Tak się toczą losy niezbadanie Nie wiesz kim się stanie, co się komu stanie
Kilka lat temu napisałem recenzję filmu Godzilla. Zastanawiacie się zapewne co może mieć wspólnego film o japońskim potworze z książką o jeszcze nie wielkim admirale, z uniwersum Gwiezdnych Wojen, Thrawnie. Tak w jednym jak i w drugiej niewiele jest tytułowego bohatera. Jaki zatem tytuł powinna nosić książka, moim zdaniem "Arihnda Pryce", tylko kto kupiłby książkę pod takim tytułem, nawet jakby dużymi literami nad tym nazwiskiem było napisane STAR WARS?
Podobno pochodził z niedalekiej gminy Pokrewnej klimatem Krainie Wiecznej Zimy
Moja historia z Gwiezdnymi zaczęła się bodajże w 79, już nie wspomnę dokładnie albowiem młody podówczas byłem. Po seansie w kinie Relax wstąpiła we mnie nowa nadzieja, że oto zaczęto kręcić filmy dla fprefecta. Choć historyjka była do bólu naiwna, ale jej realizacja, to było to co fprefecty lubią najbardziej. Potem cenzura pochyliła się nad Imperium i groziło, że kontratak się w Polsce nie powiedzie. Na szczęście w klubie studenckim odbyły się trzy seanse. Na dużym (w tamtych czasach to był serio duży telewizor) kineskopie, z kasety wideo z amatorskim tłumaczeniem, dla kilkudziesięciu wybrańców, otworzyły się podwoje mocy dotąd niedostępnej. Byłem na pierwszym z tych trzech seansów.
Polityka to tarzanie się w błocie I każdy się musi ubrudzić
Dlaczego w tej książce poznajemy życie Arihndy, nie wiem może tak miało być? Nie mówię też, że to nie jest ciekawe tylko nie o tym miała być ta powieść. Poznajemy jej szczęśliwe dzieciństwo i młodość na Lothal. Marzenia aby się wyrwać gdzieś, do stolicy pojechać, świata kawałek zwiedzić. Następnie dane jest nam śledzić jej karierę w politycznym światku Imperium, aż do objęcia stanowiska gubernatora na rodzinnej planecie. I o przejściu na ciemną stronę mocy.
Tylko tyle i aż tyle nam wiedzieć jest dane Niekiedy tylko coś więcej powiedziane
A czego dowiadujemy się o Mitth'raw'nuruodo. Tyle że od razu został porucznikiem, czy kapitanem, może komandorem, chyba komodorem, raczej admirałem i to nawet całkiem wielkim. Cały czas mając u boku wiernego Sancho Pansa adiutanta. Oraz całego festiwalu chciejstwa, ale wspomnę tylko o jednym coby spojlerów za dużo nie robić. Jakimś dziwnym i niewytłumaczalnym sposobem Thrawn zainteresował się robotami bojowymi z czasów wojen klonów. Kupił i wyremontował dwa droidy i jakimś takim przedziwnym zrządzeniem losu, okazały się potrzebne w celu ukończenia misji. Przypadek, nie sądzę.
Jeden zrobił karierę na niwie państwowej Drugi stał się łowcą nagród jedynie
Timothy Zahn jest całkiem niezłym pisarzem, może nie artystą ale rzemieślnikiem i to dobrym. To co pisze z własnej inicjatywy nie jest złe, a nawet potrafi zdobywać nagrody jak choćby Hugo za opowiadanie Cascade point. Jako pisarz do wynajęcia też sobie radzi całkiem nieźle. Każdemu jednak może się przydarzyć skucha. Książka w sumie nie jest zła, dobrze i szybko się czyta, tylko jak już wcześniej wspomniałem jest nie na temat. To mogłoby być całkiem fajne opowiadanie o Prycach i ich życiu w Imperium. Ale mamy co mamy, czyli ciut rozwleczoną opowieść o pannie Arhindzie, przetykaną gdzieniegdzie wstawkami o Thrawnie.
Można było się spodziewać, że to pan, Komandorze Tarkin to zrobił, hary,hary Można było się spodziewać, że to pana, Komandorze Tarkin to dzieło
Czytając to dzieło człowiek się zastanawia jak właściwie to całe Imperium przetrwało te dwadzieścia lat, zanim Luke nie dorósł. Palpatine jedynie siedzi na czarnym tronie i zajmuje się przydomowym ogródkiem. Vader ugania się po odległej galaktyce za Obi-Wan Kenobim, który w tym czasie na Tatooinie pilnuje Luka. Większość dowódców to kompletni lub zwykli idioci nie radzący sobie z dowodzeniem, na dokładkę skutecznie zastraszani, na tle których człowiek lub Chiss o przeciętnej inteligencji, zdawać się może geniuszem. Przeciętny garnek nie jest w stanie trafić z blastera w stodołę. Wszyscy politycy są skorumpowani, źli, wredni i niezbyt rozgarnięci. Jedynie właśnie Wielki Moff Wilhuff Tarkin zdaje się być osobą utrzymującą to całe imperialne badziewie w kupie. Zresztą zaraz po jego śmierci wszystko się ostatecznie sypie ale to dopiero w Powrocie Jedi.
I nikt złego słowa nie piśnie Nawet przed obliczem senatu Jak dla mnie to takie 6/10. Może jakby to nieco odchudzić i dać odpowiedni tytuł to skłonny byłbym dołożyć jeden punkt. Kursywą oraz tytuł oczywiście .
(Wydanie I, Wydawnictwo Uroboros, Warszawa, 2019) "Star Wars: Thrawn" - nowa, kanoniczna trylogia o Admirale Thrawie, od wydawnictwa Uroboros. Aby Gwiezdne Wojny fascynowały w takim stopniu, w jakim...
(Wydanie I, Wydawnictwo Uroboros, Warszawa, 2019) "Star Wars: Thrawn" - nowa, kanoniczna trylogia o Admirale Thrawie, od wydawnictwa Uroboros. Aby Gwiezdne Wojny fascynowały w takim stopniu, w jakim...
Z twórczością Timothy'iego Zahna spotykam się już po raz kolejny. Mimo że nie jestem wielką fanką ,,Gwiezdnych wojen", jego powieści okazały się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Po przeczytaniu t...
@werka751
Pozostałe recenzje @fprefect
Wyrób książkopodobny
Nie wszyscy pamiętają czasy wyrobów czekoladopodobnych (jak chcecie poznać smak i konsystencję owych, to kupcie sobie nowe czekolady i batoniki Wedla). Z grubsza przypom...
Kiedyś Słońce było bogiem. Teraz wiemy, że jest termonuklearnym reaktorem chłodzonym kosmosem (swoją drogą muszą tam panować niezłe przeciągi jak te kilka miliardów gala...