,,... osią fabuły jest zmuszenie dzieci do bycia grzecznymi za pomocą systemu nagród i kar.'', pisze o ,,Superniani'' Anna Golus. ,,Grzeczność ta jest rozumiana nie tylko jako posłuszeństwo, ale również doświadczanie wyłącznie pozytywnych emocji i niewyrażanie potrzeb bliskości i bezpieczeństwa.''
I właściwie na tym można byłoby zakończyć, bo to samo w sobie jest wystarczająco straszne. Ale jak się pewnie już domyślacie – opowieść biegnie dalej.
,,Supernianię'' zna chyba każdy z nas. Część z nas pewnie kiedyś oglądała ją w telewizji – jeśli nie całe odcinki, to pewnie urywki, jeśli nie urywki, to chociaż zapowiedzi. Część z nas pewnie była postacią Superniani zachwycona – oto wystarczy wykonać jeden telefon, poczekać na przyjazd Specjalisty przez ,,duże es'' i dziecko zostanie... naprawione.
Ale czy kiedykolwiek było zepsute?
W swojej książce Anna Golus zwraca uwagę na trzy bardzo ważne, przynajmniej w mojej ocenie, rzeczy. Po pierwsze zmienia naszą perspektywę: przestajemy patrzeć na programy typu ,,Superniania'' czy ,,Surowi rodzice'' z punktu widzenia osoby dorosłej. Zaczynamy widzieć to, co się w nich dzieje oczami dziecka – dziecka, którego bezpieczny i spokojny domowy świat nagle zostaje wywrócony do góry nogami, bo w miejscach znajomych i oswojonych pojawiają się obcy ludzie, z obcym sprzętem i obcymi nawykami. I stoją, patrzą, komentują, jakby dziecka obok wcale nie było, jakby dziecko nie było świadome i nie słyszało tego, że ktoś wydaje jego rodzicom polecenia dotyczące tego, jak ma je traktować – uspokajać, usypiać, karmić, kąpać...
Po drugie, autorka zwraca nam uwagę na to, że wobec dzieci dopuszczamy się rzeczy, których nie dopuścilibyśmy się w przypadku osób dorosłych. Rozmawiając z innymi dorosłymi o naszych znajomych dorosłych i ich zachowaniu nie udajemy, że nie stoją oni obok, nic nie słyszą i nie mają nic do powiedzenia. Nie każemy iść im do kąta w ramach kary. Nie ośmieszamy ich, nie filmujemy ich w krępujących lub intymnych sytuacjach – przede wszystkim to w ogóle na początku pytamy ich o zdanie: czy chcą być filmowani? Czy zgadzają się na to?
O dorosłych mówimy z pewnym szacunkiem, a o dzieciach? O dzieciach właśnie, że się ,,zepsuły'' i że trzeba je ,,naprawić''. To przenosi ciężar odpowiedzialności za sytuację w domu z rodzica na dziecko i jest naprawdę niepokojące.
Po trzecie wreszcie, ,,Superniania kontra trzyletni Antoś'' to publikacja, która pokazuje nam to, o czym wszyscy tak naprawdę wiemy, ale o czym notorycznie zapominamy – że to, co widzimy w telewizji jest pewną kreacją, że to show, że nic nie powstaje tam za darmo i z dobrego serca. Że to, co oglądamy ma się sprzedać i przynieść zysk, a najprostszą drogą do tego, żeby tak się stało jest wywołanie w odbiorcy skrajnych emocji. Najlepiej negatywnych.
Anna Golus w swojej książce wypowiada się o ,,Superniani'' ostro i dosadnie – nazywa to, czego wolelibyśmy nie nazwać. Ale to, że tego nie nazwiemy nie sprawia, że stanie się zwykłe i mniej szkodliwe.
Dodatkowego pikantnego posmaczku skandalu dodaje tej publikacji fakt, że Dorota Zawadzka – czyli Superniania – wniosła już do sądu wniosek o naruszenie dóbr osobistych przez autorkę książki. Zobaczymy, jak ta sprawa się rozwinie.
Najważniejsze powinno być jednak dla nas przesłanie pracy Anny Golus – dzieci nie różnią się specjalnie od dorosłych. Mają swoje problemy i przeżywają je równie mocno, jak my. Równie mocno, jak my, potrzebują uwagi, ciepła, czułości i zrozumienia. I tak samo, jak my, nie powinny uczyć się tłumić swoich emocji i zamiatać ich pod dywan tylko dlatego, że komuś się wydaje, że ,,dziewczynki powinny być grzeczne'', a ,,chłopaki nie płaczą''.