Nie lada gratkę dla miłośników Madonny przygotowało wydawnictwo Znak. „Madonna. A rebel life. Biografia” autorstwa Mary Gabriel to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy pragną zgłębić sekrety gwiazdy pop i zrozumieć jej nieprzemijający fenomen.
16 sierpnia 1958 roku w Bay City na świat przyszła Madonna Louise Ciccone. Za dwadzieścia pięć lat cały świat pozna ją jako Madonnę. Wychowana w tradycyjnej katolickiej rodzinie włoskich emigrantów, od najmłodszych lat była ambitna i pewna siebie. Gdy zmarła jej matka, Madonna miała zaledwie pięć lat. To wydarzenie odbiło się na całym jej życiu. W 1983 roku ukazał się jej debiutancki album. Wtedy nikt, nawet ona sama, nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ będzie miała na popkulturę. Niepokorna, charyzmatyczna, odważna. Kobiety tamtych czasów nie miały takie być. Obalając stereotypy wychodziła na scenę i dawała show jakiego nie widział świat. W swoich wideoklipach łamała wszelkie zasady. Kim jest dziś? Jaka była jej droga na szczyt? Czy pozostała w niej jakaś część małej dziewczynki z Michigan?
Mary Gabriel podjęła się trudnego zadania. Wszak Madonna to już kobieta instytucja. Piosenkarka, aktorka, działaczka, projektantka mody. Trudno jest wymienić i zdefiniować wszystko to, czym się w swoim życiu zajmuje. Licząca ponad tysiąc stron biografia wokalistki w dużej mierze wyczerpuje temat. Podoba mi się pieczołowitość z jaką Gabriel podeszła do nakreślenia poszczególnych dekad. Od drugiej połowy lat pięćdziesiątych aż do dziś. To jest bardzo interesujące spojrzenie na kulturę, muzykę, wpływ radia, a później telewizji na masowego odbiorcę. Klimat zmieniającej się Ameryki. Od małego sennego miasteczka po największe sceny świata. To ciekawa wyprawa. Nostalgiczna. Książka jest napisana w sposób naprawdę szczegółowy. Zawiera wiele anegdot nie tylko z życia samej Madonny, ale i dotyczących bliskich jej osób. To mogła być naprawdę udana biografia. Mogła. Zarzucanie czytelników tematami takimi jak na przykład to, co robił Sean Penn po rozwodzie z piosenkarką, uważam za całkowicie zbędne. To, co miało być rzetelną próbą analizy fenomenu Madonny, stało się apologizowaniem jej osoby. Autorka jest całkowicie bezkrytyczna wobec osoby o której pisze. Wszystko to, co Madonna zrobiła, powiedziała czy zaplanowała przedstawiane jest jako coś absolutnie wielkiego. Biograf winien jest obiektowi swojej pracy uczciwość. Madonna w tej biografii nie została potraktowana uczciwie. Została zmitologizowana. Objętość książki także stanowi problem. Ponad tysiąc stron i twarda oprawa sprawiają, że trudno się ją czyta. Wydanie jest ładne, ale to po prostu nieporęczna cegła. Myślę, że nawet zagorzali miłośnicy piosenkarki mogą mieć problem z tą lekturą. Fakt, że przedstawia ona karierę wokalistki w naprawdę szerokim kontekście. Zawiera sporo ciekawostek i mało znanych informacji. Jednak po pewnym czasie staje się lekturą nużącą. Jest to dobry pomysł na prezent dla wielbicieli popu i samej gwiazdy. Każdy po przeczytaniu tej książki będzie mógł wyrobić sobie własne zdanie. O ile tylko zdoła doczytać ją do końca.
Od „Material Girl” po „Madame X”, dla jednych szokująca, dla innych wielka. Madonna to niekwestionowana gwiazda pop, która swój sukces zawdzięcza przede wszystkim swojej charyzmie. Nie posiada wybitnego głosu, od lat nie okupuje list przebojów, ale ciągle jest na językach całego świata. To, co osiągnęła zdaje się być niezmierzalne : kilkaset nagród muzycznych, miliony sprzedanych płyt, status królowej pop. To całkiem nieźle, jak na dziewczynę, która chciała tylko nagrać jedną piosenkę, która będzie grana w radiu. Wiele wokalistek usiłowało ją naśladować. Ona nadal trwa, a o nich nie pamięta nikt. Plotkarski światek co i rusz żyje jej zabiegami medycyny estetycznej czy romansami z młodszymi mężczyznami. Muzycznie zrobiła już swoje. Dziesiątki przebojów, które dała światu. Można dużo o niej powiedzieć i, być może, wiele jej zarzucić, ale pozycji jaką wypracowała sobie w historii muzyki, nie odbierze jej nic. Opasła biografia napisana dobrze, chwytliwie, ale nieobiektywnie. Pięknie wydana. Idealna jako dodatek na półkę fana muzyki. Trudna do czytania ze względu na swoje gabaryty. Za duża, za gruba, męcząca ciasnotą mentalności autorki.