3/10 ⭐⭐⭐
"Najszczęśliwsza" Maxa Czornyja to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Jednak czy udane?
Cztery lata temu Dawid Kaster stracił żonę i nienarodzone dziecko. Ilona została zamordowana. Jednak Kaster układa sobie życie od nowa. Znajduje sobie nową partnerkę- Magdę. Jednak przeszłość postanawia dać o sobie znać. Kaster zaczyna dostawać tajemnicze prezenty związane z Iloną, a nawet listy napisane jej pismem. Czy to morderca Ilony sobie pogrywa? A może doszło do niewyobrażalnej pomyłki i Ilona żyje?
Opis wydawał się świetnym zamysłem fabuły. Właśnie- wydawał się. Zaczynając od tego, że bardzo ciężko czytało mi się tę książkę. W połowie zastanawiałam się czy jej nie odłożyć. Wynika to z tego, że język w tej książce jest jakiś ciężki. W recenzjach wyczytałam, że język jest potoczny. Przepraszam, może jestem wyjątkowo tępa, ale nie doszukałam się tu języka potocznego. Miałam wrażenie, że ten język jest taki bardzo wyszukany, co mi przeszkadzało, tak samo jak przeszkadzały mi jakieś łacińskie formułki, których za nic nie mogłam zrozumieć, więc znowu wychodzi na to, że jestem za głupia albo z tą książką jest coś nie tak. Po drugie, główny bohater jest jednym z głupszych bohaterów książkowych z jakimi się spotkałam. Jak tak sobie myślę, to może zajmować zaszczytne miejsce najgłupszego bohatera książkowego jakiego miałam przyjemność, wróć, nieprzyjemność spotkać. Był tak pusty, papierowy i kartonowy, a jak już przedstawione były jego zachowania, to miałam wrażenie, że jest cholernie sztuczny, nienaturalny i w ogóle nie idzie wyobrazić go sobie w realnym świecie. Cholernie mnie irytował, a już momentem, który przelał czarę goryczy, był fragment tego co główny bohater robi, kiedy włamuje się do mieszkania Budy. Miałam ochotę nim potrząsnąć i powiedzieć: Facet, ogarnij się! Naprawdę musisz być tak zboczony?! Ja wiedziałam, że wyjdzie mu to bokiem. Uwaga, zgadłam! Za dużo jest tych wstawek z jego tamagotchi, czyli Snickersem. Nie było to dla mnie interesujące. Książka generalnie jest bardzo nudna. Początek, w którym było masa opisów sztuki, malarstwa, (bo zapomniałam wspomnieć iż nasz główny bohater był malarzem) powodowały u mnie wkurzenie i chęć wyrzucenia ją przez okno. Nie było to ani interesujące ani związane z akcją. No po prostu flaki z olejem. Ta jego relacja z Magdą też pozostawiała sporo do życzenia. Miałam też wrażenie, że Dawid przypominał sobie o swojej zmarłej żonie tylko wtedy, kiedy przychodziły do niego te dziwne prezenty z nią związane. Ten "thriller psychologiczny" jest podzielony na dwie narracje. Pierwsza jest z perspektywy mojego "ulubionego" bohatera, a druga z perspektywy tajemniczej kobiety. Bardziej interesowały mnie losy tej kobiety, więc oczywiście musiałam przebrnąć przez idiotyzm naszego głównego bohatera. Kocham jak jedna narracja ciekawi mnie bardziej, druga dużo mniej. Pod koniec książki poznajemy tożsamość owej kobiety. Jak o niej czytałam, to nie miałam bladego pojęcia kim ona może być. Ale jak już się dowiedziałam, to stwierdziłam, że nie było wiele możliwości i to musiała być ona (nie chcę spoilerować). Jeśli chodzi o zakończenie i o mordercę Ilony- domyśliłam się. Nie jest to trudne do przewidzenia, bo jak pisałam nie ma wiele opcji. Natomiast gwoździem do trumny okazały się motywacje tegoż mordercy. No kompletnie naciągane, wydumane, jakby totalnie bez pomysłu. Natomiast drugiej połowy zakończenia się nie spodziewałam, bo nie da się tego przewidzieć, gdyż wcześniej nic nie wskazywało na to, że okaże się to co się okazało. To takie trochę na zasadzie- wszystko się ze sobą łączy, ale to wie tylko Max Czornyj. Ja lubię zaskakujące zakończenia, ale nie takie, gdzie nawet nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć, bo wątpię, że były tam jakieś wskazówki. Jednak jeszcze wracając, wkurzyłam się co do losów tej kobiety. Naprawdę chciałabym Wam powiedzieć dlaczego, ale to byłby spoiler. Plus za temat, który autor podjął w posłowiu bodajże. I tak naprawdę książka nie ma ode mnie 1/10 przez świetny koncept, nie najgorsze zakończenie i ten temat zawarty i w książce i w posłowiu. No niestety dla mnie kompletna porażka, największe rozczarowanie książkowe jakie w życiu przeżyłam, po tylu dobrych opiniach spodziewałam się czegoś więcej niż flaków z olejem z idiotycznym bohaterem i z wydumanymi motywami mordercy. W recenzjach jedni piszą, że jest to najgorsza książka autora, inni piszą, że najlepsza. Jeśli to jest najlepsza książka autora, to ja już serdecznie podziękuję, szkoda mi nerwów i czasu. Jeśli najgorsza- to może przeczytam jakąś inną. Dajcie znać czy warto i czy ten styl pisania jest zawsze, bo naprawdę działa mi na nerwy. Znowu jestem jakaś inna, bo mi ta książka szła bardzo opornie i czytałam ją długo, bo ani to interesujące szczególnie ani styl pisania mnie nie zachwycił. A w opiniach, że czyta się szybko albo nawet jednym tchem. Jeśli chcecie, przeczytajcie, bo po tylu pozytywnych recenzjach, może Wam się spodoba, ale nie nastawiajcie się na coś genialnego, tak jak ja to zrobiłam, a teraz jestem totalnie zawiedziona. Niestety, niewykorzystany potencjał.