Książkę kupiłam na jednym z wagarowych wypadów. Stałam przed półką w księgarni (bo oczywiście tam poniosły mnie moje nogi) i cały czas powtarzałam: "Masz dużo książek jeszcze nie przeczytanych! Nie kupuj nowej! Nie kupuj!). Niestety moje ciało zupełnie mnie nie słucha i zaczęłam kartkować różne pozycje. I tak jakoś wpadł mi w ręce pierwszy tom Rasy Środka Nocy. Oczywiście, jak to zwykle mi, książka otworzyła się na stronie łóżkowej, a przecież to to co tygryski lubią najbardziej :D.
Czytając tą książkę wchodzimy w świat wampirów. Ale nie takich jak dotychczas znaliśmy. Mimo iż są podobni (też palą się w słońcu, są wiecznie młodzi, posiadają kły) to jednak są diametralnie różni. Przed wiekami przybyli za Ziemię jako swoiści najeźdźcy z kosmosu. Po pewnym czasie okazało się, że by przetracić w naszym świecie muszą się pożywiać krwią. Znaleźli tu też swoje towarzyszki. Ludzkie kobiety o unikalnym kodzie DNA, umożliwiającym rozmnażanie się z przybyszami. Były to Dawczynie Życia, które z wampirami połączyła więź krwi. Tak powstała całkiem odrębna o naszego gatunku rasa panów nocy.
W końcu jak w każdej społeczności, także i u nich zaczęli pojawiać się buntownicy. Nie mogli zrozumień dlaczego nie mogą zabijać swojego "pokarmu", czyli nas, zwykłych zjadaczy chleba, nieświadomych drugiego świata z którym koegzystujemy. W swojej przekorze nie zauważyli, że wpadli w swego rodzaju uzależnienie. Stracili swoją niezależną wolę i stali się bestiami goniącymi za krwią. Stali się Szkarłatnymi.
W odpowiedzi na szerzące się zło, postał Zakon. Składał się on z najsilniejszych członków Rasy. Na jego czele stał Lucan Thorne, jeden z pierwszego pokolenia. Co noc wychodzili oni by polować na Szkarłatnych, by nie zagrażali nie tylko ludziom, ale i samym wampirom. I tak przez te wszystkie wieki, aż do dnia dzisiejszego.
W jednym z podmiejskich klubów bawi się Gabrielle. Jest to piękna dziewczyna, samotniczka, wzięta pani fotograf. Wychowywała się w domach dziecka i rodzinach zastępczych. Jej matka porzuciła ją w śmietniku kiedy była małym dzieckiem, a po jakimś czasie popełniła samobójstwo w zakładzie psychiatrycznym.
I właśnie tej nocy dziewczyna jest świadkiem brutalnego ataku na jakiegoś człowieka. Ku jej przerażeniu, napastnicy wgryzają się w szyje ofiary. Posługując się swoim telefonem komórkowym robi zdjęcia i zanosi je na policje. Są one jednak słabej jakości i funkcjonariusze ją ignorują.
Jakie jest jej zdziwienie kiedy do jej mieszkania puka jakiś mężczyzna i podaje się za detektywa, który prowadzi śledztwo tej sprawie. Po krótkiej rozmowie, zabiera jej telefon do analizy i wychodzi. A w nocy... A w nocy przychodzi do niej we śnie jako mroczny kochanek. Czy to było jednak na pewno tylko marzenie senne?
I tu zaczyna się przygodna zakazanego romansu wampira i zwykłej dziewczyny, rozgrywająca się na tle wojny wampirów. Jednak czy wrogiem są tylko przerażający Szkarłatni? Czy jest jeszcze jeden wróg? I czy nie są nim oni sami dla siebie, bo mimo iż walczą po stronie dobra, sami tez muszą toczyć wewnętrzną walkę ze swoimi pragnieniami.
Wiele osób porównuje Rasę Środka Nocy do Bractwa Czarnego Sztyletu J. R. Ward. I mają oczywiście rację. jest wiele elementów, które są tego potwierdzeniem. Na nie korzyść autorki wpływa także to iż swoje książki wydała później. Wszyscy też twierdza, że Rasa jest o wiele gorsza, wręcz nie do przeczytania. Ale czy ja wiem. Ta seria książek zbiera różne oceny. Jedni jej nie trawią inni są nią zachwyceni. Ja jestem wśród tych drugich. Znajduje się ona u mnie w pierwszej dziesiątce ulubionych książek i często do niej wracam.
Jest ro romans paranormalny (z naciskiem na romans) z narracją trzecioosobową. Akcja koncentruje tu się głównie na dwójce głównych bohaterów. Poznajemy ich przeszłość i sekrety. Pozostałym członkom Zakonu oraz przyjaciołom Gabrielle autorka poświęciła zdecydowanie dużo mniej miejsca. To samo się tyczy całej tej wojny wampirów, która rozgrywa się jakoby w tle, a sceny walki są opisane znikomo. Nadrabiają za to w książce wątki erotyczne które są bardzo rozbudowane. W niektórych momentach wręcz wulgarne.
Jest to książka dla czytelników z nieco dojrzała psychiką, nie dla nastolatek, które przy ostrym seksie będą się czerwieniły zażenowane lub chichotały jak niedoświadczone pensjonarki. Jeszcze raz powtarzam. To jest romans, a osoby które szukają tu rozbudowanej sensacji czy horroru, zdecydowanie się zawiodą. Ta powieść czyta się lekko i przyjemnie. Ja skończyłam to w jeden wieczór. Losy bohaterów naprawdę wciągają...
Z:
http://szeleststron.blogspot.com/