„Najdłuższa droga” Piotra Śliwińskiego to kontynuacja powieści historycznej „Na surowej ziemi”. Dalszy ciąg wojennych losów Juliana Zakrzeńskiego, oficera wojsk napoleońskich, byłego żołnierza wojsk koronnych, uczestnika wojny 1792 r. i insurekcji kościuszkowskiej oraz jego synów – Stanisława i Józefa.
Bohaterowie walczą podczas odwrotu armii napoleońskiej spod Moskwy. Julian wciąż pisze listy do swej małżonki przebywającej we Francji. Ma kontakt ze Stasiem, równocześnie martwi się brakiem wiadomości na temat młodszego Józia.
Staś walczy odważnie i z wielkim poświęceniem, ale wciąż zamartwia się o Jowankę podążającą wojennym szlakiem pod opieką księcia Józefa Poniatowskiego. Brak wieści o ukochanej, która nosi pod sercem jego dziecko nie daje mu spokoju.
Drogi braci i ojca Zakrzeńskich czasem się krzyżują, co daje im nadzieję. Kto z nich przeżyje? Czy Jowanka i Stanisław odnajdą się w wojennej zawierusze? Dokąd los rzuci młodziutkiego Józefa?
Głód i sroga zima dziesiątkują wojska pod dowództwem upadającego na duchu Napoleona. Ci, których nie pokonały lodowate wody Berezyny, pójdą przez Wilno i Warszawę do Krakowa, a stamtąd wiosną 1813 roku ruszą do Saksonii, by w październiku zderzyć się pod Lipskiem z siłami koalicji antyfrancuskiej.
Wśród Polaków rodzi się niepewność.
Zastanawiają się nad sensem trwania przy Bonapartem. Książę Józef otrzymuje wieści o kolejnych liczących się w polityce ludziach, którzy przechodzą na przeciwną stronę. Sam zaś trwa lojalnie przy francuskim cesarzu.
Na kartach powieści pojawia się wiele postaci historycznych. Oprócz Napoleona I, księcia Józefa, generałów: Dąbrowskiego, Kniaziewicza i Caulaincourta, spotkamy się m. in. z Henriettą de Vauban, Zofią Czosnowską, Aleksandrem Fredrą, Muratem czy pułkownikiem Dwernickim.
Wspaniale opisane trudy walki i przeżycia bohaterów, barwne, sugestywne opisy otaczajacej ich rzeczywistości oraz przyrody pozwalają zatopić się w realiach powieści.
Autor po raz kolejny ujął mnie swą wiedzą. Mnogość faktów doskonale splecionych z elementami fikcji sprawiła, że z przyjemnością przekladałam kolejne kartki, a przy końcu już tęskniłam za świetnie wykreowanymi bohaterami.
Takie powieści historyczne chce się czytać. Napisane bez zbędnego patosu, barwne, porywające wartką akcją, a przy okazji przybliżające szczegóły wydarzeń znanych ze szkolnych podręczników. Śliwiński sprawił, że posągowe podręcznikowe postaci ożyły ze swymi wadami, zaletami i można z zapartym tchem śledzić ich poczynania. Napisał kolejną powieść, w której słychać odgłosy armat, jęki rannych, trzask pękającego na rzece lodu; w której czuć zapach ziemi, krwi i potu.