Recenzja pochodzi z bloga z recenzjami książek MyBooks - Nasze recenzje
„Zapałka na zakręcie” to powieść obyczajowa z 1966r., jednak nadal aktualna w sercach tych, którzy sięgnęli po debiut Krystyny Siesickiej. Kim są te osoby? Teraz już zapewne osobami ‘tamtego pokolenia’. Ale czy na pewno? Przecież aż tak dużo się w ludzkich zachowaniach nie zmieniło. A w dzieciństwie znajomi z podwórka? Przecież nie byliby inni mimo minionych od napisania tej książki lat. Więc czy może ona trafić do serc teraźniejszej młodzieży? Najwyraźniej tak, bo niby dlaczego miałaby nie trafić?
Książka opowiada o nastoletniej miłości. Chyba właśnie tak powinno się nazwać uczucie, którego zapewne już większość z Was doświadczyła. Ma się wrażenie, że to będzie TO! Myśli się wtedy o ślubie, wspólnych dzieciach, mieszkaniu… Czy to nie brzmi tak jak teraz? Czyli jednak można sięgnąć za to, co czytali w wieku nastoletnim nasi rodzice? Jak widać można. Tym bardziej, że książka porusza te same sytuacje, które mogą zdarzyć się teraz. Każdy z nas boi się odrzucenia, powrotu do wakacyjnej miłości, która może potrafać nawet dłużej mimo rozłąki.
Bliskość treści tej powieści można także poczuć ze względu na wiarygodnych bohaterów książki. Mamy wrażenie, że czytamy historię naszych znajomych z podwórka! Z pewnością nie jest to nic złego, a powiem nawet że trafia w nasz czuły punkt. Większość ludzi lubi czytać o równych sobie. No bo w końcu ile można czytać o kimś lepszym, bystrzejszym, czy mądrzejszym od nas samych? Wtedy nasuwa się myśl ‘chciałbym być taki jak on/a’. A tutaj? Tutaj nie ma takich myśli. Tutaj jedyne co może nam przejść przez głowę to właśnie to, czy to nie jest właśnie nasza historia.
Musiałam nagiąć trochę zasad by przeczytać tę książkę. Ja… Nie czytam ‘starych’ książek. One po prostu do mnie nie trafiają. Denerwuje mnie sposób pisania autorów, zachowanie bohaterów i ich spojrzenie na świat. Nie lubię klasyki. Żadnej. Nie lubię muzyki klasycznej, nie lubię także filmów, które każdy powinien obejrzeć i książek, które każdy powinien przeczytać. Czemu? Może to mój taki cichy bunt przeciwko narzucanym pozycjom, a może po prostu wewnętrznie nie mam na to ochoty. Jednak po tę książkę postanowiłam sięgnąć. Być może dlatego, że słyszałam dużo opinii na temat tego, że trafia ona do serc także obecnej młodzieży. Czy podbiła moje? O tym jeszcze za chwilę.
Zapałka na zakręcie… No właśnie… Z czym Wam się ten zwrot kojarzy… Mnie z niczym. Kompletnie. Więc gdy autorka zastosowała go w książce tylko w jednej sytuacji byłam zdziwiona. Nawet nie wiem czy tym, że tylko raz go użyła. Bardziej tym, że nadal nie wyjaśnił mi on, co oznacza.
„Postanowiłem użyć starego chwytu z zapałką. Kiedy wreszcie późnym wieczorem spostrzegłem Madę (takie ma Magdalena zdrobnienie) wracającą samotnie do domu, zawołałem ostrzegawczo:
- Uważaj! Zapałka na zakręcie!”
Początkowo nie wiedziałam nawet dlaczego książka ma tytuł taki, jaki ma i uzmysłowił mi to dopiero znajomy, który poszperał w internecie. Według tego źródła, chwyt z zapałką zbliżył do siebie bohaterów. Cóż, ja odniosłam wrażenie wręcz przeciwne – Mada poczuła się urażona tym, co później powiedział Marcin i w sumie wyszło gorzej niż było…
Cała książka jest napisana z dwóch różnych spojrzeń – Magdaleny i Marcina. Przyznam, że podobało mi się to, że mogę porównać jedną sytuacje oczami dwóch osób. Jednak przeszkadzało mi to, że często w ogóle się to nie zgadzało! W wersji Magdy oni zaczęli rozmawiać, a w wersji Marcina odeszli jak gdyby nigdy nic… Powinno według mnie być to bardziej uporządkowane i dialogi powinny być takie same – jedynie myśli i emocje inne.
Czy książka mi się podobała? Mogę szczerze powiedzieć, że tak – nawet byłam ciekawa tego jak się skończy, czego nie przewidziałam sięgając po nią. Szczerze powiedziawszy „Zapałka na zakręcie” okazała się lepszą pozycją niż sądziłam. Mimo tego, że czasem da się odczuć różnicę w np. strojach dzisiejszej młodzieży, a bohaterów książki – to czytając nie zwracałam na to uwagi i po jakimś czasie zapomniałam, że jest to książka z lat siedemdziesiątych. Komu mogę polecić? Chyba każdemu. Nastolatce, która lubi opowieści z podwórka jak i pokoleniu mam i babć, które chcą wrócić do młodzieżowych lat.
Więcej na blogu:
http://my-books-1220.blogspot.com/