, perfekcyjną panią domu, czułą i wyrozumiałą żoną. Tylko, gdzie w tym wszystkim czas i miejsce dla mnie, matki?
"Wszyscy będą mnie pytać, jak się czuję, dawać mi setki idiotycznych rad co do diety, odpoczynku i snu, a każda moja ostrzejsza uwaga będzie odbierana z niedowierzaniem i niesmakiem. Bo przecież matka musi. Matka powinna."
Bycie mamą to niesamowita przygoda. Codziennie dzieci potrafią mnie czymś zaskoczyć, rozbawić czy wzruszyć. Tak jak oni ode mnie tak ja uczę się od nich. Nie zmienia to faktu, że czasami miałabym ochotę uciec tak szybko jakby mnie stado słoni goniło. Nie raz mówiłam, że kocham ich straszliwie ale czasami ich nie lubię. I wiecie co, to jest ludzkie. Pomimo zmęczenia nie zamieniłabym się z nikim na życia chociaż czasami myślę sobie jak fajnie było móc wylegiwać się pół dnia i nic nie musieć.
Uwielbiam książki Kasi Misiołek. I za każdym razem myślę, że nie można lepiej, bo się poprostu nie da. A ona znowu mnie zaskakuje.
Jeśli myślicie, że książka jest tylko o depresji poporodowej to jesteście w błędzie. Autorka mierzy się także z bardzo niepokojącym zjawiskiem czyli hejtem w sieci, porusza problem niepłodności z którym boryka się Ewelina, siostra Weroniki, pokazuje jak ważne są relacje w małżeństwie.
Bardzo wartościowa pozycja w każdej domowej blibioteczce.