Erik Axl Sund – pod tym nazwiskiem kryje się dwóch szwedzkich pisarzy, którzy wspólnymi siłami stworzyli serię „Oblicza Victorii Bergman”, znaną już polskim czytelnikom. Swoją drogą to świetny cykl, mroczny i pełny zaskoczeń. Ten szwedzki duet potrafi pisać naprawdę dobrze, co udowodnili po raz kolejny w swojej najnowszej książce pt. „Śmiercionośny upominek”. Jako fanka dreszczowców muszę stwierdzić, że to jedna z niewielu książek, która wywołała u mnie prawdziwą gęsią skórkę. Inteligentnie rozegrana, zaskakująca, mroczna, z charakterem. A to tylko namiastka tego, czego tu doświadczymy…
W Szwecji dochodzi do fali samobójstw młodych ludzi. Odbierają oni sobie życie w różny sposób, jednak wszystkich łączy zainteresowanie do muzyka o pseudonimie Hunger. Kiedy umierają, mają na uszach słuchawki, z których płynie dziwna muzyka. Śledztwo w tej sprawie przejmuje Jens Hurtig, który próbuje połączyć nietypowe samobójstwa z serią zabójstw, do których dochodzi w międzyczasie. Jest niemal pewny, że istnieje pewne powiązanie między tymi sprawami. Zaangażowanie policjanta odbija się echem pośród jego znajomych, którzy okazują się być zupełnie innymi osobami niż z początku sądził.
„Do decylitra wódki dodaj decylitr detergentu. Wypij śmiertelną mieszankę, ale nie wymiotuj. Nawet wtedy, gdy wychylasz kolejną szklankę. I następną…”
Chyba nie spotkałam do tej pory książki, w której byłoby aż tyle trupów. Poważnie. Ale skoro jest trup, jest i śledztwo, a skoro jest śledztwo – to znaczy, że coś się dzieje. A dzieje się tu, oj dzieje. „Śmiercionośny upominek” to zdecydowanie krwawa fabuła, która wstrząsa nawet najbardziej odpornych czytelników. Autorzy doskonale postarali się o to, by odbiorca nie spał podczas lektury – zaserwowali mu iście krwawą jatkę. Samobójstwa, zabójstwa, ostateczne starcie, które oczywiście prowadzą do czego?... ano do kolejnej śmierci. A wszystko to w mrocznym stylu, wokół szarości szwedzkich ulic. Na samą myśl się wzdragam, a przecież lekturę mam już za sobą. Pragnę jednak uspokoić – nie będzie sennych koszmarów. To tylko nadaje mocnych wrażeń, które wbijają w fotel, nie pozwalają o książce zapomnieć. A zdecydowanie o niej nie zapomnimy…
Tempo akcji jest mocno dynamiczne. Autorzy posłużyli się krótkimi rozdziałami, w których przedstawiają perspektywę każdego występującego bohatera. Przy czym oczywiście postarali się, by nie namieszać nam w głowach. Tym samym jest to opowieść z punktu widzenia każdej postaci – duża, bardzo duża różnorodność. I strasznie intrygująca.
Cieszę się również, że autorzy od początku do końca utrzymali tę szarą rzeczywistość, w której rozpoczęli akcję. Szarość i monotonność tła jest tutaj istotnym elementem, bowiem nadaje książce indywidualny charakter. Staje się ona przygnębiającym obrazem, ale świetnie pasującym do rozgrywanych wydarzeń. Nie zasłonili go również dodatkowymi wątkami (nie ma romansu – uff), skupili się tylko i wyłącznie na istocie sprawy, dzięki czemu historię łatwiej przyswoić. I zdecydowanie wygląda ona fascynująco, wywołuje dreszcze i zapada w pamięć.
„Śmiercionośny upominek” to od dziś jedna z moich ulubionych książek. Uwielbiam mroczne historie, w których każdy rozdział wywołuje dreszcze, a ten tytuł zdecydowanie zrobił na mnie wrażenie. Pełna emocji i szarości, krwawych czynów i destrukcyjnych myśli, gdzie trupy wyściełają każdy zakamarek powieści. Do samego końca trzyma w napięciu, a samo zakończenie jest nie tyle zaskakujące, co mocno przygnębiające. Tak jak cała książka, w której próżno szukać sielanki. Mocna powieść, z charakterem. Gorąco polecam!