Po rewolucji w Lucylli nie został już żaden potwór. Wszystkie wytępiono. Świat w którym dorasta i żyje Dżam jest więc światem bezpiecznym, utopijnym - niemal wszystko jest w nim idealne.
To, w jaki sposób rodzice traktują dzieci.
To, w jaki sposób dzieci traktuje społeczeństwo.
To, że wierzy się dziecku, które określa swoją płeć jako inną, niż biologiczna.
To, że na zewnątrz jest bezpiecznie.
To, że nikt nie oburza się z powodu tego, że istnieją poliamoryczne szczęśliwe związki wychowujące wspólnie potomstwo.
To, że ludzie mogą się zajmować różnymi kreatywnymi rzeczami zamiast siedzieć w biurze od dziewiątej do siedemnastej.
I wszystko byłoby dobrze, po staremu, gdyby matka Dżam nie stworzyła obrazu, który postanowił ożyć. Dosłownie. Z rozdartego płótna wydostał się Głask. Głask przerażający, potworny - z rogatą, pozbawioną twarzy głową. Otulony piórami. Z nogami kozła. Z głosem zgrzytającym i huczącym. Z dymem wydostającym się z ust.
Głask nie pojawił się w domu Dżam przypadkiem - przybył na łowy. Przybył zapolować na potwora. Na potwora, który ukrył się w domu Odkupiciela, najlepszego przyjaciela dziewczynki.
Historia, którą opowiada nam Akwaeke Emezi jest absolutnie niesamowita i to z kilku powodów.
Po pierwsze: ze względu na styl autorki. To, w jaki sposób Emezi opisuje świat przedstawiony, to w jaki sposób Dżam postrzega swoje otoczenie jest niesamowicie wrażliwe i szalenie intymne. Jest w tym poetyckość, która zawłaszcza przestrzeń. To tak, jakby Dżam była jednocześnie sobą i wszystkim wokół, piękna i niemal doskonała harmonia.
Po drugie: to opowieść świeża i nowa. Mimo tego, że czytam książki setkami i to od lat, poczułam się autentycznie zaskoczona finałem. Może nie tyle tym, kto okazał się potworem, a na pewno nie reakcją Dżam, ale czym innym, o czym pisać nie będę, żeby przypadkiem nie zaspoilerować Wam największej tajemnicy.
Po trzecie: to książka utrzymana w duchu BLM, ale nie na wzór agresywnego ,,
Riot baby'' Onyebuchiego. Ta książka jest bardziej subtelna. Owszem, żeby powstała Lucylla potrzebna była rewolucja, a rewolucja pociągnęła za sobą ofiary. Teraz jednak świat jest nieustającą celebracją - celebracją kultury, kuchni i zwyczajów. Ludowych strojów i sztuki.
Po czwarte: ta wspomniana rewolucja nie jest czymś, czym Lucylla się chełpi i chwali. To raczej coś, co było konsekwencją naturalnego biegu historii. Coś, co musiało być zrobione i coś co musiało się stać. Nie ma w niej żadnych gwałtownych uczuć - nienawiści, chęci zrównania innych z ziemią. To po prostu pozbawione komponentu emocjonalnego wyrównanie rachunków i nic więcej. Sprawiedliwość dziejowa.
,,Głask'' jest naprawdę świetną książką młodzieżową - czyta się go naprawdę szybko, opowiada ciekawą historię i jest świetnie napisany. Skłania też do myślenia i to nie tylko nastolatków, ale i dorosłych. Jakże wymowną sceną jest ta, w której rodzice Dżam zaczynają się kłócić i tylko Głask zwraca na dziewczynkę uwagę.
Polecam - jestem pewna, że nie odłożycie tej książki rozczarowani.