Księga Azraela. Część pierwsza recenzja

Następco Szklanego Tronu, czy to Ty?

Czytając "Księgę Azraela" ciężko było mi się nie skupić na samych jej zaletach, bo od bardzo dawna nie miałam do czynienia z tak bardzo rozbudowaną historią. Wymagała ode mnie skupienia i zaangażowania, nie będąc lekką lekturą do poduszki, ale czy była warta czytania? Zdecydowanie TAK!

Motyw enemies to lovers w tej książce został napisany tak genialnie, że wciąż jestem pod jego ogromnym wrażeniem. Zażyłość między Dianną a Liamem nie pojawiła się po 100 stronach, lecz po wielu kłótniach, wyzwiskach i sarkastycznych docinkach. Ich droga do porozumienia była wyboista i długa (książka ma ponad 700 stron, więc oboje mieli sporo czasu aby się polubić), ale została przedstawiona z sensem. Ich uczucia do siebie nie wzięły się znikąd, bo relacja między nimi została dobrze przeanalizowana. Tak niesamowitego romansu nie spotkałam od naprawdę dawna.

Co jeszcze zasługuje na pochwałę? Kreacja Dianny. Owszem, przypomina bezwględną Celaenę, która walczy lepiej od przeciętnego żołnierza służb specjalnych i ma magiczne moce, ale jej postaci nie da się nie polubić. Choć zrobiono z niej potwora, to ludzka część jej serca pragnie zwyczajnego życia, pełnego nocnych seansów z popcornem i zakochania się w kimś bez pamięci i bez poczucia, że na miłość trzeba zasłużyć. Jej moralność była zdecydowanie koloru szarego, przez co bardzo łatwo było się z nią utożsamić i zżyć.

Rozbudowany konstrukcyjnie świat jest kolejnym niesamowitym aspektem tej książki. Pomysł na podzielenie go na wymiary, mityczne krainy i strefy w zestawieniu z równie rozbudowaną historią ich stworzenia było strzałem w dziesiątkę. Autorka wykreowała świat pełen zawiłości, tajemnic i legend, w dodatku pełen przeróżnych stworzeń i kreatur, od wampirów po wiwerny.

Jedyne, do czego chciałabym się przyczepić, to długość książki. Momentami czułam się nieco znudzona i miałam ochotę przewinąć kilka stron, aby przejść jak najszybciej do dalszej akcji. Niektóre fragmenty niewiele wnosiły do całej fabuły, ale rozumiem, że autorka chciała podkreślić jak bardzo Dianna i Gabby były ze sobą zżyte bądź to, że relacja Dianny i Liama nie rozwinęła się w przeciągu tygodnia, lecz na przestrzeni miesięcy. Ponad 700 stron ma swoje plusy i minusy w tym przypadku.

Mimo wszystko, "Księga Azraela" jest moim ostatnim odkryciem 2023 roku i z niecierpliwością czekam na kolejny tom, bo cliffhanger na końcu zostawił mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.

[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Nowe Strony]