Targaryenów można kochać, albo nienawidzić. Dzięki tej publikacji dowiecie się, skąd wzięło się przekonanie o ich boskim pochodzeniu i o tym, że akurat ta konkretna rodzina może bez problemów zawierać małżeństwa we własnym, nawet bardzo bliskim gronie; poznacie najstarsze smoki i ich jeźdźców, i przekonacie się, jak stare były bestie, których dosiadali niektórzy bohaterowie Tańca Smoków. Przeżyjecie podbój razem z Aegonem I i jego siostrami, zobaczycie prawdziwą Smoczą Skałę (i gwarantuję Wam, że będzie to widok straszny, imponujący i niezapomniany), przeżyjecie mnóstwo przygód i przebrniecie przez całe morze tragedii. A także dowiecie się, co dzieje się z nieszczęśnikami, których zaniosło do ruin Valyrii.
,,Panowanie smoka'' obejmuje okres od podboju Siedmiu Królestw do końca rządów regentów Aegona III, nie bez powodu okrzykniętego złamanym królem. To historia napisana z martinowskim rozmachem i zacięciem, trup ściele się w niej gęsto, a bohaterowie, którym kibicujemy często kończą w smutny, choć nierzadko też godny pieśni, sposób.
I smoki. Są w niej smoki, ale nie tylko na sztandarach - poznamy Baleriona, Meleys i Vaghar. Słońce na niebie przesłonią skrzydła Vermithora. Do tańca włączą się Syrax i Caraxes. Będziemy obserwować szczyt ich świetności - Smocza Jama będzie wypełniona smokami, a lęgi będą się zdarzały tak często, że tradycją stanie się wkładanie smoczych jaj do kołysek małych Targaryenów.
Ale złoty wiek przeminie i będziemy obserwować ich upadek. Taniec Smoków był bowiem wyniszczający nie tylko dla ludzi, ale i dla tych majestatycznych i pięknych stworzeń. Może przede wszystkim dla nich. Bo smoki prawdopodobnie, pozostawione same sobie, raczej nie pozabijałyby się nawzajem. A jeśli nawet, to z całą pewnością nie tak szybko.
Niektórzy z Was mogą się zastanawiać czy ta książka jest dla nich? W końcu nie ma w niej klasycznej fabuły i ,,Panowanie smoka'' faktycznie jest ,,ilustrowaną historią rodu''. A jak wiemy ze szkoły i ze studiów, książki historyczne bywają... nudne. Z tym całym mnóstwem dat, przypisów, wyjaśnień, sojuszy i mnóstwem imion, nazw miejsc... To trzeba lubić.
Ale gwarantuję Wam, że gdyby normalne książki historyczne wydawane były w tak piękny i atrakcyjny sposób, w jaki została wydana historia rodu Targaryenów, to mielibyśmy zdecydowanie więcej osób zainteresowanych historią. I nie chodzi tu tylko o to, że cała publikacja dotyczy fantastycznego i popularnego świata, w którym żyją białowłosi ludzie o fioletowych oczach, którzy oswoili (albo przynajmniej ułożyli na tyle, żeby nie zostać pożartym) smoki. Chodzi o to, że biorąc do rąk ,,Panowanie smoka'' sięgamy po publikację prawdziwie dopracowaną. A więc: sięgamy po wielką księgę w twardej oprawie (i tu tylko format może być nieco niewygodny, bo wymusza czytanie w określonych pozycjach), wydaną na grubym, stylizowanym na postarzały, papierze. Mamy w niej całe mnóstwo dużych, kolorowych ilustracji, a co ważniejsze informacje zawarte w tekście pojawiają się na osobnych ,,kartkach'' papieru.
Już to wystarczy, żeby wczuć się w historię, którą chcemy poznać.
A do tego sama historia panowania Targaryenów to coś, co zachwyca rozmachem - nie bez powodu zawsze im kibicowałam. To ludzie dumni, odważni i namiętni; czasami wydawać by się mogło, że faktycznie w ich żyłach płynie smocza krew, tak nieokiełznani i nieubłagani potrafią się stać.
A jeśli oglądaliście serial, to pewnie też zastanawiacie się czy to książka dla Was? Powiem, że tak. Jak najbardziej tak, o ile nie obawiacie się ,,spoilerów''. Chociaż, prawdę powiedziawszy, Ci z Was, którzy zwracali uwagę na to, co Martin pisał w poszczególnych tomach ,,Gry o tron'' znają już zakończenie pierwszego Tańca Smoków. I wiedzą jaki rozmiar krzywdy, smutku i strachu kryje się pod tą romantyczną nazwą.
W każdym razie, ,,Panowanie smoka'' zdecydowanie zmieni Wasz pogląd na to, jakimi władcami byli Jaehaerys I i Viserys. A Ci z Was, którzy z jakiegoś powodu kibicowali do tej pory Alicent Hightower i frakcji zielonych mogą zmienić zdanie, gdy zobaczą bardziej bezwzględne i wyrachowane oblicze królowej.
Jeśli więc lubicie prozę Martina i nie macie mu zbyt mocno za złe, że jeszcze nie skończył pisać ,,Pieśni Lodu i Ognia''; jeśli fantastyczne światy to Wasze światy ulubione; jeśli chcecie przenieść się na chwilę do czasów gdy na niebie królowały smoki i gdy ludzie potrafili nad nimi zapanować - ta publikacja jest dla Was. I nawet, jeśli zawahacie się, widząc cenę okładkową (89,90) to wiedzcie, że jest to książka warta waszych pieniędzy, i nie będziecie żałować.
*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl