Podczas prac remontowych domu odziedziczonego po babci, Saffron i Tom, para spodziewająca dziecka, odkrywają zakopane w ogrodzie ludzkie szczątki. Bezpieczeństwo pary szukającej spokoju zostaje zachwiane. Wraz z odkryciem ciał, młodzi wstępują na ścieżkę wieloletnich tajemnic rodzinnych i zadawnionych zbrodni. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że jedyna osoba mogąca rzucić jakieś światło na sprawę, cierpi na demencję.
„Para spod numeru 9” to dobrze skomponowana, wielowątkowa powieść, której akcja toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych. Współcześnie – kiedy to Saff i Tom znajdują szczątki i próbują dotrzeć do prawdy, oraz na przełomie lat 1979-1980 – kiedy zdarzenia miały miejsce. I to właśnie w przeszłości toczy się faktyczny wątek kryminalny…
Wg deklaracji wydawcy powieść zaliczana jest do grupy kryminał/thriller. Ja się z tym nie zgadzam, ponieważ mimo wielu zwrotów akcji i zaskakujących nowych faktów, książka nie przyciągała mnie jakimś szczególnym magnetyzmem, owszem ciekawiło mnie prowadzenie fabuły, ale przysłowiowa szczęka mi nie opadała. Nie czułam napięcia właściwego thrillerom. Na końcu nie zostałam też z buzią otwartą z oszołomienia. Powiedziałabym, że im więcej wątków było odkrywanych, tym bardziej lektura stawała się przewidywalna. Ekspozycja części związanej z przeszłością odbywa się poprzez wspomnienia Rose – kobiety współcześnie chorującej na demencję i w ten sposób poznajemy również kryminalną część tej historii. Niestety nie wysuwa się ona na plan pierwszy i nie wokół niej kręci się fabuła. Przeszłość koncentruje się raczej wokół perypetii życiowych Rose, a współczesność wokół rozwikłania zagadki odkopanych ciał, dlatego właśnie uznaję powieść bardziej za obyczajówkę z wątkiem kryminalnym.
Nie znalazłam też tutaj jakichś głębszych kreacji psychologicznych. Owszem, postaci są różnorodne, bohaterowie mają swoje unikalne cechy, ale raczej nie wnikamy zbyt mocno w ich charaktery, motywacje i emocjonalność. Pod względem emocjonalnym najbardziej wyrazista jest Saffron, która od pierwszego zdania aż poraża nieporadnością, wewnętrznym rozedrganiem i ciapowatością. Ja rozumiem – ciąża i hormony, ale czy to powoduje w kobiecie aż taką nadwrażliwość?
Powieść napisana przyjemnym w odbiorze językiem, a „cockneyowskie” wstawki językowe w wykonaniu Rose, bardzo przypominały mi krakowską gwarę z partykułą „że” używaną głównie przy wyrażaniu formy rozkazującej, np. chodźże, weźże, itp.
Chwilami, szczególnie przez pierwsze 150 stron, wpadałam w monotonne i nudne jak flaki z olejem dłużyzny narracyjne i płaczliwe wywody Saffron, potem, gdy zostaje ujawnione trochę więcej faktów, a na arenę wkraczają nowe postaci, powieść nabiera większego tempa i robi się znacznie ciekawiej.
Niestety spotkałam w fabule kilka nieścisłości. Około roku 1976 Rose zachodzi w ciążę, która jest wynikiem zabiegu in vitro. Jak to możliwe, skoro pierwsze dziecko poczęte tą metodą urodziło się w lipcu 1978 r.? Na jesieni roku 1980 dziecko Rose ma już dwa i pół roku – tu mi nie styka. Nie styka mi również epizod, kiedy Mielissa wskazuje na zdjęciach Rose i Daphne – znała je obie i nie pojmuję, jakim cudem z całą pewnością mogła wskazać, kto jest kim na zdjęciu (nie mogę wyjaśnić tego bardziej, bo puszczę spojler). Trzeci epizod, który mi nie pasuje, to moment, kiedy Daphne nasłała Seana, żeby nastraszył Rose, uznając, że jest on bardzo podobny do człowieka, przed którym Rose uciekała. „Sean z daleka przypominał „XY”, o czym ona niewątpliwie wiedziała”. Skąd? Nie mogła tego wiedzieć, bowiem Rose nigdy nie pokazała jej zdjęcia tego człowieka, a jedynie wspomniała o nim w kontekście jego udziału w jej życiu. No chyba że mi coś umknęło…
Mimo tych kilku minusów powieść mi się podobała. Miała fabularny rozmach, a tak właśnie lubię.
To pierwsza książka Claire Douglas, jaką przeczytałam. Początkowo sądziłam nawet, że to debiut, bo nazwisko autorki jakoś nigdy nie przewinęło mi się w moich lekturowych wyszukiwaniach. Tak naprawdę wynalazł ją mąż w ramach naszego czytania synchronicznego. Jak zwykle w takim wypadku, ocena jest średnią naszych indywidualnych not i, co rzadkie, byliśmy zgodni co do nich.
Powieść w większości przeczytaliśmy w Ustroniu Morskim, na kolejnej ławce pełnej wyobraźni, będącej częścią Zaczytanego Szlaku stworzonego z inicjatywy Fundacji Zaczytani.org, "promującej czytelnictwo, edukację społeczną i wykorzystującą książkę do budowania jakościowych relacji". Tym razem była to Ławka Patrz zaprojektowana przez Hannę Bakułę. Ławka znajduje się obok Biblioteki Publicznej Gminy Ustronie Morskie, ul. Nadbrzeżna. #zaczytanaławka
Bestseller „Sunday Times”. Kiedy ciężarna Saffron Cutler przeprowadza się ze swoim chłopakiem, Tomem, do domu pod numerem 9 Skelton Place, ostatnią rzeczą, której się spodziewa to odkrycie przez r...
Bestseller „Sunday Times”. Kiedy ciężarna Saffron Cutler przeprowadza się ze swoim chłopakiem, Tomem, do domu pod numerem 9 Skelton Place, ostatnią rzeczą, której się spodziewa to odkrycie przez r...
Claire Douglas to brytyjska autorka dziewięciu książek z gatunku kryminału i thrilleru. Przez piętnaście lat pracowała jako dziennikarka, pisując zarówno do kobiecych magazynów, jak i ogólnokrajowych...
Młode małżeństwo spodziewające się dziecka wprowadza się do domku należącego do babci Saffy, która obecnie przebywa w domu opieki. Podczas remontu robotnicy na terenie ogrodu znajdują dwa zakopane sz...
@whitedove8
Pozostałe recenzje @landrynkowa
Idzie halny
"Nad Tatrami unosi się gęsty wał. Jest szczelnie zbudowany z gęstych chmur. Idzie halny". Halny jednych fascynuje, u innych budzi przerażenie. Nie można go lekceważyć,...
Ta książka jest tak pyszna, że można by ją zjeść… Magdalena Wolińska-Riedi podała nam Rzym na talerzu. Wycieczkę śladami najsłynniejszych dań stolicy Italii zaczynamy oc...