Romanse były kiedyś moim ulubionym gatunkiem literackim. Przez bardzo długi czas dosłownie każdy sprawiał mi ogromna przyjemność, a moje serce wraz z bohaterami doznawało wszelkich uniesień. Od 2019 roku coś się jednak zmieniło. Nie wiem czy trafiam na złe książki czy to może ja się zmieniłam, ale nie mogę znaleźć romansu, który poruszy mnie jak dawniej. Mimo to, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę debiutanckiej powieści Karoliny Winiarskiej i przeczytałam opis to zaczęła we mnie rodzić się nadzieja, że pod koniec roku w końcu trafię na poruszającą i ciepłą historię miłosną, która odwróci złą passę.
Ku mojemu rozczarowaniu pomyliłam się. Wbrew rekomendacji na okładce „Następnym razem” nie przyprawiło mnie o szybsze bicie serca, a o łzach już w ogóle nie wspominając. W zasadzie z przykrością muszę stwierdzić, że ta historia nie wzbudziła we mnie żadnych emocji oprócz irytacji na stworzone przez autorkę zakończenie. Stąd też trudno mi zrozumieć skąd tyle pozytywnych opinii o tej książce i zachwytów nad relacją łączącą Michała i Olgę. Zwłaszcza, że cierpi ona na bardzo poważny problem, a mianowicie mówiąc na brak chemii między nimi. W zasadzie czym dalej brnęłam w tą historię tym bardziej odnosiłam wrażenie, że Olgę z Michałem tak naprawdę nic nie łączy oprócz wspólnych wspomnień z dawnych lat i kilku smsów wymienianych raz na jakiś czas. A to, że mimo upływu wielu lat to uczucie ciągle w nich płonie było ciężko do uwierzenia, ponieważ miedzy nimi nigdy nie doszło do żadnej większej interakcji oprócz kilku spacerów na letnim obozie i ciepłych, nic nie znaczących słówek. Żadnych buziaków oraz obietnic ani niczego innego co podtrzymałoby płonący w nich ogień. Na dodatek naprawdę trudno jest zapałać do nich sympatią, gdyż obydwoje są postaciami pozbawionymi charakteru oraz jakichkolwiek cech szczególnych, które w jakiś sposób sprawiałyby, że czytelnik się z nimi utożsami i będzie im kibicował.
O „Następnym razem” pomimo kiepskiej kreacji bohaterów i relacji ich łączącej nie można powiedzieć, że wieje nudą. Wręcz przeciwnie. Ciągle coś się dzieje. Nie brakuje tutaj dramatów i różnych tragedii, a także chwili szczęścia oraz uniesień (choć nie między głównymi bohaterami). Na plus zasługuje również to, że jest to bardzo realistyczna powieść o codziennym życiu dwójki zwyczajnych ludzi. Całkowicie pozbawionym tej lukrowej otoczki niczym z bajki o wiecznej miłości. Sam pomysł na fabułę również miał spory potencjał, choć coś podczas jego realizacji poszło zdecydowanie nie tak.
Nie da się ukryć, że do debiutanckiej powieści Karoliny Winiarskiej nie zapałałam sympatią. Nie znaczy to jednak, że książka ta była zła i nie warto po nią sięgać. W końcu te wszystkie pozytywne opinie w sieci nie wzięły się znikąd. Dlatego myślę, że mimo pewnych mankamentów można z tą lekturą miło pod kocem z kubkiem aromatycznej herbaty czy kakao spędzić zimowy wieczór. Decyzję jednak czy warto sięgnąć po „Następnym razem” pozostawiam Wam. Może akurat odnajdziecie w niej to czego ja nie potrafiłam.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Następnym razem” autorstwa Karoliny Winiarskiej.
Więcej na :
http://tygrysica.tumblr.com/ oraz
https://www.instagram.com/tygrysicaa/Książka odebrana za punkty w portalu CzytamPierwszy.