Od razu przyznam bez bicia i wgryzania się w krtań, że do lektury przyciągnęła mnie głównie okładka. Piękna, minimalistyczna w tonacjach, które lubię, jednak szczęka mi trochę opadła, wraz z entuzjazmem, kiedy przeczytałam jedno ze zdań w prologu: „przepraszam czytelników za nudny, naukowy wywód […]” nie ukrywam, że poczułam lekki dyskomfort, zabierając się za właściwą treść. Już pierwsze rozdziały zniechęciły mnie tym, przed czym właśnie przestrzegał Autor we wstępie: było zbyt naukowo, zawile, filozoficznie. Walcząc z ogarniającym mnie znużeniem, nie poddałam się i odkryłam, że im dalej w las, tym było ciekawiej, sensowniej a strony zaczęły przewracać się same.
Andrzej Góral zabiera nas na wycieczkę, która jest bardzo oryginalna i nieszablonowa bowiem nasz fotel zamieni się w kapsułę czasu i pokonując lata świetlne, poznamy od podszewki, w jaki sposób powstała pierwsza cywilizacja istot rozumnych, która jest przodkiem naszej współczesnej cywilizacji. W przeróżnych opowiadaniach poznajemy istotę jej działania, współżycia i idei. Poznajemy Homorian i ze zdziwieniem odkrywamy, że mimo znacznego upływu lat więcej nas łączy, niż dzieli.
Dlaczego ich świat uległ zagładzie?
Czy historia kołem się toczy i z naszą cywilizacją również tak się stanie?
Cywilizacja opisywana w niezwykłym debiucie Andrzeja Górala jest nam bliska mimo odległych ram czasowych. Na tym samych płaszczyznach się poruszamy: miłość, namiętność, zawiść, religia, władza, nienawiść, konflikty…
Przyznam, że nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, niektóre były zbyt naukowe lub było w nich za dużo rozważań natury filozoficznej dotyczącej funkcjonowania Wszechświata. To wybijało mnie z czytelniczego rytmu. Muszę jednak stwierdzić, że wszystkie wielowątkowe i pozornie niepowiązane ze sobą rozdziały pod sam koniec pozytywnie zaskoczyły mnie swoją spójnością, niesamowitym połączeniem i kosmicznym zakończeniem. To, co było kiedyś i obecnie, różne wymiary… to wszystko udało się Autorowi bardzo zgrabnie połączyć.
To swoiste kroniki upadku, a czy nas rzeczywiście tak wiele różni od dawnej cywilizacji?
Nie będę się nisko pochylała nad kondycją ludzkich zachowań i charakterów. Uważam, że nasza cywilizacja podąża ku zagładzie. Nie tylko nie dbamy o środowisko, ale przede wszystkim o siebie samych. Pęd ku karierze, niezdrowe odżywianie, zatracanie się w złych emocjach, frustracji, rozgoryczeniu. Zaniedbujemy higienę psychiczną. Umiejętność odpoczywania, rozwijania zainteresowań, które koją zszargane nerwy, poprawiają nastrój i wyciszają, są równie ważne, co praca na wysokich obrotach. Fizjologia i psyche od zawsze ze sobą współgrały czy to nam się podoba, czy nie i tak powinno zostać. Tymczasem mamy głęboko nie tylko siebie samych, ale i otaczający nas świat. To nas prędzej czy później doprowadzi do zguby.
To tylko jedna z dość licznych refleksji, które mnie naszły po lekturze Kroniki Czasu Ziemi. Książka angażowała i sprawiała, że umysł i wyobraźnia musiały się troszkę pogimnastykować. Nawet więcej niż trochę, bo nie jest to typowa fantastyka ani s-f. To jest powiew świeżości. W ostateczności nie żałuję więc czasu spędzonego na lekturze, ale jestem pewna, że innym przyniesie o wiele więcej radości niż mnie.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu BookEdit i serwisowi granice.pl