Nadciąga mrok t.4 recenzja

Nieczęsto sięgam po kryminały, ale jeśli już, to są to powieści retro. Wiedeń początku XX wieku stanowi fascynującą scenerię do książki Franka Tallisa, którego, przyznaję się, do tej pory nie znałam.
Nadciąga mrok to 4 część serii Zapiski Liebermanna, której każdy tom jest zamkniętą historią, tak że można śmiało sięgać po każdą z części, nie patrząc na kolejność.
I cóż otrzymujemy po otworzeniu klimatycznej okładki? A klasyczny kryminał, czyli to co lubię najbardziej. Akcja toczy się powolnym rytmem, nie ma niesamowitych zwrotów akcji, spektakularnych pogoni, czy krwi lejącej się hektolitrami. Jest za to wciągające śledztwo prowadzone przez detektywa oraz jego konsultanta i przyjaciela – lekarza psychiatrii Maksa Liebermanna.
Poza postępowaniem dotyczącym brutalnych morderstw - ofiarom odrywano głowy, śledzimy wątki poboczne, ale niemniej istotne, dotyczące żydowskiego mistycyzmu, kabały i wierzeń. Autor porusza również szereg zagadnień społecznych: walka o władzę, wykorzystywanie kobiet, antysemityzm, pomoc najuboższym i prześladowanym.
Tłem dla wszystkich wydarzeń jest Wiedeń, tętniący życiem, wielonarodowościowy, rozbrzmiewający muzyką klasyczną. Miasto, w którym kwitnie sztuka i nauka. Razem z Liebermannem śledzimy świat wiedeńskiej psychiatrii, napotykając takie sławy jak Zygmunt Freud. Jako, że autor jest z zawodu psychiatrą, opisy są rzeczowe, fachowe i niezwykle interesujące.
Wszystkie tak różnorodne wątki uzupełniają się, tworząc intrygującą całość prowadzącą do zaskakującego zakończenia. Ja do końca nie wiedziałam, kto i jak zabija.
Komu polecam? Zarówno miłośnikom powieści kryminalnej, historycznej jak i obyczajowej, gdyż i takich wątków w książce nie brakuje. Ja z pewnością sięgnę po pozostałe części tej serii.