Nadeszła wojna. Kraj został niemalże zniszczony, a Ryki zrównane z ziemią. Domek nie jest już ostoją spokoju, ciepła i miłości. Praktycznie nie istnieje.
Od pierwszych stron czytelnika uderza klimat wojny. Ten niesamowity opis, słowo po słowie, przenosi nas do futurystycznej rzeczywistości wojny. Jakie to szczęście, że tylko na papierze. Bohaterowie znani z dwóch poprzednich części dźwigają na sobie brzemię tragedii. Niepewność udzieliła się również mi. Wszystkie emocje bohaterów, tak silne i burzliwe, były wręcz namacalne. Jakby ze stron książki ktoś włożył je do mojej głowy. Kiedy zaczęłam czytać, na 35 stronie musiałam przerwać. Odłożyłam książkę, by się uspokoić. Mieszkańców Domku poznałam jako szczęśliwych ludzi, żyjących w absolutnej harmonii, pokonujących wszystkie problemy bardzo szybko.
A tu przyszła wojna.
Zniszczyła Ryki i Domek.
Zniszczyła rodzinę.
Po wojnie nic już nie będzie takie samo.
W trzecim tomie z łatwością można wyróżnić dwie części: wojenną i powojenną. Jednak dla mnie ta wojna i tak determinuje życie jeszcze długo po jej zakończeniu. To wszystko zostało w bohaterach, bez względu na to, czy minął rok, czy siedem. Ta druga część, już po, kiedy wszystko miało wracać do normy, była tak samo emocjonująca jak pierwsza. Dużo się dzieje (nie zdradzę nic a nic), ale czytelnik nie gubi się miedzy wątkami. Przyznaję szczerze, niektóre wydarzenia były kontrowersyjne i chociaż zwykle jest to element, który mi się nie podoba, to tutaj wyjątkowo dobrze pasowały do całej akcji. Chociaż momentami zastanawiałam się skąd się wzięło takie, a nie inne postępowanie danej osoby, skoro wcześniej nie było nawet małego sygnału, że coś takiego może nastąpić. Można powiedzieć – ilu bohaterów, tyle wątków. Co ciekawe, mam wrażenie, że w trzecim tomie zachowanie bohaterów budzi więcej skrajności niż w tomach poprzednich – coś, co dla jednego będzie zaskakujące, dla drugiego będzie nie do przyjęcia. Tak czy siak, wzbudzi to na pewno ogromne emocje!
656 treści. O czym musi wspomnieć polonistka? O języku. Pisałam to już w recenzji drugiej części i swoją tezę podtrzymuję. Ta książka jest genialnie napisana! Przytoczę Wam dwa pierwsze zdania, które mnie zachwyciły: „Świerszcze odzywały się intensywnie z każdej strony. Łąki otaczające szosę wypełniły się bzyczeniem i szumiały, jakby odbywał się tam koncert owadów wyczuwających koniec świata”. Mówi się w czytelnictwie o „magii pierwszego zdania”. Podobno tylko tyle wystarczy, by ocenić książkę (ja nie wierzę!). W tym przypadku moja polonistyczna dusza skakała ze szczęścia, serio :D
Na koniec, muszę dodać, że, jak na razie, to mój ulubiony tom. Tak, to mój patronat. Tak, pokochałam Domek na cudowną, rodzinną atmosferę. Owszem, nie sięgam zwykle po książki fantastyczne czy futurystyczne. Domek to wyjątek. Dla tego klimatu i tych niepowtarzalnych emocji. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu.
Lepszej rekomendacji nie ma. Polecam ogromnie.