Chyba nigdy nie wyrosnę z romansów paranormalnych. Kiedy tylko zapoznałam się z opisem powieści "Nadciąga burza" od Fabryki Słów, wiedziałam, że muszę ją mieć. Uroku z pewnością dopełniła też bardzo ładna okładka, która mimo wszystko jednak wpędziła mnie w kompleksy. Ta dziewczyna jest piękna!
"Nadciąga burza" to debiut Robin Bridges, która łączy pracę pisarki z etatem w szpitalu. Mieszka nad Zatoką Meksykańską z rodziną i psami i mam szczerą nadzieję, że zajmuje się pisaniem kolejnych części historii Kateriny. Choć momentami książka była drażniąca, to jednak szalenie mi się spodobała. Jest inna, a przez to wyjątkowa!
Winowajczynią całego zamieszania jest Katerina Aleksandrowna, księżniczka Oldenburga, która na co dzień uczy się w Instytucie Smolnym, a od święta - częściej przypadkowo, aniżeli z własnej woli - trudni się przywracaniem do życia zmarłych. Dla jednych dar, dla drugich przekleństwo - Katerina staje się odtąd pionkiem w niebezpiecznej grze, w której stawką jest nie tylko jej własne życie, ale i losy całej rodziny. Czasy carskiej Rosji już nigdy nie będą dla mnie tym samym. Za sprawą tej książki wyobrażam je sobie teraz jako bale i koktajle w towarzystwie wampirów i wiedźm, walki carskiego wojska z armią umarlaków i duchem zdrajcy, który stał za zamachem na cara, a także pikantny związek człowieka z faerie. Niebanalnie, muszę to przyznać autorce. Przemaglowany do granic możliwości wątek wampirów wstawiła do zupełnie innej rzeczywistości, ukazując wampiryzm w zupełnie nowym świetle.
Są tylko dwie rzeczy, które nie podobały mi się w tej powieści. O ile wielkie bale bogaczy i elit z początku były czymś fascynującym (słowo daję, nie mogłam się oderwać od czytania!), o tyle później były to najbardziej nużące fragmenty książki. Niemalże wszystkie najważniejsze wątki rozgrywały się właśnie na salach balowych, a mając tak odmienny świat przedstawiony, naprawdę można było załatwić to na wiele ciekawszych sposobów. Pierwszy raz, drugi i trzeci można jeszcze było przełknąć, ale każdy kolejny był po prostu... zbędny. Druga rażąca mnie rzecz wynikała raczej z mojego niedostosowania, a dotyczyła imion i nazwisk. Ciężko było mi się odnaleźć w tych wszystkich Aleksandrowych, Aleksandrownych i Aleksandrowiczach, a do tego dochodziły przecież zdrobnienia imion... Katerina, Katia, Katiuszka... Mnóstwo czasu zajęło mi przywyknięcie do specyficznego nazewnictwa, ale wyszłam z założenia, że lepiej późno niż wcale.
Kiedy przychodzi mi mówić o plusach, pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to wspaniale wykreowani bohaterowie. Katia to odważna, samodzielna dziewczyna o dobrym sercu i interesującym temperamencie. Jurko to nieco wycofany, ale opiekuńczy syn cara o wyrazistej osobowości. Elena i jej siostry to mroczne i złośliwe dziewczyny, dla których liczy się tylko własne szczęście, a ich brat Daniło to chodzące zło wcielone w anielskiej skórze. Każdy z tych bohaterów cechuje się własnymi przywarami, przez co stają się ciekawi i wyraziści. Nie sposób się przy nich nudzić. Nawet Hrabia Czermienieński jawi mi się jako interesująca istota, dlatego darzę go największym sentymentem, jeśli chodzi o ten tom.
Oczywiście bohaterowie to nie wszystko. Warto też zwrócić uwagę na akcję, która w tej książce wrze aż miło! Nie ma tu czasu na monotonię - akcja wciąż prze do przodu, ukazując coraz to ciekawsze wątki i zaskakujące fakty. Osobiście wielbię tego typu książki, które nie pozwalają czytelnikowi zasiedzieć się w jakimś momencie fabuły. Z przyjemnością podążałam za nią coraz dalej i z czasem przestałam zwracać uwagę na to, że nie potrafię prawidłowo przyporządkować nazwisk do poszczególnych osób.
Niewątpliwie jednak największym atutem powieści jest jej język. Robin Bridges zadbała o detale i włożyła w usta swoich bohaterów dialogi, które brzmią naturalnie jak na tamte czasy. Nie uświadczymy w książce "Nadciąga burza" potocyzmów, czy wręcz współczesnego slangu. Znajdziemy w niej za to dostojne słownictwo, które przystoi każdej szanującej się księżniczce. A co dopiero mówić o carskim synu?!
Z ogromną niecierpliwością oczekuję kontynuacji tej powieści. "Nadciąga burza" to przyzwoity wstęp, zachęcający do kontynuowania przygody wraz z Kateriną Aleksandrowną. Jeśli szukacie przyjemnej, niezobowiązującej lektury o wampirach, która nie będzie Wam się kojarzyć ze świecącymi Cullenami, to debiut Robin Bridges wydany w Polsce nakładem Fabryki Słów będzie dla Was idealny. Polecam.
Ocena: 5/6