Naturopatia – wyszukiwanie naturalnych terapii na rozmaite dolegliwości związane ze sferą psychiczną i cielesną, higieną życia. Garściami czerpie z medycyny chińskiej czy indyjskiej. Irydologia – dział medycyny alternatywnej zajmujący się analizą tęczówki oka, która przekazuje informacje o stanie zdrowia narządów. Homeopatia, terapie holistyczne, floroterapia itp. to wszystko trochę kojarzy mi się z placebo i sztuczkami magicznymi stworzonymi dla osób, które mają syndrom białego fartucha i chcą spróbować wszystkiego, zanim znajdą się na kozetce. Wydaje mi się jednak, że odpowiednio skomponowane zioła, olejki eteryczne, o ile nie pomogą, to przynajmniej przepięknie pachną i dają poczucie dbania o siebie. Może i nie mogą uzdrowić ciała, ale może rzeczywiście mogą podbudować duszę i oczyścić umysł? Kiedyś nasi przodkowie leczyli się tylko tym, co rosło w lasach i na łąkach… co prawda ówczesne środowisko nie było tak zdewastowane i zanieczyszczone, ale kto wie?
„Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło”.
Poznajemy Włoszkę Violę Consalvi w momencie traumatycznym. Nie mogąc się pozbierać po nagłej śmierci męża, postanawia wrócić do Paryża. Miasto to jest dla niej szczególne. Dawniej, wbrew woli rodziców, porzuciła studia medyczne w Rzymie i właśnie w Paryżu zaczęła studiować naturopatię. Skłócona z najbliższymi była w obcym mieście skazana sama na siebie. Przypadkowo poznała uroczą kobietę, pełną ciepła i empatii oraz jej siostrę. Prowadziły sklep z ziołami i innymi naturalnymi specyfikami. W ten sposób ich drogi się skrzyżowały. Po latach spędzonych w Rzymie, po śmierci ukochanego Viola postanawia powrócić do Paryża i do małego sklepiku, który dawał jej siłę i ukojenie. Chce zostawić za sobą skomplikowane relacje rodzinne, świeże wdowieństwo i brak pewności siebie.
Czy uda jej się rozpocząć życie od nowa?
Po lekturze mam mieszane uczucia. Czytało się przyjemnie jednak były zgrzyty. Akcja momentami była zbyt powolna, jakby Autorka nie miała pomysłu na jej dalszy rozwój. Miejscami blokowało mi to chęć dalszego czytania, by po jakiś kilku rozdziałach znów zaciekawić fabułą i z czytaniem ruszałam wtedy do przodu jak szalona. Książka więc zarówno w tempie, jak i w samej fabule nierówna. Czasami aż do bólu przewidywalna i ciut schematyczna. Zabrakło mi też emocji. Jak na powieść obyczajową są dość płytkie, mimo iż poruszane są tak ważne kwestie, jak relacje rodzinne czy przepracowanie żałoby.
Zawsze jednak w książkach próbuję znaleźć coś pozytywnego. Historia stworzona przez Donatellę Rizzati ma więc i swoje plusy. O ile główna bohaterka działała mi na nerwy, o tyle bardzo polubiłam Gisèle, właścicielkę paryskiej zielarni. Sugestywne opisy sprawiały, że wręcz czułam wokół siebie woń olejków eterycznych z lawendy, zapach jaśminu, ylang-ylang czy innych kompozycji. Podobał mi się również sposób, w jaki Autorka opisywała przeuroczy Paryż. Osnucie fabuły wątkiem naturopatii i irydologii spowodowało chęć poszerzenia wiedzy na te tematy, a rozwiązanie jednego z wątków przyjemnie mnie zaskoczyło. Ciekawym zabiegiem było użycie pod koniec co niektórych rozdziałów, co bardzo mi się podobało, bo lubię wszelkiego rodzaju eksperymenty, przepisów „na”. Na przykład na herbatkę odprężającą, w której prym wiodły kwiaty lipy i liście melisy. Na krem odżywczy z masłem kakaowym, woskiem pszczelim i miodem, na peeling do twarzy i ciała, pachnącą kąpiel dla niej i dla niego z olejkiem z jojoby, cyprysu, szałwii i wiele innych przepisów.
Reasumując, debiut uważam za udany. Sięgnę po kolejne książki Autorki, by z czystej ciekawości sprawdzić, jak rozwija swój warsztat.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl i dzięki uprzejmości Wydawnictwa W.A.B