Gdy pod koniec 2022 roku Wydawnictwo Vesper zapowiedziało swoją pierwszą oficjalną serię, w dodatku serię science fiction, moje oczy zaświeciły się niczym dwa halogeny rozpraszające mrok. Trzeba było jednak poczekać blisko pół roku, aby wziąć w ręce pierwszy tom Wymiarów - serii będącej odpowiedzią na Magowe Artefakty. Wymiary otwiera "Rozgwiazda" z 1999 roku - debiutancka powieść Petera Wattsa i pierwsza część Trylogii Ryfterów, stanowiącą koktajl hard science fiction z lekkim posmakiem grozy.
"Rozgwiazda" opowiada o grupie genetycznie zmodyfikowanym pracowników podwodnej stacji geotermalnej ulokowanej na dnie Oceanu Spokojnego. Nazywa się ich Ryfterami i pisząc o "modyfikacji" mam na myśli naprawdę ostre zmiany. Ryfterzy mogą oddychać pod wodą, a dzięki specjalnym nakładkom, widzą w ciemności. Ich zadaniem jest dbanie o prawidłowe działanie stacji. Problem w tym, że korporacja Grid Authority, z jakiś względów zdecydowała się wybrać do tego zadania niestabilnych emocjonalnie ludzi, a na domiar złego głębia oceanu, w której czyhają przeróżnie, nieopisane jeszcze przez biologów stworzenia, zdaje się mocno wpływać na ich psychikę. Atmosfera z każdym dniem gęstnieje, a wszechobecny mrok zdaje się pochłaniać Ryfterów coraz bardziej...
Peter Watts, jako biolog morski, postawił - i słusznie - na to co zna. Opowiedział nam historię zanurzoną głęboko w wodzie, rozgrywającą się (o ile dobrze zrozumiałem) w roku 2050, kiedy na powierzchni robi się, delikatnie mówiąc, nieciekawie. Niedobory energii zmuszają ludzkość do budowy kilku podwodnych stacji geotermalnych i jedną z nich jest nasza Beebe, na której i wokół której toczy się akcja "Rozgwiazdy".
Już od pierwszych stron można wyczuć ciężki, klaustrofobiczny klimat, który od razu skojarzył mi się z "Kulą" Michaela Crichtona. A właściwie z ekranizacją tej powieści z 1998 roku. Peter Watts doskonale oddał atmosferę tej wszechobecnej, przytłaczającej oceanicznej otchłani, która jednocześnie fascynuje, hipnotyzuje i przeraża. W dodatku wydaje się, że tutejsze "rybki" są znacznie większe niż gdziekolwiek indziej i duże bardziej agresywne, a przebywający na stacji ludzie ulegają jakiejś dziwnej sile, która wpływa na ich psychikę. To, zwłaszcza na początku, doprowadza do napięć między poszczególnymi członkami załogi. Watts i tu stanął na wysokości zadania, bo czuję się te iskry, to rosnące ciśnienie między bohaterami, które w końcu musi gdzieś ujść. Zresztą, bohaterowie to jedna z najmocniejszych stron "Rozgwiazdy". Watts postanowił bowiem wrzucić na tę nietypową, podwodną scenę ludzi skrzywionych psychicznie. Mamy tu zarówno sprawców, jak i ofiary przemocy. Autor wyszedł najwyraźniej z założenia - i chyba słusznie - że przeciwieństwa się przyciągają. Dzięki temu mógł pozwolić sobie na stworzenie osobliwych, nietuzinkowych i nade wszystko dziwnych relacji między poszczególnymi członkami załogi "Pszczółki".
Czytając powieść "Rozgwiazda" towarzyszył mi pewien osobliwy - chciałem napisać lęk, ale chyba bardziej adekwatnym słowem będzie tu: niepokój. Ostatnio ten rodzaj niepokoju odczuwałem jakąś dekadę temu przy okazji trylogii Southern Reach Jeffa VanderMeera, zresztą "Rozgwiazda" ma coś z twórczości autora "Unicestwienia", "Ujarzmienia" i "Ukojenia". Tym "czymś" wydaje mi się być respekt przed naturą, zafrasowanie Autora kierunkiem jaki obrała ludzkość oraz odbierające człowieczeństwo nowe technologie.
"Rozgwiazda" to, owszem, twarde scence fiction, ale też z tą twardością bym aż tak bardzo nie przesadzał. Owszem, dla entuzjastów lekkiego scifi, powieść Wattsa może wydać się przytłaczająca, ale już dla tych Czytelników balansujących między tymi dwiema odmianami, te wszystkie bardziej skomplikowane terminy, powinny być łatwiejsze do przełknięcia. Trudne, mało zrozumiałe słowa, na szczęście nie dominują nad fabułą. Na pewno "Rozgwiazda" nie brzmi jak książka naukowa, o to możecie być spokojni. Watts operuje przyjemnym w odbiorze stylem, duży nacisk kładzie na swoich bohaterów oraz na samą opowieść, a wszystko to składa się na bardzo udany debiut, który z przyjemnością Wam polecam.
Dużym plusem jest też samo wydanie. Wiadomo: Wydawnictwo Vesper słynie z pięknych opraw swoich książek, a Maciej Garbacz, który stworzył ilustrację okładkową, oddał cały mroczny i niepokojący klimat "Rozgwiazdy". Tę książkę czyta się i ogląda z dużą przyjemnością. To mocne wejście serii Wymiary i wysoko postawiona poprzeczka. Zapowiedziane kolejne tytuły każą nam jednak sądzić, że Vesper nie ma zamiaru obniżać lotu. Trzymam za to kciuki, a Was zachęcam do sięgnięcia po "Rozgwiazdę".
© by MROCZNE STRONY | 2023