Denise Hunter ma na swoim koncie już ponad trzydzieści książek, z czego w Polsce do tej pory ukazało się dziesięć, nie licząc zbiorów, w których znajdują się jej opowiadania. Ma niezaprzeczalny talent do tworzenia chwytających za serce powieści, w których piękne historie miłosne splatają się z tragediami i problemami, z którymi zmaga się wielu ludzi we współczesnym świecie. Miałam na razie okazję przeczytać osiem z nich, ale najnowsza - “Jezioro tajemnic”, nie tylko trafiła na moje osobiste podium, ale wskoczyła od razu na pierwsze miejsce.
W tej serii, zatytułowanej Pensjonat Bluebell, Hunter zabiera nas do kolejnego niewielkiego, klimatycznego miasteczka. Rodzeństwo Molly, Levi i Grace, po tragicznym wypadku swoich rodziców, postanawia spełnić ich marzenie i otworzyć pensjonat nad jeziorem. Ich pierwszym gościem zostaje Adam Bradford, skrywający przed światem swoje alter ego - znanego pisarza romansów Nathaniela Quinna, w którym podkochuje się Molly. Między nieświadomą dziewczyną a pisarzem wkrótce rodzi się więź, kiedy wspólnie postanawiają odszukać dawną mieszkankę Bluebell, której list do ukochanego, pochodzący z roku 1964, zostaje znaleziony podczas remontu pensjonatu. Odkrywając romantyczną tajemnicę z przeszłości, Adam i Molly zbliżają się do siebie, ale żeby wpuścić kogoś do swojego serca, oboje muszą najpierw nauczyć się zaufania.
Co tak bardzo urzekło mnie w “Jeziorze tajemnic”? Przede wszystkim to, że powieść stanowi mieszankę wielu elementów, o których zawsze z przyjemnością czytam. Mamy niewielkie, klimatyczne miasteczko i jego społeczność oraz bohaterów, którzy w tymże miasteczku zakładają własny biznes (szczególnie lubię czytać o różnych hotelach, pensjonatach i restauracjach). Przeplatają się dwie linie czasowe i stopniowo odkrywane są sekrety z przeszłości, bo część rozdziałów dotyczy Lizzie i Benjamina - kochanków sprzed lat. Do tego jednym z głównych bohaterów jest pisarz, więc jest to również książka o książkach, a takie uwielbiam. I najważniejsze: powieść opowiada o ludziach, dla których wiara nie jest czymś, co praktykują tylko w niedzielę, ale co towarzyszy im w codziennym życiu. Nie było możliwości, żeby nie spodobała mi się taka kombinacja!
“Jezioro tajemnic” zawiera dwie poruszające historie miłosne, które narodziły się w Bluebell. Bohaterowie pierwszej z nich - Molly i Adam, stanowią tak uroczą parę, że po prostu trzeba im kibicować. Wydaje mi się, że tak dobrze do siebie pasują, bo wzajemnie się uzupełniają: Molly jest otwarta i towarzyska, podczas gdy Adam to bardziej typ nieśmiałego geeka, sypiącego ciekawostkami jak z rękawa, ale mającego problemy z wyznawaniem swoich uczuć. Oboje kochają książki, a do tego jedno z nich jest ulubionym autorem drugiego. Postępy w sprawie Lizzie i Benjamina też robią tylko dzięki współpracy i żadne z nich w pojedynkę nigdy nie doszłoby do prawdy. Jak to jednak często w romansach bywa, do happy endu długa droga. Zarówno Adam jak i Molly zostali w przeszłości skrzywdzeni, choć w różny sposób, przez co mają problemy z zaufaniem i otwarciem się w pełni na drugiego człowieka. Do tego dziewczyna ciągle zmaga się z traumą po śmierci rodziców, a Adam z niskim poczuciem własnej wartości i brakiem poczucia przynależności, o blokadzie pisarskiej nie wspominając.
W przypadku Lizzie i Benjamina sprawa jest bardziej złożona. Przyszło im żyć w czasach, kiedy w kwestii związków ciągle jeszcze duże znaczenie miała klasa społeczna i opinia rodziców, a uprzedzenia na tle etnicznym i wyznaniowym stanowiły ogromną przeszkodę. Głęboko poruszyła mnie ich historia, stopniowo odkrywana w miarę postępów w poszukiwaniach Molly i Adama, a szczególnie jeden jej aspekt - w niektórych momentach nie umiałam powstrzymać się od łez.
Z całej powieści płynie jednak wspaniałe przesłanie, stanowiące rozbudowaną ilustrację wersetu: “A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.” (Rzym. 8, 28) Hunter pokazuje, że w Bożych rękach nawet nasze błędy, słabości i nieposłuszeństwo mogą zostać przekute w coś pięknego i cennego, a każde wydarzenie w naszym życiu, nawet trudne i bolesne, jest częścią większego planu.
Szczerze i z całego serca polecam “Jezioro tajemnic”, zarówno fanom twórczości Denise Hunter, jak i tym, dla których byłaby to pierwsza jej powieść. Do mnie trafiła idealnie i czuję się przeszczęśliwa i zachwycona, że właśnie ten tytuł mogłam objąć swoim pierwszym w życiu patronatem.