Na zawsze Paryż recenzja

Lubicie romanse biurowe?


Swego czasu były na każdym kroku i jakiś przesyciłam się nimi, ale powrót do nich po jakimś czasie sprawił, że moje uwielbienie do tego motywu wróciło, a wszystko za sprawą najnowszej książki Weroniki Jaczewskiej „Na Zawsze Paryż”.


Nina jest asystentką Bastiena. Mężczyzna jest gburowatym, surowym i wiecznie niezadowolonym szefem i nieważne jak mocno stara się dziewczyna, ile poświęca się pracy, jak dobra by w czymś była, zawsze znajdzie się coś, co nie jest godne nawet najmniejszej pochwały jej przełożonego. Dlatego nie jest dziwne, że Nina nie cierpi go z całego serca, a kiedy dowiaduje się, że Bastien ma przeprowadzić się do Paryża i tam przejąć stanowisko w oddziale firmy, jest wniebowzięta... przez krótką chwilę, bo okazuje się, że ma tam jechać razem z nim.
Czy miasto miłości sprawi, że ich niechęć zmaleje i przerodzi się w coś pozytywnego? A może od samego początku Bastien skrywa się za pewną maską, a po pracy jest zupełnie inną osobą?



„Na zawsze Paryż” to romans, jakiego potrzebowałam. Autorka wykorzystała uwielbiany przez wielu motyw romansu biurowego z relacją hate to love, ale dodała do tego coś, co sprawiło, że ta historia stała się wyjątkowa. Nie chce wam zdradzać, o co chodzi, bo byłoby to małym spoilerem, ale powiem wam, że coś związane z tym motywem od razu skradnie wam serce. Sama Nina poniekąd zmieniła właśnie dlatego zdanie.
Do tego mamy przepiękny Paryż, po którym Weronika zabiera nas na małą wycieczkę. Myślę, że wybór tego miasta przy takiej historii był świetnym pomysłem, w końcu to miasto miłości, a od nienawiści do miłości tak naprawdę krótka droga. Co nie znaczy, że nasi bohaterowie szybko dali się porwać temu uczuciu. Ich relacja rozwijała i zmieniała się w swoim tempie. Budowali wzajemne zaufanie, byli przy sobie, kiedy potrzebowali, zmierzali się z różnymi przeciwnościami losu czy nawet intrygami.
Podobała mi się postać Bastiena, który na początku nie wzbudził mojej sympatii i bałam się, że będzie to miało wpływ na odbiór całej książki, ale potem razem z Niną zaczęłam odkrywałam tego drugiego i zarazem prawdziwego Bastiena i po prostu przepadłam jak Nina.

Jeśli szukacie fajnego romansu biurowego, który was rozpali przy lampce wina czy kubku herbaty w jakiś zimowy wieczór, to polecam „Na zawsze Paryż”.